czwartek, 1 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 37.


Czarnowłosa kobieta spacerowała po obszernym salonie, nucąc pod nosem kołysankę swemu synowi, który tego wieczora był nad wyraz płaczliwy. Bellatrix z troską w oczach tuliła do siebie Toda, który opatulony był ciemnym, miękkim kocem. Piękna, zwiewna stalowoszara koszula nocna szeleściła przy każdym kroku czarodziejki. W palenisku buchał płomień. Na parapecie oraz kominku pomiędzy fotografiami bliskich paliły się świecie dodając iście magicznego nastroju ponuremu domu. Za oknem, z nieba leniwie na zmarzniętą ziemię sypał się śnieg, ozdabiając ciemną noc bielą.

Implora la lune, Jusqu'au lever du jou, Pleurant elle demandait, Une gitan qui voudrait, L'épouser par amour (Błagała księżyc, aż do wschodu dnia. Płacząc prosiła o cygana, który chciałby ożenić się z nią z miłości) – śpiewała cicho Bellatrix w ciepłe i delikatne uszko malca, który nie wyglądał jak zwyczajne dziecko. Jego oczy były przenikliwe, złocisto brązowe, a skóra była blada.–  Dis-moi Lune d'argent. Toi qui n'a pas de bras comment bercer l'enfant (Powiedz mi, Srebrny Księżycu. Ty, który nie masz ramion jak ukołysać dziecko) – Ciepły matczyny głos roznosił się kojącą nutą po domostwie.
Do śpiewu Bellatrix wtórował fortepian, który zaczarowany odgrywał melodię. Mały Tod powoli zaczął się uspokajać. To dzisiaj była ta kluczowa noc, tak bardzo ważna dla Voldemorta, a  tak bardzo niepewna dla Bellatrix, która drżała o życie pierworodnego syna. Do salonu po cichu wkroczył Czarny Pan z lekkim uśmiechem przyglądał się lubej, trzymającej ich syna w objęciach.
– Nie może zasnąć? – spytał mężczyzna ochrypłym głosem, podchodząc do kobiety z niemowlakiem na rękach.
Delikatnie, jakby bał się wyrządzić malcowi krzywdę pogładził główkę, która zaczynała się stroszyć kruczoczarnymi włosami. Śmierciożerczyni spojrzała przenikliwym spojrzeniem na małżonka.
             – Jest niespokojny. Tak samo jak ja – dodała.
– Nie masz się czego obawiać – odrzekł wężowaty ze stoickim spokojem. – Co to była za piosenka? – spytał, siadając w sofie.
Kobieta przystanęła przy kominku, patrząc na zdjęcie siostry, która jak ona teraz, trzymała w ramionach syna.
– Narcyza śpiewała ją zawsze Draconowi, gdy ten miewał koszmary – powiedziała smutno Bellatrix. – Nauczyła ją tej piosenki nasza babka.
– Piękna – przyznał Voldemort, przyglądając się dziecku. – Zastanawiam się czy mądrze jest narażać mojego syna.
– Już na ten temat rozmawialiśmy, prawda? – spytała kobieta odchodząc leniwie od kominka i przysiadając się obok Czarnego Pana. – Zrobisz jak uważasz. Ty tu rozdajesz karty. Moje zdanie znasz, a co ty uczynisz?
Voldemort spojrzał przenikliwymi oczami na umiłowaną przez niego kobietę. W jej twarzy wyczytał strach o życie syna, niepokój i nadzieję. Obrócił wzrok, patrząc za okno, w ciemność.
– Kluczem do zwycięstwa i władzy jest siła i moc – odezwał się mężczyzna. – Dziecko niewidomo  jak potężne, nadal pozostaje bezbronnym dzieckiem. Czarnowłosa patrzyła jak jej małżonek wstaje i oddala się w stronę drzwi wyjściowych. Zerknął na kobietę i dodał z uśmiechem: – Podjąłem decyzję. Spijcie spokojnie.
Z tymi słowami wyszedł w mrok nocy, dołączając przy bramie do swych ludzi, po czym unieśli się wysoko w  niebo znikając w czarnych smugach dymu.

***
Blondyn wszedł do przedziału, zamykając za sobą drzwi. Wyraz jego twarzy wskazywał, że ten głęboko się nad czymś namyślał. Dwoje czujnych spojrzeń, zielonych oraz szarych tęczówek wpatrywało się w postać Śmierciożercy. Draco fuknął sam do siebie pod nosem i usiadł na miejscu bez słowa, wpatrując się w szybę.
Harry zerknął stanowczym spojrzeniem na Notta, który siedział oparty wygodnie z założoną nogą na nogę. Stary przyjaciel Dracona pokręcił przecząco głową, dając tym samym znak byłemu Gryfonowi, że nie miał zamiaru wdawać się w jakiekolwiek dyskusje z blondynem. Harry westchnął wyraźnie rozczarowany postawą kolegi. W końcu nie wytrzymał.
– Czego chciała Hermiona? – spytał.
Draco jak gdyby od niechcenia spojrzał na chłopaka, który natarczywe wpatrywał się w jego arystokratyczną twarz.
 – Prosiła mnie, a wręcz zażądałam,  bym jej nie niańczył – odparł spokojnie jakby to była najoczywistsza sprawa na świecie.
– Masz zamiar się zastosować do jej prośby? – spytał Nott z zawadiackim uśmieszkiem.
– A czemu bym nie miał? – Draco spojrzał po dwójce przyjaciół. – Ja to nie wy, że wtykam nos w nie swoje sprawy, i że się pcham tak gdzie mnie nie chcą. To jej wola, mam tylko nadzieje, że nie przyleci później do mnie z płaczem. Jak często miała to w zwyczaju – dodał już ciszej, przypominając sobie zapłakaną Hermionę wtuloną w jego ramiona.
Zabawne, że  z tamtego wieczora, gdy na prośbę Freda postanowił porozmawiać z Gryfonką, zapamiętał zapach jej włosów.
Harry patrzył uważnie na Dracona. Nie potrafił pojąć jak w ciągu zaledwie dwóch minut można tak diametralnie zmienić nastawnie. Wpierw się śmiał, a teraz? Powaga i chłód biły aż po oczach. Do tego dochodził ten zamyślony wyraz twarzy.
– Zrobisz jak uważasz – powiedział były Gryfon. – ja osobiście będę miał na nią oko. Dyskretnie.
– Już to widzę –  prychnął Nott. – Nie patrz tak na mnie, Harry, ale ty i dyskrecja? – Teodor patrzył szarymi oczyma z politowaniem w stronę chłopaka, siedzącego pod oknem. – Nie chcę się wtrącać w wasze pożycie, ale z was dwóch – syn Śmierciożercy wskazał palcem wpierw na Dracona, później na Harry’ego – gdy jesteście sami w pokoju prefekta, to wybacz, ale to ty jesteś najmniej dyskretny.
– Nie o taką dyskrecje mu chodziło, Nott – warknął Draco, posyłając niewidzialne błyskawice z oczu wprost na przyjaciela.
– Wiem, starałem się rozluźnić atmosferę. Jak widać bezskutecznie. – Chłopak wydał z siebie długie westchnięcie i przewrócił oczami. – Ogarnij się, Malfoy – powiedział, wstając. Bezdenne szare tęczówki wpatrywały się w twarz przyjaciela. – Mówię teraz ogólnie. Ogarnij się we wszystkim i z wszystkimi. Nie jesteś silnikiem napędowym tego posranego świata. – Z tymi słowami opuścił przedział.
Draco patrzył jeszcze przez chwilę w miejsce, gdzie stał Teodor, którego mógłby porównać do brata, którego nigdy nie miał. W końcu po chwili błękitne tęczówki zerknęły w stronę tych zielonych, tak bardzo przenikliwych.
– Nie – powiedział stanowczo Potter.
– Co „nie”? – spytał Draco, patrząc na niego jak na wariata.
– Nie będę ciągnął tego tematu.
– Nawet nie chciałem go zaczynać, czy konturować.
– Tak, jasne. Co jak co, ale mnie nie oszukasz. Znam cię lepiej, niż ty sam siebie – powiedział Harry, wstając z miejsca.
– A ty gdzie? – spytał z goryczą w głosie czystokrwisty czarodziej. Hary tylko skierował kciuk na okno.
– Pociąg zwalnia. Dojechaliśmy.

***
Hermiona stała oparta o drzwi pociągu. Czujnym okiem pilnowała porządku jak na prefekta przystało. Bujne brązowe włosy delikatnie opadały jej na ramiona, a orzechowe oczy wpatrzone były w tłum. Dziewczyna zastanawiała się czemu właściwie odrzuciła pomoc Ślizgona. Przecież on chciał dla niej dobrze, troszczył się o nią. A może właśnie tej troski się bała? Bała się, że uczucia powrócą? Dziewczyna pokręciła głową, a zwiewne loki drgnęły nieznacznie. Uśmiechnęła się do siebie pod nosem. Nie był to uśmiech wyrażający zadowolenie czy radość. Wręcz przeciwnie. Była przygnębiona. Nie potrafiła się cieszyć. Czuła się jakby znajdowała się w innym wymiarze, po tym jak zasmakowała życia po tej drugiej stronie. Tej złej. Czuła się jak kłamca i zdrajczyni. Należała do Zakonu Feniksa. Harry należał do Zakonu Feniksa. Draco należał do Zakonu Feniksa. A oboje byli Śmierciożercami, którzy nie wiadomo w co tak naprawdę pogrywali.  Zastanawiała się po czyjej byli stronie. A ona? Właściwie kim była? Nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Nie wiedziała jak powinna się określić. Czuła się zdrajczynią wobec Dumbledore’a i reszty, z drugiej strony musiała oddać krew dobrowolnie, inaczej by zginęła.
Przypomniała sobie pogróżki Dracona. Czy byłby w stanie ją zabić? Przypomniała sobie jego oczy. Te zimne błękitne oczy, które miały cząstkę ciepła tylko, gdy patrzyły na Harry’ego. Wiedziała, że byłby w stanie to zrobić. Nie zawahałby się. Zabiłby ją. Wewnętrze i tak chciała wierzyć, że to nie prawda. A czy ona była gotowa na śmierć? Stchórzyła. Wybrała prostsze, nie koniecznie lepsze wyjście. Ale czyż nie poprzysięgała sobie umrzeć za dobrą sprawę? Za Harry’ego, który miał zgładzić tego Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. Tylko, że Harry Potter, Wybraniec, któremu ufał cały czarodziejski świat był skalany Mrocznym Znakiem. Zabił. Zabił trzy niewinne osoby. Tak powiedział jej Snape, a ona nie miała prawa by mu nie wierzyć. Widziała krew. Tam było tak wiele krwi. Cała posadzka była w niej skąpana.
Poczuła jak jej żołądek podnosił się do gardła. Przed oczyma zobaczyła mroczki. Poczuła ten zapach lochów. Wszechogarniającą woń rozkładu i wilgoci, i strachu. Nie wytrzymała. Pobiegła wzdłuż peronu, w stronę pierwszych lepszych zarośli i schyliła się w pół i zwymiotowała poprzez łzy cisnące się jej do oczu.
– Hermiono wszystko w porządku? – Ku dziewczynie biegł wystraszony Fred. 
Gryfonka opierała się o najdalej wysuniętą ławkę, drugą dłonią trzymała się za pulsujący żołądek. Wzięła parę głębokich wdechów i spojrzała na rudowłosego chłopaka, który w tej chwili był już przy niej. Fred przyglądała się uważnie dziewczynie. Nie wyglądała dobrze. Od samego początku wydawała mu się jakaś przygaszona, jeszcze bardziej niż przed feriami.
– Hermiono. – Delikatnie położył dłoń na ramieniu szatynki, które okrywała czarna szata uczniowska. Dziewczyna wzdrygnęła się czując dotyk. Widząc reakcję Hermiony Fred postanowił cofnąć rękę. – Co ci jest? Nie wyglądasz najlepiej.
Orzechowe oczy spojrzały przelotnie na twarz rudowłosego młodzieńca. Były przekrwione i szkliste od łez.
– Nic mi nie jest – wyjąkała mało wiarygodnie. – W pociągu musiałam zjeść coś, co mi zaszkodziło – powiedziała, prostując się.
Za ramieniem wysokiego młodzieńca spostrzegła szczupłą sylwetkę odzianą w idealnie dopasowany garnitur, na którym powiewała szata z zieloną podszewką. Błękitne oczy, zmrużone, patrzyły na niepokojącą scenę. Za wzrokiem Gryfonki podążył Fred.
– Malfoy ma coś z tym wspólnego? – spytał oschle.
– Nie. Skądże – zaprzeczyła, odgarniając włosy za ucho.  
Nie patrzyła już na blondwłosą postać, która zaczęła się oddalać w stronę powozów kierujących się do zamku. Nie patrzyła jak w bladą dłoń wsunęły się palce Pottera.
– Chodźmy już – powiedziała, proszącym tonem, łapiąc się starszego od niej chłopaka pod rękę. – Jak minęły wam ferie? – spytała, starając się naprowadzić rozmowę z Fredem na neutralny tor.
Ten patrzył przed siebie, zastanawiając się nad dziwnym zachowaniem dziewczyny.
– Spokojnie. O ile gwar panujący na Grimmuald Place można nazwać spokojem – uśmiechnął się lekko, patrząc z ukosa na ponurą twarz Hermiony.
Dalszą drogę rozmawiali o szkole, przyjaciołach, skrupulatnie omijając temat Draco i Harry’ego.
***
W powozie, w którym siedzieli Ślizgoni panowała luźna atmosfera. Pansy opowiadała Teodorowi o przyjęciu świątecznym jakie miało miejsce w jej domu. Blaise siedział zamyślony, co rusz odwracając głowę w tył, w stronę powozu, w którym siedziała rudowłosa Gryfonka, z uśmiechem patrząca na czarnoskórego młodzieńca. Draco korzystając z okazji, że każdy z przyjaciół jest zajęty sobą nachylił się do ucha Harry’ego.
– Z Hermioną jest chyba gorzej niż myśleliśmy – powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem.
Czarnowłosy chłopak z blizną na czole spojrzał surowo na bladą twarz.
– Jak kto? –  spytał szeptem.
– Na peronie, gdy stała przy drzwiach pociągu zbladła i pobiegła w stronę zarośli. Wymiotowała. – Harry skrzywił się nieznacznie, wzdychając.
– Może zjadła coś w pociągu co jej zaszkodziło – zaoponował.
Draco pokręcił głową.
– Tak i z tego powodu płakała – prychnął. – Zresztą miałem się nią nie przejmować.
– To się nie przejmuj – odpowiedział Harry oschlej niżby chciał.
Draco spojrzała jak ten najwyraźniej czymś obrażony obrócił głowę w przeciwną stronę. Nie chcąc drążyć tematu, oparł brodę o dłoń i patrzył w mrok drzew mijających po drodze. Śnieg skrzypiał pod kołami powozu, wtórując wesołym chichotom dobiegającym z różnych stron.

***

Slytherin. Miejsce gdzie srebro przeplatało się z zielenią. Miejsce gdzie przytulne meble i ciepłe dywany kontrastowały z chłodem i surowością lochów. W Pokoju Wspólnym panował tłok. Każdy witał się z każdym. Zapowiadała się huczna noc. Ślizgoni ze starszych klas zaczęli już popijać alkohol, śmiejąc się wesoło. Z dala od tego zgiełku i rozgardiaszu spędzał czas Harry, który wpatrzony w szary sufit zielonymi oczami rozmyślał o wszystkim i o niczym. Czerpał przyjemność z chwili spokoju. Najwidoczniej jego pragnienie nie były tak oczywiste dla jego przyjaciół. Blaise Zabini pojawił się w drzwiach, obłapując rękoma pewną dziewczynę, której w pierwszej chwili Harry nie poznał. Wsparł się na łokciach na łóżku i zdziwiony, że jeszcze nie został zauważony przyglądał się żenującej scenie. Czarnoskóry chłopak pchnął wybrankę na łóżko i w pośpiechu zrzucił z siebie sweter z mundurku.
– Ehm – odchrząknął Potter w chwili, gdy ten sięgał dłońmi do paska spodni.
Oczy Zabiniego skierowały się w stronę Harry’ego.
– Potter?! Co tu robisz? – krzyknął piskliwym jak na niego głosem.
– Mieszkam. Wiesz, to ja, ten, co zmienił przydział – powiedział sarkastycznie, wstając.
Kątem oka rzucił na tajemnicza postać w szarej bluzie z kapturem. Stanowczym krokiem podszedł do dziewczyny i ściągnął okrycie z głowy. Na ramiona wysypały się płomiennorude włosy. Harry splótł ręce na piersi, wzdychając. Spojrzał to na Ginny to na Zabiniego.
– Cześć, Harry. – Pomachała mu zarumieniona Gryfonka.
– Cześć, Ginny – powiedział z uśmiechem, kręcąc głową  i spojrzał na Zabinieg.o – Następnym razem upewnij się, że dormitorium jest puste – podszedł do drzwi z zamiarem wyjścia. – I lepiej zamknij je zaklęciem. Nott uwielbia wypadać w najmniej odpowiednich momentach – zerknął na rudą. – A ty uważaj na niego.
– Jestem już dużą dziewczynką, Harry – prychnęła krzyżując ręce.
– Może dużą, ale czy dojrzałą? – zaśmiał się, wychodząc.
Gdy tylko puścił klamkę usłyszał charakterystyczne klikniecie zamka. Nie mając ochoty na imprezę skręcił w lewo, w kierunku pokojów prefektów z nadzieją, że zastanie Dracona u siebie. Bez ogródek, gdy tylko dotarł do tak bardzo znajomych mu drzwi, nacisnął klamkę w kształcie węża. Wszedł do środka. W pokoju było pusto, za to z łazienki dochodził odgłos prysznica. Zadowolony zamknął za sobą drzwi na zasuwkę, która kiedyś wspólnie zamontowali, by nikt nie wpadał nie proszony. Z ociąganiem, bez pospiechu ściągnął z siebie niebieską koszulkę i rzucił ją na fotel. Wyczerpany i zmęczony położył się na łóżku zakładając ręce za głowę. Po niespełna pięciu minutach białe drzwi łazienki otworzyły się i stanął w nich Draco z mokrymi włosami. Z blond pasemek ściekły krople wody, kapiąc na podłogę. Ten chłopak nie miał w zwyczaju wycierania się do sucha.
– Tak myślałem, że to ty – powiedział z uśmiechem. – Co, już się na mnie nie boczysz? – spytał, podchodząc w czarnym ręczniku oplecionym wokół pasa do szafy.
Zielone oczy podążały za nim pożądliwym spojrzeniem.
– Nie boczyłem się – żachnął się Potter.
– Tak, na pewno – odpowiedział Draco bardziej do szafy niż do chłopaka na łóżku. – To może mi wytłumaczysz twoje zachowanie w powozie i na uczcie w Wielkiej Sali? – spytał, zakładając na siebie luźne, szare dresowe w sobie, w których zwykł spać. Obrócił się przodem do Harry’ego .
– Nie zaczynaj – jęknął Potter. – To był ciężki tydzień. I nie zaprzeczaj. A teraz chodź tu – wyciągnął błagalnie rękę w stronę Malfoya.
Ten, nie mogąc się dłużej prosić, podszedł do łóżka, i w chwili, gdy złapał dłoń chłopaka, brutalną siłą został wciągnięty na miękką pierzynę, a na wąskich ustach poczuł ciepły i namiętny pocałunek.

33 komentarze:

  1. Rozdział niezły. Mam nadzieję, że nie planujesz niczego między Hermioną a Draco, bo bym tego nie ścierpiała. Niech się blondyn tak o nią nie martwi i nie przejmuje, bo ważniejsza osoba może mu mieć to za złe.
    Trochę przeszkadzał mi niesprawdzony i niebetowany tekst. Znalazłam mnóstwo przecinkowych błędów, a także literówki itp. W połowie już odezwała się moja wredna natura i zaczęłam je wypisywać:
    "musiała oddać tą krew"
    kogo? co? TĘ krew
    "Czy był by w stanie ja zabić"
    Byłby - piszemy razem, zaledwie zdanie dalej jest to słowo napisane poprawnie, a kolejne znów jest źle.
    "Wewnętrze"
    WewnętrzNIe - literówka, ale zmienia sens zdania.
    "- Z Hermioną jest chyba gorzej niż myśleliśmy – powiedział ledwo dosłyszalnym szeptem. Czarnowłosy chłopak z blizną na czole spojrzał surowo na bladą twarz.
    - Jak kto?- spytał szeptem."
    Chyba "jak TO", a nie kto.
    "Draco spojrzała jak ten najwyraźniej czymś obrażony obraca głowę w przeciwną stronę."
    Miło wiedzieć, że Smok jest dziewczyną :D
    "I lepiej zamknij je zaklęciem. Nott uwielbia wypadać w najmniej odpowiednich momentach – zerknął na rudą"
    A nie "wpadać"?
    Gdzie się podziała twoja beta, wcześniej nie zauważyłam takich pomyłek, a może nie zwracałam na nie uwagi, czytając rozdział za rozdziałem?

    Weny i czekam na kolejny rozdział. Trzepnij tę Hermionę, bo zaczyna mi przypominać Sakurę z Naruto Shippuuden. Niech ją Fredziu przeleci, czy co...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I proszę, nie uważaj mnie na hipokrytkę, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tragicznej struktury technicznej moich tekstów. Ale szewc w podartych butach chodzi, więc polonista swoich błędów nie widzi ;)

      Usuń
    2. No właśnie wyleciało mi z głowy by wysłać rozdział do bety, a literówki u mnie to normalka i nieszczęsne "by" :D
      Często to wina tego, że za szybko piszę, a później jak czytam tekst to wydaje się być wszystko ok, plus wielokrotnie zalana klawiatura odmawia powoli współpracy i wypadałyby ją wymienić :)
      Dobrze, że są ludzie, którzy wypiszą błędy jak je widzą :)
      Dziękuję, a co do Hermy to nie lubię jej, ale jest mi potrzebna, najchętniej bym ją zavadowała czy coś :D

      Usuń
  2. A mi tam nie przeszkadza troska Draco o Hermione zresztą pisz jak ci serce nakazuje <33
    Uwielbiam tego bloga ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. ;3 Świetny rozdział, oczywiście wszystko mi się w nim podoba, nie mam zastrzeżen. Ale, jednak fajnie, by było, jakby Fred był z Hermioną <3.
    Próbuję się uczyć od mistrzów ;d - czyli od Ciebie! :) Czekam na więcej + Życzę weny i pozdrawiam - Tw fanka ;)~

    OdpowiedzUsuń
  4. Anastazja przebiegła wzrokiem komentarze zanim zaczęła czytać, a jej wzrok przykuł ten od Magdaleny, w którym pojawiały się niepokojące cudzysłowy. Podczas czytania targały nią różne emocje: od zaskoczenia, że ktoś zauważa te błędy, przez oburzenie i gniew, że ktoś śmie ją wyręczać, na nieodpartej potrzebie opisania swoich uczuć kończąc. Ta zniewaga krwi wymaga, podsumowała wyciągając zza paska od spodni lśniący sztylet. Uśmiechnęła się zjadliwie, rzuciła w stronę Patrycji "Nie zapominaj o przysłaniu rozdziału do bety, dobrze?" i ruszyła w stronę Magdy, która była zajęta zrywaniem kwiatków.
    Ciszę nocy przerwał rozdzierający kobiecy krzyk... A Anastazja wróciła wycierając zakrwawione ostrze o trawę. Zabrała się do czytania rozdziału z poczuciem dobrze wykonanego zadania.


    Jak się podobają moje wypociny? Haha, spróbuje mi ktoś teraz podskoczyć, to zabaczy co to znaczy brak talentu pisarskiego xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, mądralo. Nie zauważyłaś, że na końcu drugiej części jest napisane "Hary". I co ty na to? ;P Mnie nikt nie przebije.
      *Dumbledorea* brakuje afostrofu. Muahahaha. Beze mnie się nie obejdzie ;>
      *nie proszony* przymiotniki z "nie" piszemy razem.
      Ach, zaraz mi się humorek poprawił ;>

      Usuń
    2. :* moja ty kochana mordko :D

      Usuń
  5. "Ty, który nie masz ramion jak ukołysać dziecko" przecinek przed jak, bo "który nie masz ramion" to wtrącenie i kropki na końcu zdania zabrakło
    "Do salonu po cichu wkroczył Czarny Pan z lekkim uśmiechem przyglądał się swej lubej trzymającej ich syna w objęciach." po Czarny Pan przecinek
    "- Nie masz się czego obawiać – odrzekł wężowaty ze stoickim spokojem" kropka po "spokojem"
    "- Narcyza śpiewała ją zawsze Draconowi, gdy ten miewał koszmary – powiedziała smutno Bellatrix" kropka po "Bellatrix"
    "- Piękna – przyznał Voldemort przyglądając się dziecku" jak wyżej
    "- Już na ten temat rozmawialiśmy, prawda? – spytała kobieta odchodząc leniwie od kominka i przysiadając się obok Czarnego Pana – zrobisz jak uważasz. Ty tu rozdajesz karty. Moje zdanie znasz, a co ty uczynisz?" chyba kropka po "Czarnego Pana" i następne zdanie od dużej litery
    "- Kluczem do zwycięstwa i władzy jest siła i moc – odezwał się mężczyzna" kropka po "mężczyzna"
    "Zerknął na swą kobietę i dodał z uśmiechem – Podjąłem decyzję. Spijcie spokojnie." dwukropek po "uśmiechem" i chyba póżniej powinien być enter wciśnięty
    "- Prosiła mnie, a wręcz zażądała, bym jej nie niańczył – powiedział spokojnie jakby to była najoczywistsza sprawa na świecie." "najoczywistsza"? Mogę się mylić, ale czy w ogóle istnieje takie słowo? Chyba chodziło o najbardziej oczywistą rzecz na świecie.
    "- A czemu bym nie miał? – Draco spojrzał po dwójce przyjaciół" kropka na końcu
    "Zabawne, że z tamtego wieczora, gdy na prośbę Freda postanowił porozmawiać z Gryffonką, pamiętał zapach jej włosów." po "że" usuń jedną spację, wieczoru zamiast wieczora, Gryfonką przez jedno "f"
    "- Zrobisz jak uważasz – powiedział były Gryfon- ja osobiście będę miał na nią oko. Dyskretnie." - po "Gryfon" kropka i spacja, a "Ja" z dużej
    "- Już to widzę- prychnął Nott" po "widzę" spacja, po "Nott" kropka
    "– Nie chcę się wtrącać w wasze pożycie, ale z was dwóch – syn Śmierciożercy wskazał palcem wpierw na Dracona, później na Harry’ego – gdy jesteście sami w pokoju prefekta, to wybacz, ale to ty jesteś najmniej dyskretny." "syn" z dużej, bo nie dotyczy wypowiedzi i kropka po "Harry'ego"
    "- Wiem, starałem się rozluźnić atmosferę. Jak widać bezskutecznie – chłopak wydał z siebie długie westchnięcie i przewrócił oczami – Ogarnij się, Malfoy – powiedział wstając. Bezdenne szare tęczówki wpatrywały się w twarz przyjaciela – Mówię teraz ogólnie." kropka po "bezskutecznie" a "chłopak: z dużej, bo nie dotyczy wypowiedzi, po "oczami" i "przyjaciela" powinny być kropki
    "Nie jesteś silnikiem napędowym tego posranego świata – z tymi słowami opuścił przedział . Draco patrzył jeszcze przez chwilę w miejsce gdzie stał Teodor, którego mógłby porównać do brata, którego nigdy nie miał." na pewno nie powinno być spacji przed kropką i masz powtórzenie "którego", drugie możesz zastąpić jakiego albo czymś w tym stylu

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dziewczyna pokręciła głową a zwiewne loki drgnęły nieznacznie." przed "a" stawiamy przecinek
    "- Hermiono wszystko w porządku?- ku dziewczynie biegł wystraszony Fred. Gryffonka opierała się o najdalej wysuniętą ławkę, drugą dłonią trzymała się za pulsujący żołądek. " po "Hermiono" przecinek, po pytajniku spacja, "ku" z dużej, a o Gryffonce już coś wspominałam
    "Widząc reakcję Hermiony Fred postanowił cofnąć rękę" kropeczkę na końcu zdania proszę dodać
    "- Nic mi nie jest- wyjąkała mało wiarygodnie" po "jest" spacja, a na samym końcu kropka
    "- Nie. Skądże – zaprzeczyła odgarniając włosy za ucho. Nie patrzyła już na blondwłosa postać, która zaczęła się oddalać w stronę powozów kierujących się do zamku. Nie patrzyła jak w bladą dłoń wsunęły się palce Pottera – Chodźmy już – powiedziała proszącym tonem łapiąc się starszego od niej chłopaka pod rękę" przed "Nie patrzyła" jest o jedną spację za dużo, w blondwłosej zgubiłaś na końcu ogonek, po "Pottera" i "rękę" kropka
    "Wymiotowała – Harry skrzywił się nieznacznie wzdychając." kropka po "wymiotowała", bo następne zdanie nie odnosi się po wypowiedzi
    "- Tak i z tego powodu płakała – prychnął" kropka na końcu
    "Kątem oka rzucił na tajemnicza postać w szarej bluzie z kapturem." rzucił co? chyba spojrzenie czy cuś i tajemniczą, a nie tajemnicza
    "Spojrzał to na Ginny to na Zabiniego." nie spojrzała raz tylko zmieniał obiekt spojrzeń, więc powinno być chyba patrzył, a przed drugim "to" chyba przecinek
    "- Cześć, Harry – pomachała mu zarumieniona Gryffonka." znowu podwójne "f"
    " Cześć, Ginny – powiedział z uśmiechem kręcąc głową i spojrzał na Zabiniego – Następnym razem upewnij się, że dormitorium jest puste – podszedł do drzwi z zamiarem wyjścia – I lepiej zamknij je zaklęciem. Nott uwielbia wpadać w najmniej odpowiednich momentach – zerknął na rudą – A ty uważaj na niego." po "Zabiniego" przecinek, po "puste" kropka, a "podszedł" z dużej, po "wyjścia" i "momentach" kropki, a "zerknął" z dużej, następnie po "rudą" kropka
    "Zadowolony zamknął za sobą drzwi na zasuwkę, która kiedyś wspólnie zamontowali, by nikt nie wpadał nie proszony." którą, nieproszony razem, bo to przymiotnik przeczący jest
    "Po niespełna pięciu minutach białe drzwi z łazienki otworzyły siei stanął w nich Draco z mokrymi włosami. Z blond pasemek ściekły krople wody kapiąc na podłogę." się zamiast "siei", a po tym "siei" powinien być przecinek, a krople ściekły tak nagle czy pomału, bo jak nie ściekło przed następnym wydarzeniem to powinno być ściekały
    "- Tak myślałem, że to ty – powiedział z uśmiechem" kropka na końcu
    "- Tak, na pewno – odpowiedział Draco bardziej do szafy niż do chłopaka na łóżku" jak wyżej
    " To może mi wytłumaczysz twoje zachowanie w powozie i na uczcie w Wielkiej Sali? – spytał blondyn zakładając na siebie luźne, szare dresowe w sobie, których zwykł spać." co to tam robi to "w sobie"? przed "których" powinna się pojawić literka "w"
    "Ten nie mogąc się dłużej prosić podszedł do łóżka i w chwili gdy złapał dłoń chłopaka brutalną siłą został wciągnięty na miękką pierzynę, a na swoich wąskich ustach poczuł ciepły i namiętny pocałunek." nawet w ostatnim zdaniu coś znalazłam przed "gdy" przecinek

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie chce liczyć, ile błędów narobiłaś. Interpunkcja kompletnie leży i kwiczy. Przepraszam, już nawet kwiczeć przestała. Nie zrozum mnie źle, bardzo podoba mi się twój blog. Cała fabuła i ogół jest fajny, ale od osób dobrych wymaga się więcej. Normalnie bym napisała: "Beznadzieja. Błędów jest tak tragicznie dużo, że odechciewa mi się nawet pisać dłuższego komentarza. Tośka." Ale fabuła mnie wciągnęła. Zaciekawiłaś mnie, a to nie lada wyczyn. Z chęcią przeczytam następny rozdział, kolejny i jeszcze jeden i tak aż do epilogu.
    Jeśli będziesz chciała, służę pomocą. Nawet jeśli byś miała jakieś wątpliwości, co do treści, czy czegokolwiek. Jeśli zechcesz pisz na numer gadu-gadu (33303437) lub na gmaila (kolorowa.czarownica@gmail.com).
    Pozdrawiam i ściskam
    Tośka :)

    PS. To mój pierwszy w życiu taki długi komentarz. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Pierwsze zdanie jest poprawne, no chyba, że wydawnictwo wydające książki się myli, a raczej wątpię.
      Najoczywistsza - tak, jest takie słowo w słowniku.
      "Zabawne, że z tamtego wieczora, gdy na prośbę Freda postanowił porozmawiać z Gryffonką, pamiętał zapach jej włosów." Ze spacją jest wszystko ok, sprawdzałam :)
      "wieczora" i "wieczoru" są dwiema poprawnymi formami, sprawdzałam nie raz, bo sama nie byłam pewna.

      Rzucić okiem jest dopuszczalne :)

      Błędy poprawiłam, dzięki za to, że je wyłapałaś. Ogólnie każdy się czepia o kropki i przecinki, ale w niektórych momentach klawiatura ze mną nie chcę współpracować (chyba nawet gdzieś to już pisałam, tylko gdzie?) bo, niejednokrotnie została przeze mnie zalana zimnym piwem :D Widać gdzie są błędy,a gdzie zwyczajnie jest brak kropki czy czegokolwiek z powodów technicznych :)

      Z pomocy pewnie skorzystam, bo czemu by nie? Do stracenia nic nie mam. Tylko mam prośbę, zanim wytkniesz błąd sprawdź najpierw, czy rzeczywiście takowy jest. Wujek Google i słowniki nie gryzą, sama z nich korzystam przy pisaniu. Nie mam już pięciu lat, tylko cztery razy więcej :)

      Pozdrawiam i dzięki za wyczerpujący komentarz. Aż dziw, że chciało Ci się to pisać ;)

      Usuń
    3. A chciało się, chciało :)
      Będę sprawdzać w razie czego w Guglach, obiecuję. Po prostu jestem przyzwyczajona, że poprawiam wszystkich moich znajomych (co ich doprowadza do szaleństwa, ale mniejsza o to) i czasami już się nie zastanawiam, co piszę. Tak, jakbym miała wbudowany w mózgu mechanizm. Czasami nawet mnie to zaczyna wnerwiać ;p
      Błędy interpunkcyjne są zmorą baaaardzo wielu osób. Dla mnie też. Znam tylko parę zasad, które pamiętam i ich staram się przestrzegać.
      Zazwyczaj na niesłuchającą klawiaturę pomaga przejrzenie później kilka razy tekstu. Ale prawie niemożliwe jest napisać całkowicie bezbłędnego rozdziału. Zawsze można się do czegoś przyczepić. Miałam obiekcję do kilku urywków z tego rozdziału, ale nawet o nich nie wspominałam, bo były zbyt mało pewne dla mnie. A nie jestem perfekcyjną profesjonalistką, żebym mogła wytykać każdego błędu ze stuprocentową pewnością swojej racji.
      Dobra, kończę już, bo jest późno i zaraz zacznę pieprzyć bzdury (chyba, że już zaczęłam).
      Pamiętaj tylko, że masz moje wsparcie przy pisaniu tego bloga i nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów.
      Pozdrawiam i dużo weny życzę
      Tosia

      Usuń
  8. hej.. Zdawało mi sie ze ten blog jest +18...
    a nie ma scen seksu , nic .
    NIe ze jestem zboczony ale wiesz, Drarry to Drarry :p
    Pozdro :)
    WENY

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie ;_; skoro to blog 18+ to powinny by w nim być sceny erotyczne..

      Usuń
    2. Dokładnie! Ja chcę więcej Drarry. <3

      Usuń
  9. A opiszesz jakieś scenki erotyczne z Harrym i Draco? Nie chodzi mi abyś robila z tego taniego pornola... ale coś dasz?

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy nie miałam zamiaru opisywać scen erotycznych, bo wtedy opowiadanie traci na treści.
    Wolę zostawić niedosyt i niech czytelnik puści wodze fantazji.

    " skoro to blog 18+ to powinny by w nim być sceny erotyczne" wybacz, ale tag +18 ma szerokie zastosowanie. Może kryć się pod nim seks, wulgaryzmy,sceny przemocy czy brutalne. To jest tylko informacja dla czytelnika czego może się po opowiadaniu spodziewać.

    Seks trzeba umieć opisać, ja spróbowałam na moim innym blogu (Wspomnienia z Plagi) i średnio mi to wyszło. Nie mowie, ze nie będę opisywać stosunków, wszystko zależy od mej wyobraźni, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. huh , ale zawsze mozesz sprobowac i spytac sie większości co o tym sądzą :)
      Pozdro :)

      Usuń
  11. Świetne opowiadanie :P Mi się podoba takie jakie jest,błedy popełnia każdy,ale nie każdy zdoła je zauważyć,to chyba normalne.Co do scen erotycznych-trzeba umieć dobrać odpowiednie słowa i zwroty,to nie takie hop-siup,wiec się nie spiesz :P
    Jakbyś miała chwilkę to zajrzyj i oceń :)
    http://zoe-hunter.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja na Wspomnieniach z Plagi opisałam taka scenę i według mnie wyszła okropnie.
      Drarry bez Drarry jak dużo osób mi już wypomina, ale ja nigdzie takowej informacji nie umieściłam :) Jest wątek homoseksualny między dwójką chłopców, czy to oznacza, że od razy muszę opisywać jak to jeden drugiego nie pieprzy? Nie, ja się skupiam an fabule :) a jeśli mnie kiedyś poniesie to może coś takiego wyjdzie...może :)

      Usuń
    2. Fabuła jest wszystkim znana ;) nie chodzi abyś pisala coś w stylu “ssalem jego penisa z wielką satysfakcją“ albo “nagłe poczulem że dochodze“ tylko coś w stylu : poznawalem każda czesc jego ciala“ a zresztą kiedyś w opisie było że blog będzie zawieral watki seksualne

      Usuń
  12. Och, proszę opisz coś <3 jak czytalam to w pladze aż normalnie powoli dochodzilam ;-; robisz to super! Naprawdę! Świetnie dobierasz słowa itp. proszę ;* albo miedzy Fredem a Hermianą albo Zabibni z Ginny :/ bo to jednak chłopak i dziewczyna ^.^ proszę sproboj chociaż

    OdpowiedzUsuń
  13. No to ludzie idziemy na taki układ:
    wchodzicie na "Wspomnienia z Plagi" w zakładkę rozdziały i wybieracie:
    ROZDZIAŁ 11. Dwa Serca, i
    ROZDZIAŁ 26. Pragnienia mężczyzny[wątek m+m]
    ROZDZIAŁ 31. Kulminacja żądzy, i po przeczytaniu zostawcie mi kometa co było ok, a co nie, wracacie tu i wypełniacie sondę :) pasuje? Od Was zależy jak będzie dalej blog prosperował kochani :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zagłosowałem :) Ah.. nie widze swojego glosu , jest liczba 0 O.o Da Faq

      Usuń
  14. Trzeba ci przyznać, że masz świetną ścieżkę muzyczną na blogu ^^

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest bisty. Parę literówek. Ale nie rzucają się w oczy. Bloga zaczęłam czytać 2 dni temu. Wciągnął mnie na maksa. Gdyby nie przyjaciółka prawdopodobnie siedziałabym i czytała twoje ff. Super, super, super. Normalnie kocham twojego bloga ;* ~Lunaa

    OdpowiedzUsuń
  16. "Ten nie mogąc się dłużej prosić..." to nielogiczne, bo jest proszony, a nie się prosi (bo nie chodzi przecież o wydawaniu na świat świńskiego potomstwa), moim zdaniem powinno być "...nie dając się dłużej prosić..."
    cichy wielbiciel

    OdpowiedzUsuń
  17. Coś Draco za bardzo zaczyna się martwić o Hermionę. Nie podoba mi się to, lepiej by było, gdyby od siebie odpoczęli. Jej się to z pewnością przyda, po takich wydarzeniach nikt raczej nie chciałby mieć coś wspólnego z pewnymi osobami. Kołysanka Bellatrix nadzwyczajnie mi się spodobała. Nie przepadam za francuskimi (?) piosenkami, lecz tę mogłabym słuchać i słuchać bez końca. Tod mimo tego, że jeszcze nienarodzony jest postawiony w trudnej sytuacji. Boję się, że coś mu się stanie, a jest to dziwne, bo ja wręcz nienawidzę dzieci.

    OdpowiedzUsuń
  18. Witam,
    rozdział świetny Draco przejmuje się Hermioną, ciężko znosi tą sytuację, ale mam nadzieję, że Hermiona będzie z Fredem i nic nie będzie między nią a Draco..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny