Piekło.
Piekło i chaos.
Tak można
było opisać to, co się działo w lochach, w podziemiach posiadłości Lorda
Voldemorta.
Wszystko
zaczęło się tak szybko. Szybciej niż mrugnięcie oka, pęknięcie mydlanej bańki,
wzięcie oddechu, uderzenie strwożonego serca.
Gdy
załopotała czarna szata tego, który przyprowadził Syriusza Blacka na egzekucję
nikt nie spodziewał się tego, że dwójka młodych czarodziejów – Śmierciożerca
Draco Malfoy oraz wybrany Teodor Nott odlecą z hukiem na boki. Nikt nie
przypuszczał, że spod maski atakującego na wszystkich łypały zdeterminowane
wilkołacze oczy Remusa Lupina. Nikt nie spodziewał się, że jeniec zdoła zabić
pięciu zaskoczonych zasadzką sługusów Czarnego Pana.
–
Syriuszu! Nie! – Tylko tyle dało się usłyszeć pomiędzy kolejnymi zaklęciami.
I
padli. Wpierw Black, posyłający ostatnie spojrzenie chrześniakowi. Parę sekund później
do swego wieloletniego druha i przyjaciela dołączył Lupin, wlepiając martwe
spojrzenie w wilgotny i zgrzybiały sufit lochów.
_________
Lord
Voldemort chodził nerwowo po gabinecie w tę i z powrotem. Patrzał przed siebie niewidzącym
spojrzeniem. Myślał gorączkowo. Starał się ustalić fakty. Znaleźć winnego
zdarzenia, które miało miejsce przed paroma godzinami w jego lochach. W końcu
przystanął i wlepił ślepia w Severusa Snape’a, siedzącego niczym niewzruszony
posąg w ciemnym skórzanym fotelu.
– Kogo
mam winić, Severusie? – zapytał szorstkim głosem.
Mistrz
Eliksirów podniósł wzrok na swego pana. Z jego wyrazu twarzy nie dało się nic
wyczytać. Przywdział doskonałą maskę obojętności, którą nosił od czasów, gdy
przyjął znamię w postaci Mrocznego Znaku. Wziął głęboki wdech, umiejętnie
dobierając słowa nim je jeszcze wypowiedział.
–
Winny jest ten, co do tego dopuścił. Jednak gdyby szukać głębiej, oskarżyłbym o
to tych dwóch pożal się bohaterów, myślących, że uda im się zbiec z lochów
pełnych Śmierciożerców.
Czarny
Pan zadumał się na chwilę, kiwając przy tym delikatnie głową.
–
Twierdzisz, że ci, co mieli ponieść karę już ją otrzymali?
–
Twierdzę, że każdy dostał to, na co zasłużył – odparł cicho Snape.
– Więc
dlaczego jestem taki wściekły? – Voldemort podniósł nieznacznie głos, a skarga
ta brzmiała jak złowrogi syk jadowitego węża, który mimo ostrzeżenia zaczyna kąsać.
– Gotuje się we mnie, przyjacielu. Ja nigdy nie ponoszę żadnych porażek –
powiedział, sylabując niemal każde słowo, po czym podszedł do biurka i opadł z
westchnieniem na fotel, zwracając oblicze w stronę okna. – Porażka nie istnieje
w moim słowniku. Dostaję zawsze tego, czego chcę. Pragnąłem armii wiernych
ludzi, stworzyłem ją. Pożądałem kobiety, zdobyłem ją. Chciałem Pottera i jest,
niczym pies, gotów wykonać każdy rozkaz. Więc dlaczego nie mogłem skazać parszywego
Blacka na taką śmierć jaką mu wyśniłem. Dlaczego Lupin, nie siedzi teraz w
celi, przymierając głodem, czekając aż rzucę mu na pożarcie niewinne mugolskie
stworzenie. Dlaczego?
Severus
przypatrywał się zaintrygowany Voldemortowi. Widział jak jego gniew maleje, ustępując
miejsca frustracji.
–
Fortuna jest podstępna. Nie można okiełznać losu.
–
Fortuna, los, przeznaczenie. Tak, masz rację, nad tymi rzeczami nie mogę
zapanować. Jednak zawsze starałem się działać tak, by te trzy nieuchwytne
rzeczy były mi przychylne. Starałem się planować każdy ruch tak, by wszystko
szło zgodnie z moimi oczekiwaniami. Pytanie brzmi, czemu teraz się nie udało?
–
Wydaje mi się, że na ludzi nie bojących się śmierci przeznaczenie nie ma wpływu.
– Ja
takich nazywam szaleńcami, Severusie. – Oblicze Czarnego Pana oświetlił jasny księżyc.
Na
chwilę zapadła cisza. Słychać było tylko oddechy dwójki czarodziei oraz płacz
dziecka dochodzący z piętra.
–
Podziwiam Harry’ego – odezwał się w końcu Czarny Pan, na co Severus uniósł
brwi. – Tylko ktoś niezwykle oddany danej sprawie mógłby patrzeć z własnej woli
na śmierć bliskich. Nie musiał tam być, a jednak był tam, stał z ubocza gotowy
zobaczyć jak Black łapie ostatni oddech w życiu.
– I
zobaczył – przypomniał Snape cierpko.
– Tak
– powiedział szeptem Voldemort, nie kryjąc jadowitego uśmiechu. – Czy Dracon ma
się dobrze?
– Nie
odniósł żadnych obrażeń prócz paru stłuczeń. Nott również. Jedynie Harry nabił sobie brzydkiego siniaka
pod okiem. Śmiem sądzić, że Lupin nie miał zamiaru zabić chłopców. Użył
takiego, a nie innego zaklęcia, po to by ich ochronić przed klątwami, które w
momencie zaczęły przecinać pomieszczenie.
– To
chyba jedyna rzecz, za jaką jestem mu wdzięczny. Nie wiem, gdzie szukał bym
pomsty, gdyby coś się stało tym młodzieńcom.
–
Jednak nie musisz się niepokoić, mój panie. Cała trójka jest już bezpieczna w
Hogwarcie w Skrzydle Szpitalnym. Madame Pomfrey bez zastrzeżeń uwierzyła w moją
wersję zdarzeń. Kobieta jest święcie przekonana, że się pobili, a zaalarmowani
uczniowie Slytherinu wezwali mnie, by rozdzielić chuliganów.
– Gdyby
każdy był przygotowany na niecodzienne sytuacje, jak ty, przyjacielu, taki
incydent jaki zgotowano nam dzisiaj nie miałby miejsca.
___________
Nastał
poranek, a wraz z nim zniknął niemal cały zalegający śnieg. Pozostało tylko
niewiele białych plam zdobiących szkolne błonia. Słońce już od świtu nie
szczędziło ciepłych promieni, których tak bardzo byli spragnieni uczniowie
Hogwartu. Niczym wielka żywa fala, na pierwszej przerwie pomiędzy zajęciami z
zamku wylewali się młodzi czarodzieje spragnieni słonecznej kąpieli.
W
powietrzu latały ptaki, na plaży z głębin jeziora wyłoniła swe macki Ogromna
Kałamarnica, a na granicy Zakazanego Lasu można było dostrzec biel sierści galopujących
jednorożców. Wszystko to wzbudzało zachwyt w najmłodszych.
Nawet
Bijąca Wierzba zdawała się być bardziej wyciągnięta ku słońcu. Naprężała się
tyle ile była w stanie, by ogrzać zmęczone zimą gałązki.
Nieopodal
jeziora spacerowały dwie pary. Jedna szła ramie w ramię, popychając się żartobliwie
od czasu do czasu, a druga podążała za nimi trzymając się za ręce. Po przejściu
parunastu metrów, zanosząc się od czasu d czasu śmiechem, przystanęli
obserwując taflę wody, na której odbijały się jasne refleksy.
–
Hermiono, miałam ci to powiedzieć przy obiedzie, ale skoro już tu jesteśmy to, słuchaj!
– Ginny podeszła do przyjaciółki, a w jej oczach widać było, że miała niecodzienną
wiadomość, którą koniecznie musiała się podzielić.
–
Naprawdę, tobie nie można nic powiedzieć – żachnął się Blaise, kręcąc głową.
–
Kobiety się niezwykle podniecają plotkami – zauważył z przekąsem Fred, który, gdy tylko zrozumiał
intencje siostry pocałował Hermionę w
czubek głowy i oddalił się w bezpieczniejsze miejsce, chcąc ochronić swoje uczy
od informacji, które mogłyby być dla niego zalążkiem sennych koszmarów, bowiem
już niejednokrotnie się przekonał, że Ginny plotkowała o wszystkim.
W jego
ślady poszedł Zabini, który niemal od razu zagaił do starszego kolegi.
– Nie
wiem, czy Hermiona chce usłyszeć tego newsa.
– Tak?
A o co chodzi? – spytał Fred, wyraźnie zaintrygowany.
– Podobno
w naszym Pokoju Wspólnym w nocy doszło do bójki…
–
Podobno? – zdziwił się Gryfon.
–
Podobno, bo tak na dobrą sprawę to nikt nic nie widział, tylko jeden
pierwszoroczny się upiera, że obudził go hałas, więc wyczołgał się z łóżka by
to sprawdzić.
– Oj,
nie pomagasz, Blaise, nie pomagasz…
–
Ponoć to…
– …
Harry pobił się z Nottem, bo obraził Draco, na co ten, gdy zauważył jak Nott
przywalił Harry’emu w twarz, wściekł się i rzucił się mu na plecy. I wtedy Nott
walnął z całej siły placami o ścianę, i wtedy Draco…. – trajkotała Gonny z
przejęciem.
– Draco i Harry są w szpitalu?! – krzyknęła Hermiona,
czym zwróciła uwagę Freda. – Teraz mi o tym mówisz?!
– Nott
też. Wyobrażasz to sobie. Wrogowie leżący obok siebie… Ej! Hermiono, gdzie pędzisz?!
Fred
skwaszony oglądał jak sylweta jego dziewczyny staje się coraz mniejsza, gdy
pędziła niczym na złamanie karku w stronę zamku.
–
Kłopoty w raju? – dogryzł mu Zabini.
– Dużo
spędzasz czasu z Nottem? – spytał tajemniczo Fred.
– Śpimy
w tam samym pokoju, jesteśmy w jednej klasie, kumplujemy się i przywdziewamy co
rano ten sam uniform z godłem węża. Nie, Fredzie Weasley, nie spędzamy ze sobą czasu
w ogóle – sarknął czarnoskóry chłopak.
–
Zrobimy tak: ty trochę dla mnie po szpiegujesz i będziesz moim małym oślizgłym
donosicielem, a ja zapomnę, że twoje łapska obłapują moją małą siostrzyczkę,
zgoda? – Fred spojrzał na rozmówcę z iście szczerym uśmiechem, na co Blaise
tylko prychnął kręcąc z niedowierzania głową.
– Nie powinieneś
być w Slytherinie, ty wężu?
– Już ktoś
kiedyś zadał mi to samo pytanie. Jednak w mojej wieży jest mi wystarczająco ciepło
i wygodnie.
_______________
Gdy
Hermiona wbiegała po schodach na piętro, gdzie znajdywało się Skrzydło Szpitalne
i wpadła jak burza na korytarz, dobiła do kogoś, idącego w jej kierunku. Nie
zaliczyła jednak upadku, za to poczuła na sobie więcej niż jedną parę dłoni. Gdy
otworzyła oczy zobaczyła, że była w objęciach zdezorientowanego Teodora Notta,
zaś z prawej obejmował ją Draco Malfoy,
tylko Harry stał po lewej patrząc na nich bez wyrazu.
–
Kiedyś zrobisz sobie krzywdę – powiedział Nott, odpychając od siebie
roztrzepotaną dziewczynę.
– Lub komuś
– dodał Malfoy.
–
Przepraszam. Ja słyszałam od Ginny, że w Slytherinie…
– Źle słyszałaś
– uciął Draco.
– Znaczy
się dobrze, ale źle – dodał Nott.
– Możecie
mi w końcu powiedzieć, co tu się dzieje?!
– Hermiona krzyknęła w końcu wyprowadzona z równowagi. – I dlaczego wyglądasz
jakby zabrano ci ulubiona zabawkę? – naskoczyła na Harry’ego.
To
zdanie wystarczyło. Cała trójka Ślizgonów spoważniała, a Potter zacisnął dłonie
w pięści, po czym wyminął przyjaciół, szturchając zdezorientowaną dziewczynę
ramieniem. Ta się za nim obejrzała, czując, że wydarzyło się coś złego.
– Draco?
– odezwała się cicho, spoglądając na Śmierciożercę z troską i strachem w
oczach.
–
Black i Lupin…
Chłopak
nie zdążył dokończyć. Hermiona pokręciła głową, a jej kasztanowe włosy
zafalowały energicznie.
– Nie
– wyszeptała, łapiąc powietrze niczym ryba na powierzchni. – Nie – powtórzyła,
a pod oczami poczuła wilgoć. – Nie! – zawyła niczym zranione zwierzę, i osunęła
się na posadzkę.
Jednak
Teodor był szybszy i złapał ją w pół drogi, nie pozwalając jej dosięgnąć ziemi.
Chłopak spojrzał na przyjaciela, a dziewczyna w jego ramionach szlochała już bez
opamiętania, niczym mantrę wypowiadając jedno słowo.
–N-nie...
n-nie… n-nie…
Świetny rozdział, mimo, że krótki, naprawdę fajny :3
OdpowiedzUsuń– … Harry pobił się z Nottem, bo obraził Draco, na co ten gdy zauważył jak Nott przywalił Harry’emu w twarz wściekł się i rzucił się mu na plecy. I wtedy Nott walnął z całej siły placami o ścianę, i wtedy Draco…. – trajkotała Gonny z przejęciem. ---> Mała literówka, Ginny ;)
Czekam na więcej, pozdrawiam i życzę weny,
Mrs Black ♥
Och, cudowne! Kocham... Ubóstwiam twoje opowieści! Rozdział - jak zawsze najlepszy :D Życzę duuuuuuuużo weny ;) A dodasz nowy rozdział do "Klątwy Nieśmiertelności"?
OdpowiedzUsuńLupin umarł ;C (szloch)
Wcześniej nie zwróciłam na to uwagi, ale Teodor chyba na prawdę musi czuć coś do Hermiony ^^ Jeszcze raz, ogromniej ilości pomysłów ;)
Jak zwykle świetnie <3 to jest mój ulubiony fan fick o Potterze. Szkoda tylko, że taki krótki. Podoba mi się, że Gin jest z Blaisem, a Hermiona z Fredem. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę ci mega dużo weny i miliona pomysłów <3
OdpowiedzUsuńBoskie *.* Szkoda że tak mało momentów Drarry jest ostatnio. Kiedy wstawisz następny rozdział? Oby szybko, bo nie mogę się doczekać. Pozdro ;**
OdpowiedzUsuńWreszcie nowy rozdział! Naprawdę ekstra. Już nie mogę się poczekać następnego! Proszę, napisz go najszybciej jak możesz.
OdpowiedzUsuńTwoja Fanka
-Z
Super rozdział <3 Bqrdzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuńCiekawe... Ginny z Balisem - szczerze powiem, że jakoś bardziej mi pasuje ta para ;) No i Fremione :D <3 też na plus, choć bardziej lubię Draco i Hermi. ;)
Wszystko mi się podobało ! Czekam na więcej ;) Lecę pisać na swoim Potterze w końcu coś xD Wena mi ucieka często ;(
Super!!!! Kocham to :) mnóstwa weny i pomysłów ode mnie :) pogodziłam się że śmiercią Lupina i Blacka - musiałam :( pozdrowienia z Zamościa :)
OdpowiedzUsuńStrasznie krótkie rozdziały i bardzo długo się czeka :/ Ale poza tym to cieszę się że wreszcie coś jest :D Weny w pisaniu życzę:)
OdpowiedzUsuńNo w końcu mogłam przeczytać kolejny rozdział u ciebie. Faktycznie, nieco krótki ale za to nadrabiał w zupełności treścią. Biedny Harry, nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić, co on czuje. Herma dramatyzuje. Serio? Czasami mnie wkurza jej bycie XD
OdpowiedzUsuńKocham całym sercem twojego Voldemorta. Jest ludzki i jednocześnie nieludzki. Świetnie go kreujesz.
Mam nadzieję, że tym razem trochę krócej będę czekać na nowy rozdział.
Pozdrawiam i weny życzę! :*
Dziś przypadkowo trafiłam na twoje opowiadanie.
OdpowiedzUsuńMusze przyznać że bardzo mi się spodobało ✳
W sumie jest dość późno i strasznie chce mi się spać, więc wybaczyć że się nie rozpisuje :)
Postaram się nadrobić w kolejnym rozdziale =3
Tak więc życzę weny.
Pozdrawiam, Onion Princess
Ps. Mój "nick" wcale nie jest dziwny. W ogóle :")
Na http://o-pieprz.blogspot.com pojawiła się ocena Twojego bloga. Zapraszam! :)
OdpowiedzUsuńZe śmiercią Syriusza jeszcze jako tako mogłabym wytrzymać, ale do tego jeszcze Lupin. Huncwoci umarli razem, na polu bitwy, w słusznej sprawie. Niewiele jest takich osób jak oni, lojalnych, oddanych, a przede wszystkim prawdziwych. Mam wrażenie, że Voldemort się czegoś obawia. Jest jakieś zagrożenie, którego nie potrafi wyeliminować. Może go doprowadzić do zguby, a jak wiadomo nie jest to dobry koniec. Wymyślenie bójki Ślizgonów to było coś. Aż trudno uwierzyć, że ktoś to łyknął. Chociaż w sumie, jak ktoś zek nie interesuje to wszystko mu jedno. Ginny potrafi trajkotać jak mało kto, nawet na nie potrafię tak szybko mówić. Zupełnie jak torpeda.
OdpowiedzUsuńSkończyłam czytać i jak widać opowiadanie strasznie mi się podoba. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy i dużo weny życzę! Mam nadzieję, że jeszcze dziś zabiorę się za Klątwę Nieśmiertelności.
Ważna wiadomość!
OdpowiedzUsuńOcenialnia ISu robi porządki!
Prosimy się, abyś do niedzieli 11.01.15r. włącznie, odpowiedziała w zakładce "Kolejki" na pytanie: czy Twój blog nadal czeka na ocenę?
Jeżeli nie otrzymamy odpowiedzi do 12.01, Twój blog zostanie automatycznie usunięty z wolnej kolejki.
Jeśli zależy Ci na czasie, możesz również przenieść się do kolejki którejś z oceniających. Wtedy w zakładce "Kolejki" wypisz się z niej, a następnie złóż zamówienie w "Zamów ocenę".
Pozdrawiam,
CarolleOfficial
[internetowy-spis.blogspot.com // is-oceny.blogspot.com]
Witam,
OdpowiedzUsuńo nie Black i Lupin jednak zginęli, szkoda, wielka szkoda, Voldemort wściekły, ale jak widać troszczy się o nich czemu Zabini ma być „oślizgłym donosicielem” Freda...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie