wtorek, 10 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 43.


Harry opadł bezładnie na zimną marmurową posadzkę, obok niego, nachylając się nad nim, stał Draco. Przed młodzieńcami, twarzą zwróconą wprost w oblicze Czarnego Pana, stał Snape. Voldemort czekał w drzwiach salonu. Jego sylwetkę zdobił czarny garnitur, a u szyi zwisał ciemnozielony krawat. W dłoniach trzymał białą, przypominającą węża, różdżkę. Czarnoksiężnik uśmiechnął się złowrogo, widząc gości.


– Spóźniliście się – powiedział oschle.

Draco upewniwszy się, że Harry’emu nic nie groziło stanął przed Snapem, ciskając błyskawicami z oczu w swego wuja.

– Doskonale wiedziałeś, że jesteśmy w szkole. Co ci odwaliło, by tak nagle wzywać Harry’ego? Nie mogłeś zwyczajnie dać mu znać poprzez Mroczny Znak? Nie nosimy go przecież dla cholernej ozdoby – warknął młody arystokrata.

Voldemort pokręcił zniesmaczony głową, cmokając przy tym niczym matka karcąca dziecko.

– Draconie, nie unoś się tak, bo możesz tego pożałować. To, że jesteśmy rodziną nie zwalnia cię z okazywania mi należytego szacunku. – Voldemort wbił groźne spojrzenie w jasnowłosego chłopak.

– Tom! – Dało się słyszeć z wnętrza domu.

Po chwili po schodach prowadzących do hallu, w którym znajdywała się czwórka mężczyzn weszła czarnowłosa kobieta, trzymając w rękach niemowlę o przenikliwych złotych oczach.

– Chłopcy! – powiedziała zaskoczona Bellatrix, widząc siostrzeńca w towarzystwie Harry’ego, który właśnie podnosił się z podłogi. – Nic nie wiedziałam o waszym przybyciu – rzekła doszczętnie ignorując postać Mistrza Eliksirów, który stał z założonymi rękami, wpatrując się w swego pana. – Alecto! – zawołała w dom, po czym podeszła do Pottera, przyglądając mu się, mrużąc przy tym oczy.

– Bello, to nie najlepsza pora – odezwał się cicho Riddle.

Czarownica gwałtownie zwróciła się w stronę męża.

– Nieodpowiednia? Rozumiem, że masz swoje plany związane z chłopcami, ale na Salazara, nie znaczy to, że masz ich wykończyć.

Gdy małżonka Czarnego Pana mówiła, do pomieszczenia wkroczyła niska jasnowłosa kobieta odziana w obcisłe ciemne spodnie i luźny czarny sweter, którego podwinięte rękawy odkrywały Mroczy Znak widniejący na lewym przedramieniu.

– Bellatrix, mam nadzieję, że masz dobry powód, by mnie wzywać w tej chwili – powiedziała znacząco Alecto, zerkając w bok. Zaskoczona uniosła jasne brwi ku górze. – Nie powinniście być w szkole? – spytała się dwójki młodzieńców.

– Powinniśmy, jednak ktoś miał, co do tego inne plany – odparł groźnie Draco, nie patrząc nawet na Śmierciożerczynię.

– Draco, uspokój się – zrugał go Harry, ocierając kciukiem nozdrza, z których leciała krew.

– Weź Toda, Alecto i się nim zajmij – powiedziała Bellatrix, podając kobiecie syna, który w tamtej chwili zaczął piszczeć zadowolony.

– To naprawdę konieczne? Może ktoś inny się nim zajmie, dobrze wiesz, co w tej chwili robię – powiedział, trzymając chłopczyka na wyciągniętych rękach, krzywiąc się nieznacznie.

– Nalegam – rzekła Bellatrix głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Alecto tylko kiwnęła głową, wzdychając. Popatrzyła na młodego Riddla w ramionach i wywróciła oczami wyraźnie zniesmaczona. Gdy już miała się zbierać do wyjścia, Bellatrix zwróciła się w jej stronę:

– Tylko uważaj na niego. Zaczyna już przejawiać zdolności magiczne.

Alecto kiwnęła głową i opuściła grupkę osób, pomiędzy którymi atmosfera była tak gęsta, że szłoby ją kroić nożem.

Bellatrix doskoczyła do Pottera i niezbyt delikatnie szarpnęła go za brodę, zwracając jego twarz ku sobie. Przyjrzała mu się dokładnie. Wpierw spojrzała w głąb zielonych oczu, w których można było dostrzec falujące, złote promyki wokół źrenicy. Później dotknęła jego czoła, sprawdzając jaką miał temperaturę.

– Pellafis – zaczął niepewnie Harry, sepleniąc lekko, na skutek unieruchomionej szczęki. – Fo ty obisz?

– Bada cię idioto, jakbyś nie zauważył – warknął Snape.

– Nikt cię nie pytał o zdanie, Severusie – szepnęła jadowicie, patrząc katem oka na czarnowłosego mężczyznę.

Po chwili puściła Harry’ego i zwróciła się bezpośrednio do męża:

– Następnym razem daj mu znać, że go przyzwiesz. Bariery w Hogwarcie są bardzo mocne. To silna biała magia. Ty, przyzywając go, używasz czarnej, która, gdy zderzy się z barierą działa niczym zgniatacz. Dobrze, że chłopak jest silny, inaczej mogłoby się to gorzej skończyć niż na krwotoku z nosa.

Draco, słysząc słowa ciotki, aż cały się spiął.  Harry, widząc to, delikatnie musnął jego dłoń palcem.

– Bello, byłbym mimo wszystko wdzięczny, gdybyś nie podważała moich kompetencji – powiedział spokojnie Voldemort.

Bellatrix na te słowa złapała się pod boki,  wybuchając śmiechem szalonej kobiety.

– Och, nie, Tom – powiedziała, wytykając go palcem. – Może i jesteś geniuszem, ale czasem twoja własna pewność siebie i przerost ego nad treścią dają fatalne skutki, i to – mówiąc to, wskazała dłonią Pottera – jest ten fatalny skutek. Widzę, że przestalałeś być cierpliwy i na gwałt chcesz uzyskać swój cel, ale to mój drogi mężu, może pogrążyć nas wszystkich.

Kobieta westchnęła, przymykając na chwilę oczy.

– Draco, Severusie, chodźcie ze mną. To nie was wzywał, tylko Harry’ego – powiedziawszy to, wskazała dłonią salon.

Po chwili Harry został sam na sam z Voldemortem.

– Nie mam ci tego za złe – powiedział Harry po chwili. – Jednak mimo to mogłeś mnie uprzedzić. Uczucie jakby łamano ci wszystko kości nie należy do przyjemnych.

– Gdy ci powiem co się stało, to zrozumiesz, dlaczego nie miałem czasu myśleć o środkach zapobiegawczych – powiedział oschle Czarny Pan, kierując się do swojego gabinetu.

***

– Widzę, że jesteś głęboko poruszony – powiedział Harry, rozsiadając się wygodnie w tak dobrze znanym mu już czarnym fotelu.

Voldemort podał gościowi szklaneczkę z Ognistą, po czym sam, dzierżąc jedną zasiadł za obszernym biurkiem.

– Pamiętasz naszą rozmowę zanim zażyłeś Esencję Założycieli? – spytał po chwili Voldemort. Harry tylko kiwnął głową. – Mówiłem ci, że zaczniesz uczęszczać na lekcje ze mną. To już nieaktualne – westchnął, wypijając całą zawartość szklaneczki.

– Jak to nieaktualne? – dopytywał Potter.

  Czasem plan wymaga długiego czasu realizacji, a czasem, gdy już wprowadzi się go w życie następują pewne okoliczności losowe, przez które musimy zrezygnować z mniej istotnych rzeczy tylko po to, by nie ponieść porażki.

– Rozumiem, że coś się stało. To by wyjaśniało obecność rodzeństwa Carrow i innych Śmierciożerców.

Voldemort z niemałym szokiem przyglądał się Ślizgonowi.

– Od wypicia tej mikstury potrafię wyczuć energię magiczną – wyjaśnił Harry.

– Rozumiem. Skoro potrafisz określić z kim masz do czynienia po samej aurze, to zapanowanie nad tą mocą nie przyniesie ci kłopotów. Wydaje mi się, że równie dobrze może cię pod opiekę wziąć Severus. – Widząc grymas niezadowolenia na twarzy nastolatka, dodał: – Wiem, że masz dość chłodny do niego stosunek, jednak mimo to, nalegam. W Hogwarcie, tylko on może mieć nad tobą piecze, rozumiesz?

– Tak – zgodził się Harry.

– Wracając do tematu… Napotkaliśmy wczoraj pewne komplikacje. Walden Macnair, Thorfinn Rowle oraz Arcticus* Nott nie żyją.


– Ojciec Teodora nie żyje?! – spytał zszokowany Harry.


Voldemort smutnie pokiwał głową, po czym przywołał do siebie butelkę Ognistej.


– Dwa dni temu, wraz z Edwardem Touchem** wyruszyli na misję. Walden, jako, że pracował w Ministerstwie Magii był znany przez Nimfadorę oraz Moody’ego. Miał spotykać się z nimi oraz Lupinem, by zaproponować ugodę. Chciałem zaproponować bym zajął miejsce Ministra Magii w zamian nie wszcząłbym wojny. Jednak Zakon Feniksa nie chciał nawet słyszeć o pertraktowaniu. Z miejsca, gdy osłabili czujność Waldena, zabili ich. Touch jest niezwykle bystry i inteligentny, przewidział, że coś takiego może mieć miejsce i zastawił pułapki. Tonks, Moody i jeszcze jakiś nowy członek Zakonu odnieśli ciężkie rany, zaś Lupin wraz z jeszcze jednym mężczyzną zostali potraktowani przez Toucha Imperiusem i doprowadzeni tutaj.


– Kim jest ten drugi mężczyzna? – spytał cicho Harry.


– To twój chrzestny, Syriusz Black.


 


 


 


 


 


 


*z racji, że nigdzie nie było wspomniane jak nazywa się ojciec Notta postanowiłam sama nadać mu imię.


** Nic nie znaczący Śmierciożerca wymyślony przeze mnie na potrzeby opowiadania.

12 komentarzy:

  1. jest dobrze :) cieszę się, że dodałaś kolejny rozdział, bo jak długo nie dodajesz i nie wracam do poprzednich, to się trochę gubię ;) rozumiem, obowiązki przytłaczają każdego z nas i fajnie, że mogłaś dodać choć tyle. Oczywiście, nie równają się długości kilku rozdziałów wstecz, aczkolwiek brak zauważalnych błędów działa na korzyść tej części :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział, przyjemny dla oka :))
    nie był ani za długi, ani za krótki.
    Jestem ciekawa jak zareaguje Harry na to, że tym drugim jest jego chrzestny - Syriusz... Ciekawi mnie ;)
    W ogóle ciekawą i niespotykaną historię stworzyłaś tutaj ! :) Coś orginalnego, choć ja sama zostaje przy swoich wiesz... ;D :*:*:*:*:*
    Życzę weny :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Syriusz tutaj??? Co można powiedzieć, to można, ale jestem niemal pewna, że Harry jednak ma wobec niego cieplejsze uczucia. Faktycznie notka dość, krótka, ale lepsze coś niż nic. Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami coś dostaniemy. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie, że "wróciłaś" :)
    Coraz ciekawiej się tutaj robi, zaskoczyłaś z Syriuszem :)
    I rozumiem brak czasu, mam to samo ostatnio.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przed swietami na pewno cos dodam, bo ostatni zjaz szkolny w tym doku mam teraz w niedziele, więc czas będę mieć :)

      Usuń
  5. Syriusz zabił ojca Theodora? O.o! Cieszę się ,że dodałaś nowy rozdział mam nadzieję ,że nie długo pojawi się kolejny , sama także pisze bloga o drarry i wiem ,że nie masz pewnie za dużo czasu na to. Uwielbiam twoje opowiadanie! jest po prostu genialne! Życzę ci dużo weny do kolejnych rozdziałów.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW :OO no nieźle nieźle cieszę się że w końcu dodałaś nowy rozdział już nie mogłam się doczekać ^_^
    Szkoda że tak krótko ;// Mam nadzieje że szybko uwiniesz się z 44 rozdziałem <3
    Pozdrawiam i życzę weny ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne. Sorry że krótko komentuję, ale nie mam za wiele czasu

    OdpowiedzUsuń
  8. jej świetny rozdział tylko szkoda ze trochę krótki . Bella jest świetna wchodzi od tak od nich i ruga Czarnego Pana jak jakiegoś uczniaka powiedziała bym że ma jaja gdyby to był men
    pozdrawiam i życzę weny BAY BAY

    OdpowiedzUsuń
  9. Na reszcie znalazłam kogoś kto jeszcze prowadzi dobrego bloga! Po latach nieobecności przeraża mnie mała ilość blogów z opowiadaniami. Muszę nadrobić twojego i to koniecznie! A w międzyczasie zapraszam do mnie :) http://jacksparrow-inlove.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Syriusz? Po nim bym się tego nie spodziewała, chociaż nie. Jednak to do niego podobne. Reakcja Harry'ego będzie dość ciekawa. A Bellatrix zachowuje się tak jak powinnam, przytemperowuje trochę ten temperament Toma i w sumie dobrze. Przyda mu się taka osoba przy boku i jest już Tod. Wystarczy, że podrośnie, a mogą dziać się zaskakujące rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    Belatrix podważająca decyzję Toma, no chociaż mógł nie być taki gwałtowny, ciekawe jaka będzie reakcja Harrego, że Syriusz i Remus są w posiadłości...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny