Harry opadł bezładnie na zimną
marmurową posadzkę, obok niego, nachylając się nad nim, stał Draco. Przed
młodzieńcami, twarzą zwróconą wprost w oblicze Czarnego Pana, stał Snape. Voldemort
czekał w drzwiach salonu. Jego sylwetkę zdobił czarny garnitur, a u szyi zwisał
ciemnozielony krawat. W dłoniach trzymał białą, przypominającą węża, różdżkę.
Czarnoksiężnik uśmiechnął się złowrogo, widząc gości.
– Spóźniliście się – powiedział
oschle.
Draco upewniwszy się, że
Harry’emu nic nie groziło stanął przed Snapem, ciskając błyskawicami z oczu w
swego wuja.
– Doskonale wiedziałeś, że
jesteśmy w szkole. Co ci odwaliło, by tak nagle wzywać Harry’ego? Nie mogłeś
zwyczajnie dać mu znać poprzez Mroczny Znak? Nie nosimy go przecież dla
cholernej ozdoby – warknął młody arystokrata.
Voldemort pokręcił zniesmaczony
głową, cmokając przy tym niczym matka karcąca dziecko.
– Draconie, nie unoś się tak, bo
możesz tego pożałować. To, że jesteśmy rodziną nie zwalnia cię z okazywania mi
należytego szacunku. – Voldemort wbił groźne spojrzenie w jasnowłosego chłopak.
– Tom! – Dało się słyszeć z
wnętrza domu.
Po chwili po schodach
prowadzących do hallu, w którym znajdywała się czwórka mężczyzn weszła
czarnowłosa kobieta, trzymając w rękach niemowlę o przenikliwych złotych
oczach.
– Chłopcy! – powiedziała
zaskoczona Bellatrix, widząc siostrzeńca w towarzystwie Harry’ego, który
właśnie podnosił się z podłogi. – Nic nie wiedziałam o waszym przybyciu –
rzekła doszczętnie ignorując postać Mistrza Eliksirów, który stał z założonymi
rękami, wpatrując się w swego pana. – Alecto! – zawołała w dom, po czym
podeszła do Pottera, przyglądając mu się, mrużąc przy tym oczy.
– Bello, to nie najlepsza pora –
odezwał się cicho Riddle.
Czarownica gwałtownie zwróciła
się w stronę męża.
– Nieodpowiednia? Rozumiem, że
masz swoje plany związane z chłopcami, ale na Salazara, nie znaczy to, że masz ich
wykończyć.
Gdy małżonka Czarnego Pana mówiła,
do pomieszczenia wkroczyła niska jasnowłosa kobieta odziana w obcisłe ciemne
spodnie i luźny czarny sweter, którego podwinięte rękawy odkrywały Mroczy Znak
widniejący na lewym przedramieniu.
– Bellatrix, mam nadzieję, że
masz dobry powód, by mnie wzywać w tej chwili – powiedziała znacząco Alecto,
zerkając w bok. Zaskoczona uniosła jasne brwi ku górze. – Nie powinniście być w
szkole? – spytała się dwójki młodzieńców.
– Powinniśmy, jednak ktoś miał,
co do tego inne plany – odparł groźnie Draco, nie patrząc nawet na
Śmierciożerczynię.
– Draco, uspokój się – zrugał go
Harry, ocierając kciukiem nozdrza, z których leciała krew.
– Weź Toda, Alecto i się nim
zajmij – powiedziała Bellatrix, podając kobiecie syna, który w tamtej chwili zaczął
piszczeć zadowolony.
– To naprawdę konieczne? Może
ktoś inny się nim zajmie, dobrze wiesz, co w tej chwili robię – powiedział, trzymając
chłopczyka na wyciągniętych rękach, krzywiąc się nieznacznie.
– Nalegam – rzekła Bellatrix
głosem nieznoszącym sprzeciwu.
Alecto tylko kiwnęła głową,
wzdychając. Popatrzyła na młodego Riddla w ramionach i wywróciła oczami wyraźnie
zniesmaczona. Gdy już miała się zbierać do wyjścia, Bellatrix zwróciła się w
jej stronę:
– Tylko uważaj na niego. Zaczyna
już przejawiać zdolności magiczne.
Alecto kiwnęła głową i opuściła grupkę
osób, pomiędzy którymi atmosfera była tak gęsta, że szłoby ją kroić nożem.
Bellatrix doskoczyła do Pottera i
niezbyt delikatnie szarpnęła go za brodę, zwracając jego twarz ku sobie. Przyjrzała
mu się dokładnie. Wpierw spojrzała w głąb zielonych oczu, w których można było
dostrzec falujące, złote promyki wokół źrenicy. Później dotknęła jego czoła,
sprawdzając jaką miał temperaturę.
– Pellafis – zaczął niepewnie
Harry, sepleniąc lekko, na skutek unieruchomionej szczęki. – Fo ty obisz?
– Bada cię idioto, jakbyś nie zauważył
– warknął Snape.
– Nikt cię nie pytał o zdanie, Severusie
– szepnęła jadowicie, patrząc katem oka na czarnowłosego mężczyznę.
Po chwili puściła Harry’ego i zwróciła
się bezpośrednio do męża:
– Następnym razem daj mu znać, że
go przyzwiesz. Bariery w Hogwarcie są bardzo mocne. To silna biała magia. Ty,
przyzywając go, używasz czarnej, która, gdy zderzy się z barierą działa niczym
zgniatacz. Dobrze, że chłopak jest silny, inaczej mogłoby się to gorzej skończyć
niż na krwotoku z nosa.
Draco, słysząc słowa ciotki, aż cały
się spiął. Harry, widząc to, delikatnie musnął
jego dłoń palcem.
– Bello, byłbym mimo wszystko
wdzięczny, gdybyś nie podważała moich kompetencji – powiedział spokojnie
Voldemort.
Bellatrix na te słowa złapała się
pod boki, wybuchając śmiechem szalonej
kobiety.
– Och, nie, Tom – powiedziała,
wytykając go palcem. – Może i jesteś geniuszem, ale czasem twoja własna pewność
siebie i przerost ego nad treścią dają fatalne skutki, i to – mówiąc to, wskazała
dłonią Pottera – jest ten fatalny skutek. Widzę, że przestalałeś być cierpliwy
i na gwałt chcesz uzyskać swój cel, ale to mój drogi mężu, może pogrążyć nas
wszystkich.
Kobieta westchnęła, przymykając
na chwilę oczy.
– Draco, Severusie, chodźcie ze mną.
To nie was wzywał, tylko Harry’ego – powiedziawszy to, wskazała dłonią salon.
Po chwili Harry został sam na sam
z Voldemortem.
– Nie mam ci tego za złe –
powiedział Harry po chwili. – Jednak mimo to mogłeś mnie uprzedzić. Uczucie
jakby łamano ci wszystko kości nie należy do przyjemnych.
– Gdy ci powiem co się stało, to
zrozumiesz, dlaczego nie miałem czasu myśleć o środkach zapobiegawczych – powiedział
oschle Czarny Pan, kierując się do swojego gabinetu.
***
– Widzę, że jesteś głęboko
poruszony – powiedział Harry, rozsiadając się wygodnie w tak dobrze znanym mu
już czarnym fotelu.
Voldemort podał gościowi
szklaneczkę z Ognistą, po czym sam, dzierżąc jedną zasiadł za obszernym
biurkiem.
– Pamiętasz naszą rozmowę zanim zażyłeś
Esencję Założycieli? – spytał po chwili Voldemort. Harry tylko kiwnął głową. – Mówiłem
ci, że zaczniesz uczęszczać na lekcje ze mną. To już nieaktualne – westchnął,
wypijając całą zawartość szklaneczki.
– Jak to nieaktualne? – dopytywał
Potter.
–
Czasem plan wymaga długiego czasu realizacji, a czasem, gdy już
wprowadzi się go w życie następują pewne okoliczności losowe, przez które
musimy zrezygnować z mniej istotnych rzeczy tylko po to, by nie ponieść porażki.
– Rozumiem, że coś się stało. To
by wyjaśniało obecność rodzeństwa Carrow i innych Śmierciożerców.
Voldemort z niemałym szokiem
przyglądał się Ślizgonowi.
– Od wypicia tej mikstury
potrafię wyczuć energię magiczną – wyjaśnił Harry.
– Rozumiem. Skoro potrafisz określić
z kim masz do czynienia po samej aurze, to zapanowanie nad tą mocą nie przyniesie
ci kłopotów. Wydaje mi się, że równie dobrze może cię pod opiekę wziąć Severus.
– Widząc grymas niezadowolenia na twarzy nastolatka, dodał: – Wiem, że masz dość
chłodny do niego stosunek, jednak mimo to, nalegam. W Hogwarcie, tylko on może
mieć nad tobą piecze, rozumiesz?
– Tak – zgodził się Harry.
jest dobrze :) cieszę się, że dodałaś kolejny rozdział, bo jak długo nie dodajesz i nie wracam do poprzednich, to się trochę gubię ;) rozumiem, obowiązki przytłaczają każdego z nas i fajnie, że mogłaś dodać choć tyle. Oczywiście, nie równają się długości kilku rozdziałów wstecz, aczkolwiek brak zauważalnych błędów działa na korzyść tej części :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział, przyjemny dla oka :))
OdpowiedzUsuńnie był ani za długi, ani za krótki.
Jestem ciekawa jak zareaguje Harry na to, że tym drugim jest jego chrzestny - Syriusz... Ciekawi mnie ;)
W ogóle ciekawą i niespotykaną historię stworzyłaś tutaj ! :) Coś orginalnego, choć ja sama zostaje przy swoich wiesz... ;D :*:*:*:*:*
Życzę weny :*:*:*
Syriusz tutaj??? Co można powiedzieć, to można, ale jestem niemal pewna, że Harry jednak ma wobec niego cieplejsze uczucia. Faktycznie notka dość, krótka, ale lepsze coś niż nic. Mam nadzieję, że jeszcze przed świętami coś dostaniemy. Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że "wróciłaś" :)
OdpowiedzUsuńCoraz ciekawiej się tutaj robi, zaskoczyłaś z Syriuszem :)
I rozumiem brak czasu, mam to samo ostatnio.
Pozdrawiam!
Przed swietami na pewno cos dodam, bo ostatni zjaz szkolny w tym doku mam teraz w niedziele, więc czas będę mieć :)
UsuńSyriusz zabił ojca Theodora? O.o! Cieszę się ,że dodałaś nowy rozdział mam nadzieję ,że nie długo pojawi się kolejny , sama także pisze bloga o drarry i wiem ,że nie masz pewnie za dużo czasu na to. Uwielbiam twoje opowiadanie! jest po prostu genialne! Życzę ci dużo weny do kolejnych rozdziałów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
WOW :OO no nieźle nieźle cieszę się że w końcu dodałaś nowy rozdział już nie mogłam się doczekać ^_^
OdpowiedzUsuńSzkoda że tak krótko ;// Mam nadzieje że szybko uwiniesz się z 44 rozdziałem <3
Pozdrawiam i życzę weny ;D
Świetne. Sorry że krótko komentuję, ale nie mam za wiele czasu
OdpowiedzUsuńjej świetny rozdział tylko szkoda ze trochę krótki . Bella jest świetna wchodzi od tak od nich i ruga Czarnego Pana jak jakiegoś uczniaka powiedziała bym że ma jaja gdyby to był men
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i życzę weny BAY BAY
Na reszcie znalazłam kogoś kto jeszcze prowadzi dobrego bloga! Po latach nieobecności przeraża mnie mała ilość blogów z opowiadaniami. Muszę nadrobić twojego i to koniecznie! A w międzyczasie zapraszam do mnie :) http://jacksparrow-inlove.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSyriusz? Po nim bym się tego nie spodziewała, chociaż nie. Jednak to do niego podobne. Reakcja Harry'ego będzie dość ciekawa. A Bellatrix zachowuje się tak jak powinnam, przytemperowuje trochę ten temperament Toma i w sumie dobrze. Przyda mu się taka osoba przy boku i jest już Tod. Wystarczy, że podrośnie, a mogą dziać się zaskakujące rzeczy.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńBelatrix podważająca decyzję Toma, no chociaż mógł nie być taki gwałtowny, ciekawe jaka będzie reakcja Harrego, że Syriusz i Remus są w posiadłości...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie