środa, 25 września 2013

ROZDZIAŁ 40.



Drobna dziewczyna o rudych włosach wkroczyła do salonu skąpanego w czerwieni i złocie. Pomieszczenie wydawało się być puste, jednak przy kominku, wpatrując się w gorące płomienie, siedziała samotna postać. Ginny zwęziła oczy starając się przyjrzeć ów osobnikowi, który zaznawał chwili samotności.  Wzruszając ramionami ruszyła do schodów prowadzących do sypialni. W momencie, gdy jej dłoń spoczęła na drewnianej poręczy, do jej uszu doszedł dobrze znany jej głos.
– Znowu byłaś w lochach. – Ruda obróciła twarz w stronę kominka.
Spojrzała głęboko w oczy brata.

Ron miał tęgi wyraz twarzy. W niebieskich oczach nie można było wyczytać emocji. Gryfon wstał z podłogi i rozsiadł się wygodnie na bordowej sofie, którą miał za plecami.
– To było pytanie czy stwierdzenie? – młodsza latorośl Weasleyów odfuknęła w stronę brata, krzyżując przy tym buńczucznie ręce na piersi.
– Nie będę się w to wtrącać – westchnął chłopak. – Ostatnio gdy to robiłem, straciłem przyjaciela.
Ginny rozszerzyła ze zdumienia oczy i mimowolnie podeszła do chłopaka. Dopiero teraz spostrzegła jak bardzo Ron się zmienił. Ponura, wręcz kamienna twarz mogłaby niejednego wystraszyć. A spojrzenie zimnych oczu zmrozić do szpiku kości. Dziewczyna spuściła pokornie głowę i usiadła w fotelu. Nerwowo pocierała dłonią o dłoń, chcąc się w jakiś sposób uspokoić. Gdy już miała otworzyć usta, brat wszedł jej w zdanie.
– Przestań, Ginny – powiedział tak spokojnym głosem, jak to było tylko możliwe. – Jak ci się układa z Blaisem? – spytał wyraźnie zainteresowany życiem siostry.
Młodsza Gryfonka uśmiechnęła się szczerze.
– Dobrze – odpowiedziała. – Jednak wydaje mi się, że nie o Zabinim chciałeś rozmawiać.
Na chwilę w salonie Gryffindoru zapanowała cisza. Słychać było tylko miarowe strzelanie drewna w kminku i spokojne oddechy dwójki rodzeństwa. Ron potarł dłonią o czoło jakby chciał uporządkować rozchwiane myśli.
Kiedy Harry opuścił Gryffindor, chciał za wszelką cenę go zniszczyć. Chciał znaleźć dowody na to, że on i Malfoy knują coś niedobrego. Jednak bezskutecznie. Każdy jego wysiłek był daremny. Nie wiedział, co miał sądzić o coraz dziwniejszym zachowaniu byłego przyjaciela. Nie wiedział, czy ta surowość i chłód jaki wokół siebie zaczął roztaczać Potter wynikał z konszachtów z Voldemortem, czy zawsze taki był, z tym faktem, że on, Ron Weasley nie chciał nigdy tego dotrzeć, gdyż był zaopatrzonym w siebie głupcem.
– Widujesz się z nim? – cisze przerwało pytanie wypełnione nadzieją.
– Tak. – Ginny obserwowała jak jej brat kurczył się sam w sobie.
Widziała jak starał się odwracać od niej wzrok, jak zaciskał pięści. Każdy, nawet ona, odczuwał skutki kłótni Harry’ego i Rona. Prawdą było, że Ron zachowywał się jak dureń tylko dlatego, że jego przyjaciel zaczął spędzać więcej czasu z kimś innym. Do tego zaczęły dochodzić teorie spiskowe w kierunku Malfoya i karuzela napędzana obopólną niechęcią zaczęła kręcić się coraz szybciej. Nikt nie był w stanie już jej zatrzymać. Było za późno.
– Ginny, czy moje podejrzenia w stosunku do Harry’ego i Draco były słuszne?
– Ja… – Dziewczyna zmieszała się trochę, nie wiedząc, czy mogła powiedzieć Ronowi prawdę o rodzicach Harry’ego. Bała się konsekwencji tego czynu.
– Ty coś wiesz, prawda? – Ron spojrzał badawczo na siostrę. – Widzę to po tobie.  Powiedz mi tylko czy...
– Nie. – Ginny wstała z miejsca. Rodzeństwo spoglądało na siebie chcąc rozczytać się wzajemnie. – Nie mają nic wspólnego z Voldemortem. Bynajmniej ja nic nie zauważyłam, a dość często przebywam w Slytherinie – skłamała.
Gryfonka nie wiedziała, czy się przesłyszała, czy też nie, jednak zdawało jej się, że usłyszała westchnięcie wyrażające ulgę.
– Ron. – Jak na zawołanie niebieskie tęczówki na powrót utkwiły spojrzenie w ładnej twarzy dziewczyny. – Ty nie wiesz prawdy o Harrym. Nikt z nas nie wiedział. Nie mogę ci powiedzieć nic więcej niż to, że Harry żył w kłamstwie. My wszyscy byliśmy okłamywani. I wewnętrznie czuję, że świat nie dzieli się na tych dobrych i złych.
– O czym ty mówisz? – spytał się zdziwiony Weasley. – Nie gadaj mi, że sama wierzysz w te plotki, co ogarnęły całą szkołę. O tym, że niby wojna, która ma nastąpić nie ma w sobie słuszności.
Ginny przygryzła wargi i objęła się ramionami.
– Wierz, w co chcesz wierzyć, Ron. A jeśli chciałeś pogodzić się z Harrym, to jutro będziesz mieć ku temu okazje. Macie razem zielarstwo.
– Ginny, zaczekaj! – krzyk brata zmusił dziewczynę do tego, by się obrócić i na niego spojrzeć. – Dzięki  za rozmowę. – Ginny tylko się uśmiechnęła i wbiegła po schodach. Już po chwili rozległo się trzaśniecie drzwi do dormitorium dziewcząt.
***
– Słyszałem, że działasz na własną rękę, Granger. – Chłodny ton głosu Snape’a przerwał grobową ciszę panującą w gabinecie.
Hermiona, która siedziała w fotelu popijając jaśminową herbatę zerknęła na nauczyciela z zatroskanym wyrazem twarzy. Nadal odnosiła się do niego z dystansem, nie mogła inaczej, w końcu praktycznie co noc miała koszmary z Mistrzem Eliksirów w roli głównej.
– Uważam, że to był dobry plan. Każdy w szkole zastanawia się, czy życie czarodziejów jest takie jakie być powinno, a mianowicie, wolne od ciągłego ukrywania się.
Ostry ton głosu Gryfonki wyrwał młodzieńca o platynowych włosach z letargu. Już od dwóch godzin czuwał przy leżance, na której spoczywał nieprzytomny czarnowłosy Ślizgon. Draco był blady jak śmierć, a spojrzenie wystraszonych oczu utkwione było w nieruchomej twarzy Harry’ego.
Dwie godziny wcześniej Harry jednym haustem wypił zawartość fiolki, która była wypełniona Esencją Magiczną. W chwilę po tym, fiolka runęła na posadzkę, roztrzaskując się na drobiny. Minutę później Harry stracił przytomność. Tylko szybka rekcja ze strony Dracona uchroniła go od upadku na podłogę. Severus po zbadaniu Pottera stwierdził, że jego życiu nic nie zagraża, jednak pozostaje czekać aż odzyska przytomność. Więc czekali. Hermiona starała się zachowywać zimną krew i jak gdyby nic, co rusz prowadziła nic nie znaczącą konwersacje z Mistrzem Eliksirów. Draco nieprzerwanie trwał u boku ukochanego, ściskając w dłoni jego zimna dłoń. Czekając, aż ten otworzy oczy.
To, co się działo w ciele Harry’ego Pottera nie można było z niczym porównać.  W jego żyłach płynęła czysta energia, która z każdą minutą docierała do najdalszych  zakamarków jego ciała. Niczym wylądowania elektryczne, drobne iskierki czystej, nieskazitelnej mocy wprawiały w mrowienie skórę na całym ciele. Umysł przepełniała euforia i ekstaza. Serce waliło jak oszalałe, starając sobie poradzić z takim nakładem mocy. Organizm przeżywał drugie narodziny. Każda, nawet najmniejsza komórka dostała nową siłę życiową. Moc była nim, a on mocom.
***
Czarnowłosy młodzieniec spacerował korytarzem. Szczupłe dłonie wciśnięte były głęboko w kieszenie spodni, chroniąc się przez zimnem panującym w murach Hogwartu. Twarz była zamyślona i poważna. Nie znając celu swej wędrówki, chłopak oparł się od filar w kolorze pustynnego piasku wzdychając przeciągle. Wtem do jego uszu doszedł odgłos stawianych przez kogoś kroków. Były one miarowe i powolne. Tak jakby nie tylko on jeden udał się na wieczorny spacer po szkole. W chwile po tym, jak kroki stawały się coraz wyraźniejsze zza filaru wyłoniła się ruda czupryna oraz niebieskie oczy należące do Rona Weasleya. Gryfon stał na wprost Ślizgona zastanawiając się co uczynić. Wyminąć go, czy też zagadać?
– Ronald Weasley – wypowiedział przeciągle Nott.  – Dawno się nie wiedzieliśmy.
– Teodor Nott. Jedyny Ślizgon, bez śliskiego charakteru.
– Nie wiem, czy mam to traktować jako komplement, czy też obelgę? – Zaśmiał się. – Dobrze wiedzieć, że stąpasz jeszcze wśród żywych, Weasley. Ostatnimi czasy chyba rzadko opuszczasz przytulną wieże, prawda?
Ron, nie wiedząc kiedy, wdał się w konwersacje z uczniem znienawidzonego przez niego domu. Wędrowali tak razem przez szkole, naruszają przy tym regulamin. Jednak oboje mieli to w głębokim poważaniu. Rozmawiali głownie o Harrym. Ron chłonął wiedze o starym przyjacielu jak gąbka wodę. Gdy dwoje uczniów z rywalizujących domów siedziało obok siebie na szkolnym dziedzińcu było już długo po nocnej ciszy. Wokół nich na powrót zamarzał roztopiony śnieg, tworząc grubą pokrywę lodu. Z ust wydobywały się obłoczki pary, a z nieba świeciły gwiazdy.
– Nie pytaj mnie, czy macie szanse się pogodzić. – Nott starał się rozgrzać skostniałe dłonie własnym oddechem. – To zależy w dużej mierze od Pottera. I od ciebie – dodał po chwili Ślizgon, patrząc na rozmówce.
– Wiem. Tyle, że gdybym ja był Harrym, to nie wybaczyłbym sobie. Naopowiadałem w Gryffindorze, że Draco ma Mroczny Znak. Oczerniłem Harry’ego mówiąc wszystkim, że współpracuje z Sam Wiesz Kim.
 Teodor, słysząc te wyznanie, zakrztusił się i zaczął kaszleć niczym oszalały.
– Stary – odcharknął zdezorientowany. Nott nie miał pojęcia o tym, że Weasley widział Znak u Dracona. Sam Ron nie miał pojęcia jak blisko był prawdy. – To serio sobie nagrabiłeś u Harry’ego.
– A ty, co tak gwałtownie zareagowałeś?
– E tam. – Teodor machnął rękom, wstając. – Zareagowałem normalnie, ale o paru dni trzyma się mnie przeziębienie, a nie chcę iść do Pomfrey. Te jej eliksiry są okropne – powiedział, krzywiąc się. – Lepiej wracajmy, bo zamarzniemy.
***
Późną nocą, gdy Hermiona już dawno była w dormitorium, a Draco usnął na fotelu w gabinecie Snape’a, w ciemności otworzyły się zielone oczy. Przez chwilę jarzyły się jasnym światłem, zwiastującym potężną siłę, by po chwili zgasnąć i przybrać swój zwyczajny wizerunek. Harry uniósł się na łokciu i wyciągnął przed siebie dłoń. Czuł się inaczej. Czuł się silny.


11 komentarzy:

  1. "Moc była nim, a on mocom."-->literówka, która rzuciła mi się w oczy. Zdarza się nawet najlepszym, ale pokazuję byś mogła poprawić ;)
    Co do rozdziału. Spodobał mi się, choć skończył się za wiele za szybko. Chętnie bym poczytała dalej i dalej. Harry ma ogromną moc, ciekawa jestem co będzie dalej. Ron zmienia się: pogodzi się z Harrym czy nie? Chciałabym nexta i mam nadzieję, że znajdziesz czas by jakoś go napisać. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. W końcu się doczekałam! <3
    Rozdział króciutki, a szkoda. :c Jednak rozumiem, szkoła to szkoła. A tym bardziej studia. :)
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ciekawi mnie czy Harry zmieni się jakoś pod wpływem mocy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. szczerze, sądziłam, że tak długie oczekiwanie na rozdział będzie straszniejsze, ale obowiązki tak mnie zaprzątnęły, że nawet szybko minął ten czas ;) no ale i tak codziennie szukałam nowego rozdziału :)
    naprawdę, bardzo krótko, miałam nadzieję na o wiele więcej, ale i tak jest super :D zastanawiam się, co będzie dalej i czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiem, że pewnie nikt tu nie będzie wiedział, o co mi chodzi, ale czy ten rozdział nie był przypadkiem zainspirowany mangą/anime Fullmetal Alchemist? Gdy go przeczytałam, od razu pomyślałam o FMA- szczególnie te słowa 'moc była nim, a on mocą' :D fajnie, że 2 razy w miesiącu nowy rozdział :3
    ~~~~
    harrypotterisrebrnaprawda.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem oblądałam FMA ale nie inspirowałam sie tym. Szczerze mówiąc zszokował mnie Twoj komentarz :D ale pozytywnie

      Usuń
  5. Życie swoje poświęcam od jakiegoś czasu czekaniu na rozdziały do dwóch opowiadań, przy czym w obu główną rolę grają gejowskie paringi i oba są absolutnie geniuszalne:D
    Radość z nowego rozdziału była tak ogromna, że moi sąsiedzi z dołu musieli przeżyć szok gdy zaczęłam skakać;)
    "Czekajał?"- naprawdę?
    Jak już wspominałam, nie zwracam uwagi na błędy, ale to mnie rozwaliło ;)
    Żałowałam tylko, że rozdział taki krótki i nie posuwa zbyt akcji na przód, ale i tak, gdybyś widziała zaciesz na mojej twarzy...
    No, OK. Starczy.
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdziałek;) cieszy mnie, że będzie częściej niż raz na miesiąc i żałuję, że nie częściej, ale ogarniam, ogarniam, szkoła, te sprawy;)
    Dobra, starczy tego dobrego.
    Pozdrawiam, życzę pomysłów i powodzenia w szkole
    Remisia

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem pod wielkim wrażeniem twojej wyobraźni i charakteru pisania. Czytam wszystko z zapartym tchem i nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów. Czytałam i czytam wiele blogów poświęconych hp i twój jest niepowtarzalny, jedyny w swoim rodzaju.
    Twoja nowa czytelniczka
    ~ Katharsis

    OdpowiedzUsuń
  7. "...starając się przyjrzeć ów osobnikowi" - kim jest ów osobnik lub ....owemu osobnikowi

    cichy wielbiciel

    OdpowiedzUsuń
  8. Stracił przytomność, zawsze jakieś konsekwencje muszą być. Tylko czy będzie potrafił ograniczyć swoją siłę? Czy będzie musiał dawać jej upust? Sama nie wiem czy wykorzysta ją w słusznej sprawie, oby mądrze wybierał. Ron jest tak bliski prawy, dlaczego nie posunie się o krok dalej? Dlaczego nie przekroczy tej bariery? I o dziwo dogaduje się ze Ślizgonami, a dokładnie z jednej, jednak i to jest już duży czyn jak na niego. Ginny stara się bronić obu stron, lecz czy to jej kiedyś nie zgubi? Tyle pytań, tak mało czasu na przemyślenia.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    wspaniały rozdział, Ron tęskni za Harrym, brakuj emu rozmów z nim i chciałby się pogodzić, jak widać Ronowi i Teodorowi dobrze się rozmawiało. Harry się obudził po wzięciu tej fiolki, ciekawa jestem jak teraz będzie potężny...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny