sobota, 31 maja 2014

ROZDZIAŁ 47.



            Postać Voldemorta wyglądała majestatycznie oświetlona nikłym blaskiem świec oraz łuną srebrzystego światła księżyca, wpadającego przez niezasłonięte okno. W ponurym gabinecie tańczyły cienie, sprawiając wrażenie jakby pokój był nawiedzony przez psotne duchy. Zza dwuskrzydłowych drzwi dochodził gwar rozchodzących się Śmierciożerców. Potężny czarnoksiężnik stał oparty dłonią o ciężkie biurko. Żółte oczy patrzyły spokojnie na dwoje młodych czarodziei.
            Draco Malfoy nerwowo przestępował z nogi na nogę, nie umiał skupić się na niczym. W głowie ciągle mu huczały słowa Voldemorta, które ten wypowiedział zaledwie przed paroma minutami. Jakoby on, Malfoy, miał przeprowadzić rytuał dołączenia jego przyjaciela w szeregi, w które nie każdy chętne wstępował. Zaś Harry wydawał się być nazbyt spokojny i zrelaksowany. Niczym znudzony obracał w dłoniach swą maską, błądząc po niej wzrokiem jakby szukał jakiejś skazy.

            – Wydajesz się być pogodzony z losem jaki czeka twego chrzestnego – odezwał się w końcu Riddle, a jego syczące słowa przecięły ciszę niczym tępe sztylety.
            Potter poniósł wzrok na swego pana. Nie czuł odrazy gdy patrzał w te szpetne dla wielu oblicze. Nie potrafił zdefiniować uczuć jakie nim targały, gdy zmuszony był oglądać tą nieludzką twarz. Zazwyczaj był obojętny, tak jak teraz. Jakby nienaturalnie żółte tęczówki, blada skóra oraz zaostrzone zęby, wyłaniające się z pomiędzy szarych ust, nie robiły na nim żadnego wrażenia.
            – Mam rozpaczać? – spytał Harry, skrywając maskę za połaciami czarnych szat. – To nie tak, że jest mi to obojętne. Jest to bliska osoba, jednak… gdybym się sprzeciwił twej woli nie tylko ja bym ucierpiał, prawda? Nie zawahałbyś się rzucić klątwy na Dracona…
            – Taki młody, a tak mądry – wyszeptał Voldemort, obserwując go z zadartą brodą.
            – Rozsądek nie ma nic wspólnego z mądrością, panie. Sam rozsądek mi podpowiada, że lepsza dla Syriusza śmierć na wskutek Avady, niżeli miałby być torturowany. Bądź co bądź… liczę się z tym, że gdyby nie został pojmany, a gdyby przyszedł moment walki oboje stanęlibyśmy po różnych stronach. On przeciwko mnie, ja przeciwko niemu. To jedna z tych ofiar, którą muszę ponieść w walce. A wiem, że stracę jeszcze wiele...
            – Smucę się na myśl o tym, że przeoczyłem moment, w którym z impulsywnego młodzieńca zmieniłeś się w mężczyznę, Harry. Ale masz rację. Wojna zbiera żniwo po obu stronach. Ja sam straciłem już wielu lojalnych mi ludzi i przyjaciół. – Voldemort przeniósł wzrok z Pottera na Dracona, stojącego w najciemniejszym kącie gabinetu. – Draco? Dobrze się czujesz?
            – Świetnie. Dzięki, że mnie poinformowałeś, że pojmano zabójcę mego ojca. Naprawdę to doceniam, wuju. – Malfoy wyprostował się, a usta wykrzywił w grymasie zdenerwowania. – Myślałeś, że co zrobię jak się dowiem? Że przylecę tu na miotle niczym wariat i rozwalę lochy z żądzą mordu w oczach? No wybacz, ale ja nie nazywam się Greyback.
            – Zważaj na słowa, chłopcze. Moja cierpliwość do twojej arogancji zaczyna się tracić – wychrypiał czarnoksiężnik.
            – Śmiało – odparł buńczucznie Dracon, rozpościerając ramiona.
            – Uspokój się – zganił go Harry, patrząc na niego poważnym wzorkiem. – Nie zachowuj się jak urażony gówniarz. Nikt nigdy nie wie, co ci do głowy strzeli.
            – A teraz mam podpisać wyrok na moim przyjacielu, który tylko i wyłącznie z powodu zemsty i – tu wycelował palcem w odrażającą postać Riddla – twojej znakomitej sztuki manipulacji chce przyjąć Mroczny Znak.
            – Pogubiłem się. Czy to był komplement? – sarknął Voldemort, uśmiechając się pobłażliwie. – Ochłoń, Draconie, bo jeszcze sobie zaszkodzisz.
            – Właściwie, to po co nas tu zwołałeś? – spytał Draco, skutecznie omijając poruszoną wcześniej kwestię. Doskonale czuł, że drążenie tematu i tak nie miało najmniejszego sensu.
            – Jak już mówiłem ostatnim razem, mam dla was kolejne zadanie. Najważniejsze, bo może ono przechylić szale zwycięstwa w tej wojnę na naszą stronę. Harry posiadł ogromną moc, co znacznie wam ułatwi pracę.
            – Przepraszam, że przerwę – odezwał się Harry, robiąc delikatnie krok w kierunku Czarnego Pana. – Zechciałbyś mi powiedzieć w którym lochu znajduje się Syriusz? Wszelkie szczegóły związanie z zadaniem możesz przekazać Draco. Goni nas czas, do północy została ledwie godzina, a ja chciałbym zdążyć porozmawiać z Syriuszem.
            – Oczywiście. Wraz z Lupinem zajmuje celę na końcu korytarza, na prawo od sali rytualnej.
            – Dziękuję – mówiąc to, Potter pokłonił się i czym prędzej wybiegł z gabinetu.
            Gdy drzwi się zamknęły Draco zwrócił się  do Voldemorta:
            – Co to za zadania?
            – Jeszcze się nie domyśliłeś? Zabijecie Dumbledore’a.

***

            Harry przeszedł przez parter aż dotarł do dobrze znanych mu drzwi, prowadzących do najmroczniejszych pomieszczeń znajdujących się w tej ogromnej posiadłości. Delikatnie naparł na nie dłonią, a te od razu ustąpiły, ukazując oświetloną pochodniami stromą drogę w dół. Potter wszedł do środka, a wrota automatycznie się za nim zatrzasnęły. Poczuł wilgoć w powietrzu i stęchły zapach pleśni. Zaczął podążać szlakiem z pochodni. Zastanawiał się, po co właściwie chciał się spotkać z Syriuszem. Czy nie byłoby łatwiej stanąć wśród tłumu i patrzeć na jego bezbolesną śmierć? Niby tak, jednak Harry czuł, że należały się mu się wyjaśnienia. Jak znał Voldemorta ten zapewne zdążył zasiać ziarno niepewności w sercu Blacka i teraz odchodził od zmysłów, zastanawiając się, co stało się z Harrym Potterem. Nie można było tak tego zostawić.
            Nim się Harry obejrzał skręcił  w wskazany przez Voldemorta korytarz. Był on skromnie oświetlony. Na całej swej długości wisiały tylko dwie pochodnie, co dawało uczucie depresyjnego mroku.
            – Kto tam? – Potter usłyszał znajomy głos, obijający się echem od wilgotnych kamiennym ścian.
            Nie miał siły się odezwać. Po prostu szedł dalej dopóki jego oczom nie ukazały się stare drewniane drzwi. Blade dłonie zaciskały się kurczowo o żeliwne pręty małego okienka. Pomiędzy nimi Harry dostrzegł czarne, posklejane i brudne włosy oraz te oczy, które parę lat wcześniej patrzyły na niego z nadzieją podczas wypowiadanej obietnicy wspólnego zamieszkania, obietnicy prawdziwej rodziny. Harry już widział jak się rozszerzyły, jak z trwogą się mu przyglądały. Widział w nich również żal.
            – N-nie… t-to nie może… H-harry?
            – Harry? Co ty bredzisz? – Do uszu Potera dobiegł drugi równie znajomy głos. Po chwili przerażone oblicze Blacka ustąpiło miejsca drugiemu, temu, co miał w przyszłości pomóc Voldemortowi zbudować armię wilkołaków. – Harry! Jakim cudem? Co tu robisz? Uciekaj stąd, głupcze! Kto z tobą jeszcze tu przybył?! – Lupin bombardował go pytaniami.
            Hary obejrzał się za siebie i używając magii bezróżdżkowej stworzył barierę, odgradzając tym samym jedyną drogę ucieczki. Zaraz po tym wyciągnął przed siebie dłoń i wyszeptał bezgłośnie jedyne zaklęcie, które otwierało więzienne zamki.
            W całym lochu echem odbił się zgrzyt zardzewiałego mechanizmu, a zaraz po tym, zawtórowało mu przeraźliwe, raniące uszy skrzypienie zawiasów. Syriusz jako pierwszy wybiegł z lochu i przygarnął chrześniaka do siebie, a Harry utonął w prawdziwie ojcowskim uścisku. Chciał być twardy, chciał nie okazywać emocji, tak jak uczył go Draco, ale w tamtej chwili nie potrafił, wiedząc doskonale, co miało się za niedługo wydarzyć. Mimowolnie objął mężczyznę, mocno zaciskając ramiona, a do oczu napłynęły mu szczere łzy, a  z gardła wydobył stłumiony szloch.
            Stali tak przez chwilę, dając upust tęsknocie, gdy Syriusz odsunął go od siebie i rozbieganym spojrzeniem spojrzał na młodzieńca, co przed laty przyrzekł jego rodzicom, że będzie się nim opiekować.
            – Jak się tu dostałeś? Skąd wiedziałeś, że tu jestem?
            W tym samym czasie Lupin niepewnie ich obszedł, chcąc pójść w głąb korytarza. Gdy postawił o jeden krok za dużo słuchać było odgłos, jakby ktoś uderzył kijem owiniętym szmatą w źle naciągniętą membranę bębna.
            – Bariera? – spytał Ramus, spoglądając na Pottera. – Dlaczego wyczarowałeś barierę?
            – Nie mamy dużo czasu – powiedział Harry, biorąc się w garść. – Nie wyjdziecie stąd.
            – O czym ty mówisz? – spytał Remus, wyraźnie zaskoczony i zdezorientowany.
            – Myślę, że obydwoje doskonale wiecie.
            – Co niby wiemy? – Syriusz patrzył to na przyjaciela to na chrześniaka, stojącego przed nim z tak tajemniczym wzrokiem a zarazem zrozpaczonym, że aż krajało mu się serce. – Harry, powiedz nam, o co tu chodzi? Dlaczego tu jesteś? Bez ani jednej rany… gdzie jest reszta Zakonu? I dlaczego nie goni cię sztab Śmierciożerców z tym popaprańcem na czele?
            – Syriuszu, naprawdę mamy mało czasu… Wiedziałem, że to zły pomysł przychodzić tu, że będziecie zadawać za dużo pytań, na które mimo wszystko należą wam się odpowiedzi. – Harry skrył twarz w dłoniach; ten ruch wystarczył by spod poluzowanej szaty na posadzkę wypadłą jego maska.
            Syriusz spojrzał na przedmiot nie kryjąc zdumienia, zaś Lupin pochylił się, podnosząc znalezisko. Spojrzał na chłopaka, który w tamtej chwili wydał z siebie tylko smutne westchniecie.
            – Oddaj mi to – poprosił, wyciągając lewą dłoń w kierunku byłego nauczyciela.
            Lupin podszedł do niego i wręczaj mu maskę, z furią szarpnął za rękaw czarnej i zwiewnej szaty. To, co oboje ujrzeli sprawiło, że nogi zgięły się im w kolanach. Remus musiał oprzeć się rekom o ścianę, by nie upaść, zaś Black osunął się po ścianie i niczym bezwładny usiadł na zimnej posadzce.
            Harry poprawił rękaw a maskę włożył na swoje miejsce.
            – Nie tak miało wyglądać to spotkanie – powiedział wytracony z równowagi. – Powiem wam pokrótce się tu dzieje. Jestem Śmierciożercą; co do tego raczej już nie macie złudzeń. Był to mój własny wybór, tylko dlatego, że poznałem prawdę, o której wy sami nie macie pojęcia. Mam za mało czasu, by to wszystko wyjaśnić, wiedzcie tylko tyle, że to nie Voldemort zabił Lily i James’a, musicie również wiedzieć, że wasz ukochany Dumbledore hodował mnie jak zwierzę na rzeź przeciwko Voldemortowi, nigdy nie miałem prawa przeżyć naszego starcia. Sam wybrałem stronę; prawdę i życie. Nie marnujmy czasu na nienawidzenie mnie. Nie po to tu przeszedłem. Przyszedłem się pożegnać, Syriuszu...
            Syriusz jak za dotknięciem różdżki uniósł głowę, by spojrzeć na stojącego przed nim chłopaka. Wiedział, że ten mówił szczerze. Widział w jego oczach ten smutek i żal. Było mu przykro, że sprawy potoczyły się tak, a nie inaczej.
            – Draco? – spytał, przeczuwając, co się święci.
            Potter pokręcił głową.
            – To dobrze. Nie chciałbym, by ten chłopak miał moją krew na rękach…
            – Słyszysz, co ty mówisz?! – Lupin wybuchnął niepochamowanym gniewem. – Jak możesz myśleć o takich rzeczach właśnie teraz?! Spójrz! Młodzieniec, któremu zaufał cały nasz świat okazał się nikim innym jak zwykłym zdrajcą, a ty się cieszysz tym, że nie zabije cię Malfoy?! Jesteś szalony!
            – Rozumiem wszystko! – warknął Black, podnosząc się z posadzki. – A najbardziej to, że dzisiaj zginę. I tak, cieszy mnie to, że Draco nie przeleje mojej krwi. Możesz mnie nazwać szalonym, ale dla mnie jest to cholernie ważne. Czy ty byś chciał, by dziecko miało splamione twoją krwią dłonie?!
            – Aż tak niewinny to on nie jest!
            – Może tak, może nie… Nie wiesz tego, tak jak i ja. Ja jednak mam z tym chłopakiem dobre wspomnienia i wolałabym je takie zachować, niż ostatnią rzeczą, o której bym rozmyślał na granicy życia, to to, że niewinny według mnie dzieciak celuje do mnie z różdżki. – Kończąc to, zwrócił się do Harry’ego. – Nie ukrywam, jestem w szoku. Głębokim wręcz, jednak w jakiś sposób rozumiem, a raczej staram się…
            – Nic nie mów – powiedział Harry. – Mogę mieć tylko nadzieje, że i mnie zapamiętasz jako niewinnego dzieciaka. Chciałbym by tak było. Rozumiem wasz gniew, zapewne sam na waszym miejscu zachowałbym się tak samo. Nie proszę o wybaczenie, czy zrozumienie, proszę o te ostatnie piec minut które nam zostało, byśmy mogli się pożegnać.
            Syriusz kiwnął głową i na powrót przygarnął go do siebie. Jednak tym razem to on płakał. Płakał nad tym, że nie potrafił go uchronić przed złem, że nie potrafił wskazać należytej drogi i pomóc mu uporać się z samym sobą. A najbardziej ubolewał na tym, że nie będzie mógł go już chronić.
            
______________________________________
Wybaczcie, że rozdział taki krótki, ale jestem od wczoraj chora i pisałam go dzisiaj, bo w końcu mam trochę czasu, a powinnam aktualnie siedzieć na egzaminie z Chowu i Inseminacji, no ale cóż, grypa nie wybiera.
Chciała Was tez prosić o cierpliwość, bo nie wiem, kiedy dodam kolejną notkę. Zaczęłam praktyki w poniedziałek a czas w  jakim je wykonuje to tak: pon;wt;pt 11-19/ środa 15-20/czwartek 8-16 do tego do kliniki dojeżdżam godzinę autobusem. Nawet uczyć się nie ma kiedy a pierwszą kwalifikację zawodowa mam już 16-17 czerwca wiec jestem mega zestresowana. Proszę Was o wyrozumiałość. Pozdrawiam.

21 komentarzy:

  1. czytałam wszystkie, ale to ten poruszył moje serce <3
    Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Żałuję, że nie czytałam od początku. :) Genialny pomysł, genialny styl pisania. Jestem zakochana po rozdziale 47, gdzie nie mam zielonego pojęcia, jak doszło do tej sytuacji. Na pewno przeczytam od początku! Mam nadzieję, że szybko mi pójdzie. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Syriusz tak dobrze to przyjął. Był taki pogodzony z tym wszystkim. Cieszę się, że mogli się pożegnać, porozmawiać. Dziś Draco taka trochę rozemocjonowana panienka przed okresem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniały rozdział. Ale nadal nie mogę się pogodzić z tym, że mój ukochany Syriusz zginie ;^; Chociaż, jeszcze do niczego nie doszło, może się jakoś z tego wygrzebie. Za to Lupin mnie zdenerwował, przy tym spokoju i opanowaniu Blacka zachowywał się jak dziecko. Ciekawa jestem jak Harry zareaguje na wieść o zadaniu. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać. Pozdrawiam, Mrs Black

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny ale smuteg że taki krótki :v

    OdpowiedzUsuń
  6. Znalazłam przypadkiem,szczerze. Szczerze też napiszę,że przeczytałam wszystkie,jak na razie, rozdziały za jednym razem. *-* Wspaniale piszesz ^^ Wcześniejszych nie komentowałam,tylko dopiero ten ^^ Drarry <3 Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ~ weny życzę ! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przez 3 dni przeczytałem wszystko. Opowiadanie jest intrygujące ciekawe, aż nie mogę się oderwać. Wszystko jest takie, że po prostu szacun. Lepszego jeszcze nie czytałem. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Trzymam kciuki! / Daniel

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie spodziewałam się takiego poprowadzenia rozdziału. Od razu przypomina mi się filmowe "Wolałbym umrzeć, niż zdradzić przyjaciół" Syriusza. A tu Syriusz bez wybuchu przyjmuje zdradę - mimo wszystko zdradę - Harrego. Przecież więź między nimi była ogromna ! Pojawił się nawet pomysł, by razem zamieszkali!
    A Harry ... Rozumiem, że Vold nie zna słowa "nie", ale jak dla mnie stał się marionetką. Czuję do niego taką niechęć.

    Jestem ciekawa nowych rozdziałów :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Natrafiłam na bloga dopiero teraz. ^^ Naprawdę wspaniały i oprócz drobnych literówek jest świetnie, widać, że masz pomysł i go znakomicie realizujesz. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam do ciebie pytanie, na które odpowiedź pewnie brzmi ,,nie", jednak warto spytać.
    Może to moje zamiłowanie i wręcz obsesja na punkcie tego paringu, ale za każdym razem, gdy czytam sceny Hermiony i Severusa, czuję, że święci się Sevmione. Nie ukrywam, że średnio lubię Fremione (jest mi obojętne) ^^ i skakałabym z radości, gdyby między nimi zaiskrzyło. :D Chociaż pewnie tego nie zrobisz, bo jestem małym odsetkiem osób (chyba, bo dużo fanów sevmione mnie otacza ;d) które uwielbiają nietypowe pary. ^^
    Moja obsesja czy twoje zamierzone zgrzyty? Chyba, że między Severusem a Hermioną chcesz stworzyć jedynie nikłą więź porozumienia, a ja ze swoją paranoją wyjeżdżam z Sevmione :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zero Sevmione. Jeszcze tego by mi brakowało, by Herma wpierw kochała się w Draco, później w Fredzie i skończyła z Severusem. Ta historia to nie melodramat sercowy Hermiony :D Wydaje mi się, że ich relacje są czysto pokazane uczennica - nauczyciel + ich wzajemna niechęć do siebie.

      Usuń
    2. Ach czyli jednak to moja paranoja :D
      Ja wszędzie widzę Sevmione, nawet na przystanku autobusowym w bilbordzie IKEI na przeciwko xD
      No cóż, nie mogę doczekać następnego rozdziału bo jestem teraz bardzo ciekawa postaci Teo :3 Zemsta za ojca *O*

      Usuń
  10. Nie! Tylko nie Syriusz... Uwielbiam go;) Mam nadziej, ze jakos sie wywinie;) Podoba mi sie Twoj blog, bede tutaj zagladac! Pisz dalej, bo dobrze Ci to idzie;) Zapraszam do mnie: beznadziejnie-zakochana.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Parę dni temu zaczęłam czytać tego bloga i jestem zachwycona. Jest to najlepsze fanfiction na jakie ostatnio trafiłam. Harry śmierciożercą? Pierwszy raz się z tym spotykam i bardzo mi się to podoba. Świetnie piszesz, opisy są długie, język również mi się podoba. Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  12. Oszczędź Syriusza i Remusa.... błagam.... zrób coś by zrozumieli i poparli Harry'ego
    nie zabijaj Syriusza błagam :-(

    OdpowiedzUsuń
  13. Kurczę, tak bardzo pragnę nowego rozdziału... Trzymam kciuki, żebyś znalazła chwilę wolnego czasu i wenę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież jest... 48... wystarczy kliknąć NOWSZY POST :3

      Usuń
    2. Marzenie było tak blisko :D
      Taka druga strona zakładek :)

      Usuń
  14. Mają zabić Dumbledore'a, nie powiem trudne zadanie. Liczę na ich spryt, inteligencję i odwagę. Aczkolwiek mam pewne obawy, co do tego. Pożegnanie Harry'ego z Syriuszem wzruszył mnie, o tam, gdzieś w środku. Mój ulubiony charakter zawsze potrafi zrozumieć, umie wybaczyć i do tego pogodzić się z własnym losem, a jeszcze potrafi trzeźwo myśleć. Lupin dał się porwać emocją, co jak widać nie wyszło mu na dobre. Powinien się czasami bardziej zastanawiać zanim wybuchnie, przysporzy sobie wtedy mniej problemów. Egzekucja Blacka już niedługo, po tajemnice liczę, że jednak im się wywinie.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    oj ciekawe czy podołają zadaniu, mają je bardzo trudne, żal mui Syriusza, ale jak widać zrozumiał wszystko, nie chce aby Draco miał na rękach jego krew, ale jak zareaguje, ze to Nott go zabije...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny