czwartek, 7 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 49.


            Draco Malfoy szedł z wysoko uniesioną głową. Jego szybkie kroki odbijały się echem od marmurowej posadzki. Wkroczył do opustoszałego oraz uporządkowanego już salonu. Fortepian oraz wszystkie inne meble znalazły się z powrotem na swoich wcześniejszych miejscach. Nie przykuwając do tego zbytniej uwagi młody Śmierciożerca przeszedł przez pomieszczenie, kierując się prosto w stronę gabinetu Czarnego Pana.
            Przystanął pod ciemnymi ciężkimi drzwiami, i wziąwszy parę głębszych oddechów, zapukał, w duchu modląc się o to, by utrzymać swoje emocje na wodzy. Zza drzwi usłyszał stłumione pozwolenie na wejście. Pewnie nacisnął klamkę i wszedł do środka.


            Gabinet jak zwykle spowijał półmrok. Tylko parę świeć oświetlało pomieszczenie, a postać, siedząca w głębokim czarnym fotelu, rzucała ponury cień. Łysa głowa uniosła się lekko znad sterty pergaminów, a żółte złowrogie oczy zerknęły ku gościowi.
            – Nie powinieneś mieć baczenia na przygotowania do ceremonii dołączenia? – spytał niemal szeptem Voldemort.
            Draco spojrzał wujowi w oczy.
            – Owszem, jednak Harry ma na wszystko oko. Rozmawiałem z Nottem, jest bardzo zdenerwowany tym, co ma nastąpić – powiedział Draco.
            – Do rzeczy. – Niebezpieczny czarnoksiężnik rozsiadł się w fotelu, opierając łokcie o jego pod-ramienniki i splótł ze sobą długie palce chudych dłoni.
            – Myślę, że podczas dołączenia nie powinno być więcej osób niż jest to konieczne. Większość towarzyszy rekrutom tylko dlatego, by napawać się śmiercią ofiar, a nie dlatego, by stać się świadkiem przyjęcia nowego członka.
            – Rozumiem o co ci chodzi, chłopcze, ale nie mogę na to pozwolić. Muszę zapewnić moim ludziom rozrywkę, inaczej stracą zainteresowanie moją sprawą, a na to nie mogę sobie pozwolić. Szanuję Notta ze względu na jego ojca, ale nie mogę dawać mu przywilejów. Ty także ich nie otrzymałeś, mimo, że przyjaźniłem się z Lucjuszem i mimo tego, iż twoja ciotka jest mą małżonką. Czy ciebie w tym wypadku też powinienem lepiej traktować?  – Voldemort mówił, lecz ledwie przy tym poruszał wargami, a jego słowa mimo cichej tonacji głosu przeszywały ciszę niczym grzmot. Idąc tym tokiem myślenia nigdy nie powinieneś otrzymać żadnej kary. Nigdy nie powinieneś usłyszeć ode mnie złego słowa. Nie powinieneś narażać siebie w powierzonych zadaniach. Uważasz, że Teodor, czy ty jesteście lepsi od pozostałych wiernych mi Śmierciożerców ze względu na powiązania rodzinne?
            Draco, nie dał po sobie tego poznać, ale wewnątrz siebie poczuł strach. Nie podobało mu się z jaką tonacją oraz z jakim spokojem Voldemort wypowiadał każde słowo. Czuł się jakby ten zaraz miał rzucić na niego Cruciatusa.
            – Nie, panie. Wybacz mi tak śmiałe zapytanie. Pozwól, że się oddalę i przygotuję wszystko tak, jak nakazuje tego tradycja.
            – Doskonale – wysyczał Riddle. – Ufam, że wywiążesz się z powierzonego obowiązku i naznaczysz drogiego Notta Mrocznym Znakiem.
            – Oczywiście.
            – A teraz odejdź. Mam wiele spraw do omówienia z Severusem, który notabene, powinien już czekać za drzwiami.
            Draco skłonił się nisko, i odwrócił się w stronę drzwi, gdy usłyszał za sobą:
            – Tylko mnie nie zawiedź.
            To była groźba i Draco doskonale o tym wiedział. Nie raz już słyszał sposób w jaki o coś kogokolwiek prosił tym tonem, i bardzo dobrze pamiętał to, co się działo z tymi, którzy tejże prośby nie potrafili spełnić. Ba, nawet nie raz sam nie mógł sprostać wymaganiom surowego wuja i obrywał Crucitusem.
            Malfoy przełknął ślinę i gdy położył dłoń na klamce, odparł:
            – Nie zawiodę.

***
            Cuchnący pleśnią i odorem rozkładającej się krwi loch wypełniały postacie w czerni. W wyjściu jednego korytarza stał Draco, bawiący się różdżką trzymaną w dłoniach. Był zestresowany. Nagle poczuł ciepły uścisk na prawym ramieniu. Spojrzał na zamaskowanego intruza, unosząc w górę platynowe brwi.
            – Nie wiem, co dokładnie planują Syriusz i Lupin, ale żeby im to ułatwić poleciłem jakiemuś młodzieniaszkowi iść po Syriusza, zaś Carrow ma przyjść z Nottem. Ty świetnie radzisz sobie z oklumencją ,więc co by się nie działo Voldemort cię nie złamie, teraz tylko ty musisz zrobić to, o czym rozmawialiśmy wcześniej – powiedział Harry zza maski.
            – Mam rozumieć, że postarałeś się o „zastępcze” wspomnienia?
            – Tak, paręnaście razy patrzyłem na zegar, któremu ty wcześnej przestawiłeś wskazówki, by się pokrywało to tak, jakbym miał być w lochach. Nawet się umiejętnie popłakałem przed lustrem oraz stłukłem je pięścią, by wyglądało to na wiarygodne okazanie bezsilności i niemożności uratowania bliskich osób – wyszeptał Draconowi do ucha, streszczając, co robił w ciągu ostatnich minut. – Myślę, że się uda.
            – Nie będziesz pamiętać, że się pożegnałeś – przypomniał mu gorzko Dracon.
            – Jeśli jest szansa ich uratować to wole nie pamiętać. A teraz pospiesz się, Carrow właśnie wyszedł po Notta.
            Malfoy spojrzał sceptycznie na Pottera, zastanawiając się, co oni właśnie robili. Mieli plan, a raczej Syriusz go miał. Oni mieli tylko zapewnić, że po Syriusza wyjdzie jeden ze słabszych Śmierciożerców, tak by wraz z Lupinem mogli go łatwo rozbroić i użyć jego różdżki. By wyglądało to wiarygodniej, gdyby coś poszło nie tak, lub gdyby się udało, Harry postanowił, by Draco wymazał mu wspomnienia odnośnie wizyty w lochach. Dlatego ostatnie minuty spędzał na tym, by zapchać umysł niepotrzebnymi, ale istotnymi informacjami, które w razie czego zapewnią mu alibi. Draco miał być zdany sam na siebie. Jedyne na co mógł liczyć to na swoją oklumencję i umiejętność maskowania uczuć. Tylko to mogło go uchronić od kary, którą, jak już czuł w kościach, i tak dostanie.
            Malfoy bez entuzjazmu, dotknął różdżką Pottera, patrząc smutno w zielone oczy skryte w cieniu maski.
            – Powiedziałbym, że będziesz tego żałować, ale i tak nie zapamiętasz – rzekł, po czym wyszeptał: – Oblivate.

            Harry zamrugał parę razy, a wyraz jego twarzy się zmienił. Zniknęło udręczanie się i żal. Zagościł na niej lekko cyniczny uśmiech i lekka niepewność.
            – Nie wiem, czy powinienem tu być – powiedział, nachylając się do Malfoya. – Mam patrzeć na egzekucję mego chrzestnego. To jakiś absurd. Może jednak źle zrobiłem nie żegnając się z nim? – spytał, a Draco uśmiechnął się smutno i potarł ramię Harry’ego.
            Już wiedział, że się mu udało, że zabrał mu wspomnienia i nie odzyska ich, chyba, że tak jak Ron Weasley, będzie drążył w poszukiwaniu prawdy.
            – Wiem, że to może być traumatycznie i sam się zastanawiam dlaczego tu zszedłeś, ale już nie ma drogi powrotnej. A teraz wybacz, ale mam obowiązki do wykonania – mówiąc to, wszedł w tłum, kierując się na środek.
            Teodor Nott został właśnie wprowadzony do lochu i stanął po prawej Dracona, który zdenerwowany rozejrzał się po zgromadzonych. Było ich wielu, za wielu jak na dwójkę wymęczonych czarodziejów, którzy, jeśli dopisało im szczęście, będą uzbrojeni w nieswoją różdżkę.
            – Nigdy nie prowadziłem tej ceremonii i wielu z was pewnie myśli, że to ogromny zaszczyt stać tu, obok wybranego na Śmierciożercę, czekającego na Mroczny Znak – przemówił, rozglądając się do zgromadzonych, których było jeszcze więcej niż na dołączeniu Pottera. – Jest to na pewno ogromne wyróżnienie. Ciężko opisać mi to, co czuję, stojąc w miejscu, gdzie powinien stać Czarny Pan. Jednak nie o mnie jest dzisiejszy wieczór – powiedziawszy to spojrzał na Notta, który zaciskał szczęki. – Teodor Nott stoi tu dzisiaj przed wami, by na waszych oczach stać się jednym z nas, Śmierciożercą. Tak jak my, będzie nosił Mroczny Znak, ale nim to nastąpi musi zdać test. Nie bez powodu zwą nas jak nas zwą. Żywimy się cierpieniem innych, tam gdzie się udajemy pozostawiamy po sobie śmierć i to ona robi z nas tego kim jesteśmy. Wprowadzić więźnia!
            Tłum się rozstąpił przepuszczając dwie osoby. Syriusz Black szedł na przedzie ze skrępowanymi dłońmi. W pełnym oświetleniu pochodni widać było jak poszarzała mu skóra, jak podkrążone miał oczy oraz jak schudł i zmarniał. Wyglądał jak chory i słaby człowiek dla którego uniesienie ręki było niewyobrażalnym wysiłkiem.
            Draco przyglądał mu się w skupieniu, starając odgadnąć czy plan tego szaleńca się powiódł. Kątem oka zerknął w stronę, gdzie pozostawił Harry’ego.
            Chłopak zdjął z twarzy maskę i teraz wzrokiem wyrażającym bezradność wpatrywał w postać chrzestnego.
            Malfoy na powrót spojrzał na przybyłych.
            Drugi mężczyzna, odziany w czarną szatę Śmierciożercy był lekko zgarbiony, na twarzy błyszczała maska, a na głowę miał naciągnięty kaptur.
            Syriusz wyszedł na środek i uklęknął przed dwojgiem nastolatków. Serce mu się krajało. Nie potrafił zrozumieć, co pchało tak młode osoby w służbę Czarnego Pana. Zadarł brodę i spojrzał Draconowi w twarz. Nie wiele można było z niej wyczytać. Jednak te jasne błękitne oczy były dla niego jak otwarta księga. Z jednej strony była w nich nienawiść, w końcu zabił mu ojca. Z drugiej była  nich sympatia, która się wytworzyła na przestrzeni lat. O dziwo nie doszukał się w nich rządzy mordu i zemsty. Zamiast tego była determinacja, która mówiła mu, że jeśli zacznie się jatka to będzie się bronić, bez względu na to, co było kiedyś.
            Black przeniósł wzrok na Teodora, który niemal trząsł się z nadmiaru kumulujących się w nim myśli. Ten chłopak nie potrafił nad sobą panować. W tamtej chwili czuć było wszystkie negatywne emocje. Od strachu począwszy na nienawiści skończywszy. Syriusz pochylił głowę niby w geście smutku.
            To był znak.
            Kaptur opadł, szata zaszeleściła i nim ktokolwiek zdążył powiedzieć słowo zostały rzucone dwa zaklęcia, które odrzuciły Dracona i Teodora na boki. Nim ktokolwiek zdążył zareagować, postać w czerni zrobiła piruet nie szczędząc klątw.
            Syriusz klęczał nadal pochylony, jednak coś w nim drgnęło i spojrzał w prawo. Poprzez rozszalały zauważył stojącego nieruchomo chłopaka o zmierzwionych czarnych włosach, które nie zasłaniały blizny na czole. Jego zielone oczy były wpatrzone w jeńca, a usta co i rusz wykrzykiwały jakieś słowa.
            Draco uniósł się na łokciu i wzorkiem ogarnął przestrzeń.
            Zobaczył jak oszalałemu Śmierciożercy spada z twarzy maska, ukazując tym samym jego prawdziwą twarz. Remus Lupin ciskał zaklęciami, nie szczędząc nikogo kogo miał w zasięgu wzroku. Malfoy nie wiedział, czy się mu zdawało, ale mógłby przysiąc, że na twarzy wilkołaka gościł szyderczy uśmiech.
            Harry starał się rozepchać łokciami, by dotrzeć do wciąż klęczącego chrzestnego. Chciał mu powiedzieć jeszcze tyle rzeczy.
            – Syriuszu! Nie! – Doszło uszu animaga, jednak, gdy pojął sens tych słów było już za późno.
            Ostatnie, co zrobił to spojrzał na chrześniaka i się do niego uśmiechnął, wybaczając mu jego błędy, a w jego plecy ugodził promień zielonego światła.

           

16 komentarzy:

  1. Ojej, Syriusz zmarł tak czy inaczej. Ojej, chyba się popłaczę zaraz.
    Rozdział, odniosłam wrażenie, króciutki, ale kurczę, tak dobrze mi się go czytało. Przeczytałam cały blog, calusieński i muszę powiedzieć, że po prostu zakochałam się w nim.
    Podoba mi się Voldemort, taki Voldemort. Polubiłam go. Tak samo, jak Malfoya i Pottera. Są tacy... inni i jednocześnie tacy wspaniali.
    Nie mam pojęcia, jak akcja się dalej potoczy ale już wiem, że nie umiem się doczekać. Nie umiem się doczekać kolejnego rozdziału. Wow. To już 49 :O

    No nic, jest noc. Nie przedłużając, mnóstwa weny.
    Pozdrawiam cieplutko i zapraszam na moje blogi.

    <3.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział...
    burza u mnie i nie mam czasu się rozpisywać.
    Życzę weny i pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  3. O Merlinie, nie ;_;
    Nie. Nie. Nie. Nie. Miałam nadzieję, że Syriusz przeżyje .-. To Remus go zabił? Jeśli tak, nie daruję mu ;-;
    Rozdział świetny, nie mogę doczekać się kolejnego :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju! ;( Tylko nie Syriusz...
    Ja się pytam DLACZEGO?

    Od miesiąca tu nie zaglądałam i nagle coś mnie dziś podkusiło... Zajrzałam i... Jest, jest! Nowy Rozdział... :D
    Czekam na dalsze losy. Pozdrawia i życzy weny Patrycja, Patrycji. <3

    OdpowiedzUsuń
  5. ,,Późna godzina, ty już śpisz mój drogi
    ja jeszcze siedzę, myślę wciąż o tobie... "
    I o twoim blogu oczywiście ! Wczoraj przeczytałam jednym tchem wszystkie rozdziały, skończyłam o trzeciej w nocy, ale warto było ! Proooszeeee, nie daj na siebie czekać długo z dalszą częścią historii. Jeśli to możliwe daj znać czy coś tam już myślisz co będzie dalej. Wiem jestem niemożliwa, wczoraj wstawiłaś nowy rozdział, a już domagają się kolejnego, ale to jest tak cholernie ciekawe, że jak czytam to nie mogę usiedzieć na miejscu i chodzę z laptopem na rękach po pokoju.
    * robię najszerszy uśmiech kota z Alicji w Krainie Czarów*
    Oby cię nie opuściła wyobraźnia, bo nie przeżyjemy tego : ja, laptop i moja psychika.
    Pozdrawiam i usycham z ciekawości, jak mokry chomik na patelni.
    ~ Alicja
    ps. nigdy nie lubiłam tej bajki

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj,

    Twoje zgłoszenie zostało przyjęte do Stowarzyszenia FFHP - Magic Platform , a blog zostanie dodany do spisu o 16. Nieśmiało sugerujemy obserwowanie nas, by być na bieżąco z różnymi artykułami, poradnikami oraz recenzjami!

    Pozdrawiam w imieniu załogi,
    wanilijowa

    OdpowiedzUsuń
  7. o nie!!!! Biedny Syriusz, moze go tak odratujesz? :( prosze :(
    powodzenia i weny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny rozdział!
    Oby Lupin przeżył!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zdążyłam zapomnieć co było w poprzednim rozdziale. :P Dlatego podczas czytania musiałam sobie przypomnieć co tam było. :P Czekam na kolejny. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Czyli tak czy siak Syriusz zmarł... No nie wierzę, jest mi tak przykro. Rozdział czytało się bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiesy nowy rozdzial.? :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Na dniach, bo muszę go skończyć pisać do i oczywiście sprawdzić :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej :) smutno mi bo Syriusz zmarł... :( i czekam na cd. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak...ja się pytam jak? Uśmierciłaś Syriusza, jak ja mam się teraz pozbierać? Nic logicznego Ci dziś nie napiszę, a jest tyle rzeczy do przedyskutowania. Swoją drogą to każdy, by kiedyś zmarł, ale lepiej, gdy dzieje się to później. Nie zdobyłabym się na 'Obliviate', dlatego też podziwiam Harry'ego. No nic idę opłakiwać Blacka, jednak nie zmienia to faktu, iż jutro dokończę to opowiadanie. Choćby nie wiem co.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    rozdział wspaniały, niby mieli plan, ale chyba się nie powiódł, Syriusz oberwał, Harry dla wiarygodności chce stracić te kilka chwil jak się żegnał...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny