Wielka Sala wypełniała się zaspanymi uczniami Hogwartu.
Każdy ziewał, przecierał oczy lub po prostu zwyczajnie nie kontaktował. Po kolei do czterech stołów dosiadali się
nastolatkowie. Krukoni oraz Puchoni mieli najwyższą frekwencję, zaś stół
Gryffindoru świecił pustkami; większość z uczniów tego domu jeszcze spała w łóżkach.
Przy stole Slytherinu, prócz rozgadanych pierwszorocznych, siedział Draco z
Harrym, z dała od wścibskich kolegów. Siedzieli tak blisko siebie, że ich
ramiona idealnie do siebie przylegały. Co i rusz, to jeden to drugi, nachylał
się i szeptał z przejęciem rozmówcy do ucha, gestykulując coś zacięcie rękoma.
Wtem do sali weszła Hermiona. Dziewczyna wciągnęła
głęboko powietrze, po czym rozejrzała mimochodem. Zdziwiła się, że nie
zauważyła Rona, ten nigdy nie opuszczał posiłków. Przejęta i niespokojna,
pamiętając wczorajszą wymianę zdań z przyjacielem, mimowolnie spojrzała w
kierunku dwóch Ślizgonów. Uśmiechnęła
się smutno, zastanawiając się, co powinna zrobić. Przełknęła ślinę i przymknęła
powieki.
– Czyżby kujonica Gryfindoru jest tak pochłonięta nauką,
że aż zasypia na stojąco? – usłyszała za sobą znajomy głos i chóralny chichot.
Obróciła się za siebie i posłała niezbyt życzliwy uśmiech
elicie Domu Węża.
– Czyżby kujon Slytherinu nie mógł się nigdzie ruszyć bez
własnego fanclubu? – odgryzła się, patrząc wprost w oczy Teodora.
Ten tylko uśmiechnął się, kręcąc głową. Wzruszył
nonszalancko ramionami, po czym rozłożył ręce w geście bezradności.
– Cóż mogę poradzić, że tak mnie wszyscy kochają? –
zażartował, ukazując rząd białych zębów.
– Nie za bardzo cię fantazja ponosi, Nott? – Zabini, który
stał zaraz za przyjacielem szturchnął go niedelikatnie w ramię. – To czysty
przypadek, że z tobą tu przyszliśmy.
– Zawsze kłapie dziobem – żachnęła się Pansy, wyraźnie urażona,
tym, że została nazwana fanką Teodora.
Ślizgonka wyminęła chłopaków, obrzucając Hermionę mało przychylnym
spojrzeniem, po czym zadarła wysoko brodę i wyprostowana minęła próg,
zmierzając wprost do stołu. Za jej przykładem podążyło parę rozchichotanych
dziewczyn. Hermiona zniesmaczona oglądała urządzony przez Ślizgonki spektakl
wyższości
– Czarujące… – powiedziała pod nosem.
– Dzień dobry! – Do uszy trójki osób doszło donośne i
wesołe powitanie rudowłosej dziewczyny, która z rozpędu wskoczyła na plecy
czarnoskóremu młodzieńcowi.
Ten, nie przygotowany na nagły „atak”, zgiął się
niebezpiecznie w przód, starając się utrzymać na nogach wraz z dodatkowym balastem
w postaci Ginny na plecach.
– Ile razy cię prosiłem, byś tego nie robiła? – warknął
niezadowolony Blaise, po czym umiejętnie zrzucił z siebie lubą.
Ginny skrzyżowała ręce na piersi i obrażona wpatrywała
się w swojego chłopaka.
–
Gdy jesteśmy sami, to ci to nie przeszkadza – powiedziała.
–
Bo wtedy jesteśmy sami – odparł, z naciskiem na ostatnie słowo.
Hermiona zakryła usta dłonią, śmiejąc się cicho, przekrzywiając
głowę lekko w prawo. Jej spojrzenie przez przypadek skrzyżowało się z chłodnym
wzrokiem Teodora.
– Co z Ronem? – wyszeptał, nachylając się lekko w jej stronę.
Hermiona, nie chcą odpowiadać, tylko sugestywnie
pokręciła głową, dając tym samym do zrozumienia, że z nim od wczoraj nie rozmawiała,
na co Teodor zareagował zaciśnięciem szczęk i spięciem ramion.
– Miona – odezwała się Ginny, podchodząc do przyjaciółki.
– Idziesz?
– Idź – odpowiedziała z uśmiechem. – Muszę jeszcze
załatwić jedna sprawę. – Widząc pytające spojrzenie najmłodszej latorośli
Weasleyów, dodała: – Muszę porozmawiać z Draco
i…
– Czyżbyś miała romans? – powiedział Fred, który właśnie
zmierzał w kierunku grupy znajomych, z bliźniakiem u boku.
– Po prostu mam ważną sprawę, Fred – odpowiedziała,
zadzierając wysoko głowę, by spojrzeć na rudowłosego młodzieńca, który górował
nad nią wzrostem.
– Winny się tłumaczy – rzekli bliźniacy chórem, zanosząc
się śmiechem.
– Och, błagam was… – Gryfonka przewróciła oczami, po czym
zdziwiona się rozejrzała, gdy dotarło do niej, że stojący tuż obok Teodor
zniknął.
Zerknęła za siebie. Zauważyła jego oddalające się plecy w
kierunku Harry’ego i Malfoya.
– Dajcie jej spokój – powiedziała stanowczo Ginny,
popychając sugestywnie braci i Blaisa w stronę wejścia do Wielkiej Sali. –
Niech sobie porozmawia, a my grzecznie na nią poczekamy przy stole, prawda? – dokończyła,
uśmiechając się szeroko do starszej od siebie dziewczyny.
Hermiona tylko kiwnęła głową, podeszła do Freda i stojąc
na palcach musnęła jego policzek. Teodor zwęził brwi, widząc Hermionę całującą
Freda, prychnął pod nosem i usiadł naprzeciwko dwójki przyjaciół. Harry i Draco
spojrzeli na niego pytająco.
– Pogadamy, jak dojdzie do nas Hermiona – powiedział
oschle.
– Hermiona? – zdziwił się Harry, po czym obrócił się, by
zerknąć za siebie.
Tak jak powiedział Nott, w ich kierunku zmierzała
ciemnowłosa dziewczyna . Gdy zauważyła, że Harry się jej przygląda, spoważniała
i przyspieszyła kroku.
– Cześć – przywitała się, stając za Draconem. – Musimy
porozmawiać – powiedziała przejęta, siadając obok Notta, który od razu odsunął
się nieznacznie, nie chcąc wdawać się w jakiekolwiek fizycznie kontakty.
Harry z głęboko skrywanym żalem spojrzał na kolegę z
domu. Voldemort zabronił mu mówić, o tym, że jego ojciec zginął. Nie pozwolił
mu również wspomnieć Draco o tym, że Syriusz został złapany i przetrzymywany w
lochach.
Najpierw Lucjusz,
teraz Arcticus… No, Syriuszu, twoja lista coraz bardziej się zapełnia, pomyślał
Potter, po czym oparł łokcie o blat stołu, splatając przy tym dłonie, a jego
myśli zaczęły błądzić wokół osoby Black’a.
– Coś się stało, Hermiono? – spytał Draco, starając się
zachować pozory zimnego drania, jednak widząc zatroskaną twarz przyjaciółki skręcał
się z nerwów.
Czuł, że stało się coś niedobrego. Coś
nieprzewidywalnego, coś, co mogło okazać się fatalne w skutkach.
Dziewczyna
potarła czoło palcami obu rąk, starają się wymyślić, w jaki sposób ma im wyjawić prawdę. Bała się o
Rona. Pamiętała słowa Teodora: „Myślisz,
że co zrobi Draco, gdy dowie się, że Wiewiór chce zaszkodzić Złotemu Chłopcu,
który jest dla niego całym światem?”. Poczuła jak ściskało się jej gardło,
jak wokół żołądka i narządów wewnętrznych niewidzialna dłoń zacieśniała uścisk,
uniemożliwiając racjonalne myślenie. Spanikowana spojrzała w oczy Dracona. W te
zimne błękitno-szare oczy, które nie zdradzały żadnych uczuć. Oczy, kogoś, kto był
w stanie zrobić wszystko, dla chłopaka, który siedział po jego lewej stronie.
Malfoy obserwował uważnie Hermionę, zaś Harry przyglądał
się to przyjaciółce to Teodorowi, który wyglądał jakby doskonale wiedział, o
czym ta chciała z nimi pomówić. Nott, czując na sobie świdrujące spojrzenie Pottera,
podniósł na niego wzrok. Szarość spotkała się z zielenią. Chłopak skrzywił się,
czując jak Harry starał się użyć leglimencji, by poznać powód niepokoju przyjaciółki.
Jednak po chwili, czując opór, przestał i posłał mu przepraszające spojrzenie.
– Hermiono? – Draco ponownie podjął próbę kontaktu z Gryfonką.
– Powiedz nam wreszcie, co się stało.
– Ja… – odezwała się w końcu, podnosząc wzrok na dwójkę siedzącą
przed nią. – Ja nie wiem, czy powinnam. Nie mam pojęcia, jakie będą tego konsekwencje.
– Świat się chyba od tego nie zawali, prawda? – Harry starał
się rozluźnić atmosferę kiepskim żartem.
– Zależy czyj, Potter – powiedział sucho, Nott. – Wiesz,
jak to jest być między młotem, a kowadłem? Szczerze w to wątpię.
– A ty, co? Jej obrońca? Od kiedy ci tak zależy? – odbił piłeczkę
Harry, mrużąc zaciekle oczy.
–
Skończcie oboje – warknęła Hermiona. – Jesteście żałośni. Zachowujecie się jak
psy wojujące o jedną zabawkę. – Gryfonka poczuła jak wraca jej pewność siebie.
– Powiem wam, jeśli nie zrobicie nic pochopnego, jasne? – mówiąc to patrzyła
zaciekle na Dracona.
Arystokrata tylko kiwnął głową, czując, że ta prośba była
skierowana wyłącznie do niego.
– Wyglądają jak jakaś seksta, gdy tak między sobą szepcą
– powiedział George, który był zwrócony przodem do stołu Ślizgonów.
Ginny i Blaise, którzy siedzieli tyłem, odwrócili za
siebie głowy, chcąc się przyjrzeć.
– Ciekawe o czym rozmawiają… – dodała Ginny, zastanawiając
się.
– Mogę się tylko domyśleć – odparł zagadkowo Blaise,
grzebiąc widelcem w jajecznicy.
Fred nawet nie tknął śniadania. Cały czas siedział
wpatrzony w Hermionę, która wydawała się mu być strasznie przygaszona, gdy
nagle powiedziała coś we złości, wygrażając palcem Harry’emu i Teodorowi. Fred uśmiechnął
się na tą scenę. Właśnie taką Hermionę lubił. Dziewczynę, która każdego ustawiała
zawsze po kątach, niczym starsza siostra.
– Jak to, domyślasz się? – podjął temat zaintrygowany George.
– Po prostu, mam swoją intuicję – powiedział Zabini,
dając tym znak, że nie chciał kontynuować tematu.
Wtem na progu Wielkiej Sali stanął Ron. Wyglądał
koszmarnie. Zmierzwione rude włosy zdawały się być uczesane przez tajfun,
niebieskie oczy zdobiły sine worki, zdradzające, że nie spał za dobrze w nocy. Zaś
jeszcze bladsza skóra sugerowała, że coś go mocno trapiło. Mundurek szkolny
miał wygnieciony, a koszula niedbale wystawała zza czarnych spodni. Ziewnął
przeciągle, nie racząc nawet zasłonić ust. Spojrzał w kierunku Gryffindoru. Zauważył
swoje rodzeństwo i Zabiniego, który, jak dla niego, siedział za blisko jego
siostry. Na samą myśl, że Ginny umawiała się z kimś takim, skrzywił się
zniesmaczony, by po chwili rozszerzyć oczy ze zdumienia.
Draco i Harry wpatrywali się w niego nieodgadnionym
spojrzeniem. Bynajmniej Harry, gdyż w oczach Malfoya można było dostrzec
niepochamowaną chęć mordu. Siedząca przed nimi Hermiona, coś do nich krzyczała,
by po chwili spojrzeć w kierunku w jakim mieli utkwiony wzrok. Zszokowana zakryła
usta dłonią, i przepraszająco spojrzała na Ronalda, który w tamtym
momencie wybiegł na korytarz.
Draco, sprowokowany niczym drapieżnik przez ofiarę, ruszył
w pogoń za Weasleyem.
– Draco, nie! – krzyczała Hermiona. – Harry! Harry, gdzie
biegniesz?! Harry! – wołała za Potterem, który w mig wyskoczył zza stołu,
starając się dogonić rozjuszonego Śmierciożercę.
Teodor tylko wyciągnął rękę i położył ją na ramieniu
Hermiony, naciskiem nakazując by usiadła na miejscu. Gdy to zrobiła, ukryła
twarz w dłoniach. Czuła się temu wszystkiemu winna.
Georg spojrzał badawczo na brata, z którym obserwował całą
zaistniałą sytuację.
– Co się tu do cholery dzieje? – spytał sam siebie
George.
– Nie ma pojęcia, ale jest tylko jeden sposób, by się
dowiedzieć – odparł Fred, wstając od stołu.
– Hej, Fred, gdzie się wybierasz? – zawołał za
bliźniakiem.
– A jak myślisz? Idę za nimi, nie wiadomo, co się stało,
a chyba pamiętasz jak skończyło się ostatnie stracie Ron kontra Malfoy – wypowiedziawszy
ostatnie skowo, Fred ruszył pędem za drzwi.
– Idiota – warknął Not, widząc wybiegającego Freda.
– Co się stało? – spytała roztrzęsiona Hermiona.
– Twój książę chce strugać bohatera. Zostań tu – nakazał
dziewczynie, a sam wstał i szybkim krokiem wyszedł z sali.
Wszyscy biegają ;) Takie jest moje pierwsze skojarzenie odnośnie tego rozdziału, ale to nic złego. Ogólnie rzecz biorąc szkoda mi, że tak enigmatycznie wspomniałaś o uczuciach Harrego do Syriusza, bo w sumie bardzo mnie to zainteresowało ostatnio, ale rozumiem, że wszystko powoli:) Czyżby między Hermioną a Teodorem coś się kroiło? Fajnie, że coś wstawiłaś, szkoda, że to takie krótkie, ale zapewne żadna długość by mnie nie zadowoliła;p
OdpowiedzUsuńMam podobne uczucia, co zamałabydotknąćnieba: wszyscy latają, gdzie popadnie, a Nott działa jakby coś czuł do Hermiony :-D Ale rozdział fajny!
OdpowiedzUsuńtaki zaplątany ten rozdział, jak napisały dziewczyny: było tu mnóstwo biegu ;P nie lubię takiej krzykliwej Hermiony. Autentycznie boli mnie od niej głowa.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że ten rozdział nie jest tak chorobliwie krótki. Jednak te błędy.... mnóstwo literówek i sporo błędów ortograficznych. Nie wygląda to dobrze.
Poza tym wydaje mi się, jakby to opowiadanie robiło się coraz nudniejsze-ja przynajmniej nie czekam na rozdziały tak entuzjastycznie jak kiedyś. No cóż, mam nadzieję na poprawę. Nie bierz tego do siebie, może to tylko dlatego, że osłabła mi faza na Drarry.
No proszę szybko wprowadziłaś to że pociągnęłaś już wątek Teodora i Hermiony bardzo lubię ten wątek . Podoba mi się ten rozdział i jestem ciekawa co się potem stanie czy Fredowi uda się powstrzymać Rona, Draco i Harry'ego czy nie ? Czekam niecierpliwie, życzę weny i pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą historie po prostu jest świetna mam nadzieje, że sprężysz się z pisaniem następnego rozdziału <3 Życzę dużo weny ^_^
OdpowiedzUsuńjej, czyżby to była prawda? a jednak! nowy rozdział, jak miło.
OdpowiedzUsuńciekawa jestem, jak to się skończy, czy rudy to przeżyje i czy teo będzie się bił z fredem o hermione ^^
Wspaniale że piszesz to dalej :D Wszystko świetnie, jestem ciekawa co się stanie z Ronem i wgl :D Weny życzę oby następny rozdział jak najszybciej ;)
OdpowiedzUsuńAle super :D jestem pod wrażeniem :D akcja te wątki ... Coś wspaniałego Pozdrawiam i życzę weny!
OdpowiedzUsuńNajlepszy blog o HP jaki czytałam. Idealne połączenie Harrego i Draco. Jest tu wszystko czego potrzeba : miłość, akcja i adrenalina. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że pojawi się szybko. Juli5009
OdpowiedzUsuńO jaki pościg! Ciekawe co się wydarzy. :D
OdpowiedzUsuńHarry powinien w końcu coś zrobić, tak to tylko rozmyśla. Nic się samo nie wydarzy. I coś Hermiona dzisiaj rozdrażniona była, zupełnie do siebie nie podobna. Nott coś zaczyna się do niej za bardzo przystawiać. Tak bardzo, że zapomniałam, iż to Fred się o nią stara a nie Teodor. Nie lubię jak akcje są pokazywane z boku (Chociaż sama wolę to robić, bo nie trzeba się wdawać w szczegóły. Leń ze mnie i tyle.), więc teraz niezmiernie będzie mnie ciekawić, co tu się dalej wydarzy. Ron kontra Draco, pomiędzy nimi Hermiona, Harry i Fred. Będzie się działo.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńHermiona bardzo martwi się o Rona, no ciekawe jaka decyzje podejmie, a do tego Fred się jeszcze miesza...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie