niedziela, 7 lipca 2013

ROZDZIAŁ 32.

Ulice Anglii zostały spowite przez biały puch. Pośród nocy słychać było radosne śpiewy kolędników, radujących się Bożym Narodzeniem. W oknach domostw paliły się światła, całe rodziny zasiadały do stołu, by wspólnie spędzić ten magiczny czas. Wielu ludzi nie zadawało sobie sprawy, że niektórzy spędzali święta w prawdziwie magicznej atmosferze. Do takich właśnie należeli członkowie Zakonu Feniksa. Na Grimmuald Place, pod numerem dwunastym wrzało od śmiechów. W dość dużym mieszkaniu, w obszernej jadalni siedziały osoby w różnym wieku.

Najbardziej charakterystycznymi postaciami był rudowłosy klan Weasleyów. Molly Weasley, puszysta kobieta, która miała przeogromne serce, krzątała się tam i ówdzie, starając się dogodzić każdemu. Najbardziej na świecie nienawidziła gdy ktoś od stołu odchodził głody. Tak więc przemykała między gośćmi, dokładając różnych potraw i pytając się czułym, matczynym głosem, czy komuś czegoś nie brakuje. Artur, jej mąż patrzył na małżonkę z radosnym wzrokiem. Ta kobieta zawsze będzie go zadziwiać swoją hojnością, ale w końcu za to ją tak bardzo kochał. Za te czułe i ogromne serca oraz za to, że urodziła mu siedmioro cudownych dzieci. Najmłodsza z nich, Ginny siedziała właśnie na końcu stołu i grzebała widelcem w talerzu rozmarzonym wzrokiem. Pod żółtym sweterkiem jak oszalałe biło jej serce. Płomiennoruda dziewczyna błądziła myślami wokół pewnego przystojnego Ślizgona, któremu pewnego ranka spłatała nie lada niespodziankę, budząc się w jego łóżku. Na samo wspomnienie tej żenującej chwili, jej ładna twarzyczka oblała się szkarłatnym rumieńcem, który niezauważalnie zasłoniła dłonią. Blaise Zabini tuż przed świętami zaprosił nową szukającą Gryffindoru do Hogsmeade. Oficjalnie sobie powiedzieli, że nie była to randka, ale czy aby na pewno?
– Siostrzyczko, coś taka zamyślona? – Nagle za plecami młodej dziewczyny pojawił się jej starszy brat George, jeden z bliźniaków.
Ginny spojrzała zirytowanym wzrokiem na chłopaka.
– Odwal się – warknęła z uśmiechem.
George, kręcąc głową usiadł na miejsce zaraz przy swym kolnie. Fred wyglądał nietęgo. Był nad wyraz pochmurny. Myślał o Hermionie. Było mu przykro, że nie spędzała tych świąt z nimi. Nie potrafił sobie logicznie wytłumaczyć czemu została w Hogwarcie. Fred przeniósł wzrok na młodszego brata Rona, który siedział naprzeciwko niego. Był naburmuszony i niezadowolony, jedynie gdy ich matka przechodziła obok uśmiechał się do niej sztucznie.  W te święta nie było z nimi Percego, Charliego oraz Billa. Każdy z nich miał swoje sprawy i inne życie.
Prócz Weasleyów na Grimmuald Palce w ten bożonarodzeniowy wieczór był z nimi gospodarz domu, ojciec chrzestny Harry’ego Pottera, Syriusz Black, który zabił ojca Draco Malfoya. Syriusz siedział na końcu stołu, naprzeciw Artura. Wyraźnie był zamyślony, zastanawiając się nad chrześniakiem. Ciemne włosy lekko opadały mu na twarz, dodając poważniejszego wyrazu.
Remus Lupin, przyjaciel Łapy, stał pod jedną ze ścian wraz z towarzyszącą mu Nimfadorą Tonks, szeptając do siebie czułe. Pomimo nadchodzących mrocznych czasów można było znaleźć miłość, która kiełkowała i cieszyła oko.
Drzwi do jadalni otworzyły się z hukiem. Wszystkie pary oczu spojrzały w kierunku wejścia. Do pomieszczenia wkroczył Alastor Moody wraz z Dumbledorem.
– …tak w ostatniej chwili? Nie uważasz, że jest to dosyć podejrzane – słychać było strzępki rozmowy, którą ta dwójka musiała prowadzić już wcześniej.
– Alastorze, zostałem osobiście poinformowany przez Severusa – odparł siwobrody czarodziej, który z uśmiechem przywitał się z pozostałymi kiwnięciem głowy.
– Albusie, czy coś się stało? – spytała z troską Molly, stojąca przy swych starszych synach, z wazą zupy w dłoniach.
Jej czujne  jasnobrązowe oczy wpatrywały się w dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
– To się stało, że coś śmierdzącego wisi w powietrzu – odrzekł za profesora auror, po czym usiadł z hukiem na wolnym krześle przy stole.
Niezdarnie pochwycił pusty kielich i ruchem ręki przywołał do siebie dzban, by ten nalał mu wina. Syriusz wymienił spojrzenia z siwobrodym, ten jednak oparł chude dłonie o oparcie krzesła na którym zasiadł Szalonooki i westchnął.
– Moi kochani, jak wiecie Harry, Draco i Hermiona postanowili zostać w Hogwarcie – uśmiechnął się ciepło. – Jednak rodzina Dracona, którą ma we Francji wysłała do mnie ten oto list – tu wyjął za swej bladobłękitnej szaty kawałek pergaminu i podał go Remusowi. – Poprosili, by Dracon przyjechał do nich na święta. Dobrze wiecie, że ten chłopak tu, w Anglii, nie ma żadnej.
– A co z Harrym? – wtrącił się złowrogo Ron, który nie uwierzył w ani jedno słowo.
– Ronald! – matka zganiła syna. – Jak ty się odnosisz?
– Przepraszam. – Ron spuścił głowę.
– Rozumiem twój niepokój. – Albus podszedł do stołu. – Molly, czy mógłbym prosić o filiżankę herbaty? – Czarodziej spojrzał proszącym wzrokiem na przyjaciółkę.
Kobieta przytaknęła i pędem czmychnęła do kuchni. W tym czasie potężny czarodziej okrążył stół i zasiadł do niego u boku Rona.
– Wysłałem Harry’ego z Draconem. – Widząc jak chłopak otwiera usta, by już coś powiedzieć, ten uciszył go gestem ręki. – To była moja wola i prosiłbym, drogi chłopcze, byś ją uszanował.
– A skąd mamy pewność, że bezpiecznie dotarli na miejsce? – spytała Nimfadora wyraźnie zaniepokojona o młodszego kuzyna.
Czarodziejka podała list Syriuszowi, który sam zaniepokojony wyciągał po niego dłoń.
– Severus ich osobiście eskortował.
– Ufać Severusowi, to tak samo jak zaufać dementorowi, że nie wyssie nam duszy – powiedział Syriusz, wstając gwałtownie od stołu.
Na jego twarzy jawiło się przerażenie. Przy stole zaczęły się dyskusje, przekomarzania i kłótnie na temat tego komu można ufać, a komu nie. Tylko Lupin stał w cieniu ściany wyraźnie zamyślony.
– Uspokójcie się wszyscy – wilkołak poprosił donośnym, lecz spokojnym tonem.
Remus westchnął i schował dłonie do kieszeni szarych spodni. Jego twarz, na której jawiło się parę blizn miała ciepły wyraz. To był człowiek, któremu po pierwszych pięciu minutach można było zaufać i powierzyć życie. Nieśpiesznie podszedł do starego przyjaciela, Blacka i wyjął mu z dłoni skrawek pergaminu.
– Severus jest jaki jest, ale Dumbledore mu ufa więc i my powinniśmy to uczynić. Nie mamy powodu, by wątpić w to, że chłopcy pojechali do Francji. Harry jest zżyty z Draconem, i sądzę, że gdyby mu nawet zakazano sam by się stawiał.
– Totalnie – powiedzieli chórem bliźniacy.
– Może masz racje, stary druhu – Syriusz opadł na miejsce i szybkim ruchem ręki upił łyk cierpkiego w smaku wina.
– A co z Hermioną? – spytała Ginny, która do tej pory się słowem nie odezwała.
– Ach tak, panna Granger. – Zaśmiał się Albus, który właśnie w tej chwili odbierał z rąk Molly filiżankę z gorącym napojem. – Jest u siebie w domu, z rodzicami. Skoro nie miała z kim zostać w szkole to postanowiła wrócić do domu na święta. – Dumbledore zrobił łyk herbaty, siorbiąc przy tym nieznacznie, na co bliźniacy zareagowali śmiechem.
Molly wzięła egzemplarz Proroka Codziennego i trzepnęła synów po rudych głowach. W siedzibie na powrót zapanowała ciepła i radosna atmosfera. Nawet udało się namówić wszystkim Dumbledora, by został na deserze. Wieczór minął im w dobrych humorach. Jednak, gdy każdy już udawał się na spoczynek w jadalni pozostało tylko dwóch czarodziei. Alastor Moody popijał leniwie ognistą w towarzystwie zamyślonego Syriusza Blacka. W domie na Grimmuald Place zaczęły gasnąć światła. Mechaniczne oko aurora zerknęło w stronę byłego skazańca. Black, nie spuszczając wzroku ze swego pucharu, powiedział cicho:
– Ty też nie wierzysz w tą bajkę, prawda Alatorze? – Szare oczy przeniosły spojrzenie na pokiereszowanego już aurora.
Moody uśmiechnął się brzydko pod nosem i prychnął.
– Wiesz, Syriuszu, do śmierdzących spraw to ja mam nosa. A to mi śmierdzi gorzej niż smocze łajno.
– Święte słowa – powiedział Black, wstając od stołu.
W pomieszczeniu panował już porządek.
– Sam nie wiem, czy to Dumbledore jest taki zaślepiony Severusem, czy to sam Severus owinął go sobie wokół palca jak małe dziecko. To od samego początku było dla mnie jasne, że nie można mu ufać. Jest śliski jak wąż w herbie Slytheriunu. Do tego Draco… – Moody potarł wierzchem szorstkiej dłoni o swój podbródek. – Od jak dawana ten chłopak jest w Zakonie?
Syriusz przechadzał się po jadalni. Na jego czole pulsowała mała żyłka, która sygnalizowała, że animag najwyraźniej się nad czymś zastanawiał.
– Jak tak się dobrze zastanowić, to od półtora roku. – Black spojrzał na Szalonookiego, który maił na twarzy dziwny uśmiech. – Nie, Moody – przystanął – to jeszcze dziecko, tak samo Harry. Nie insynuuj czegoś jeśli nie masz na to dowodów.
– Syriuszu, ja mam nosa do takich spraw. I nigdy się nie mylę. Wiem, że Harry jest ci bliski, ale musimy być ostrożni – powiedział, wstając. – Będę ich miał na oku.
– Niby w jaki sposób? – Syriusz spojrzał niepoważnie przyjaciela.
– Porozmawiam z Dumbledorem. Coś czuję, że w Hogwarcie przydałoby się paru aurorów. – Moody uśmiechnął się po czym opuścił kwaterę Zakonu..
Syriusz został sam. Powrócił do stołu zastanawiając się nad tym wszystkim.
– Ja mu wierzę – powiedział Ron, który przysłuchiwał się całej rozmowie.
Chłopak wszedł z nietęgim wyrazem twarzy do jadalni. Na sobie miał biało-niebieskie spodnie od piżamy oraz rozciągniętą już szarą koszulkę z krótkim rękawem. Czarnowłosy czarodziej spojrzał na rudego chłopaka z przymrużonymi oczami.
– Co masz na myśli? – spytał Syriusz. Ron westchnął i usiadł przy stole, splatając ze sobą dłonie.
– Słyszałem o czym rozmawiałeś z Szalonookim. – Niebieskie oczy zwróciły się na twarz Syriusza. – Osobiście też nie wierzę, że Harry spędza święta u rodziny Dracona. Do niedawna w ogóle nie chciało mi się wierzyć, że Harry może mieć cokolwiek wspólnego z Sam Wiesz Kim, ale słyszałeś o tym podwójnym morderstwie podczas balu w Noc Duchów? – Syriusz przytaknął. – Wydaje mi się, że to robota Draco, co do Harry’ego nie mam pewności, ale na pewno o wszystkim wiedział. Jeszcze ta zmiana przydziału…
– Co?! – Syriusz wstał zdenerwowany od stołu. W jego szarych oczach gościła wściekłość. – Jaki przydział?! – Ron spojrzał niepewnie na Blacka i wziął głęboki wdech.
– Dumbledore nic ci nie powiedział? Harry jest w  Slytherinie.
– Żartujesz sobie ze mnie, Harry nigdy by…
– Ale to zrobił – warknął Ron, tracąc już cierpliwość. Syriusz spojrzał uważnie na latorośl Weasleyów. Widać było, że chłopak mówił poważnie. – Jest jeszcze coś, ale zachowaj to dla siebie. Przed Halloween, Draco przyszedł do wieży Gryffindoru. Chciał się spotkać z Harrym, niestety w Pokoju Wspólnym zastał mnie. Pokłóciliśmy się, Draco trochę mnie pokiereszował. W sumie, gdyby Harry go ode mnie nie odciągnął pewnie, by mnie ten idiota wykończył.
– Och, Ron do rzeczy – westchnął Black już znudzony szczegółową opowieścią Ronalda.
– Rękaw się podwinął Malfoyowi. On jest jednym z nich. Śmierciożercą.
– Nie mówisz poważnie. – Pokręcił głową Black.
– Możesz na mnie nawet leglimencji użyć. Mówię prawdę.

17 komentarzy:

  1. Moje pierwsze miejsce, zajmuję XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobra, to było jak zwykle świetne *-*
      Boże, kocham Sytiusza, nawet nie wiem czemu. Biedak, dowiedział się że jego chrześniak jak ten idiota wplątał się w sprawy Sama Wiesz Kogo XD Ale to dobrze, tak trzymaj Harry, bo nie lubię tych dobrych postaci <3
      Szkoda tylko, że taka krótka ci wyszła ta notka, no ale cóż, pozostaje mieć nadzieję, że już niedługo dodasz następną.
      Życzę weny~.

      Usuń
  2. Rozdział bardzo mi się podoba. ;) Zakon w końcu zaczyna coś podejrzewać! :D Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Weszłam tak z przyzwyczajenia (swoją drogą robię ci strasznie dużo wejść xDD), patrzę, a tu nowy rozdział! Szkoda, że krótki, ale zakończony w dobrym momencie :) Zaczęło się robić ciekawie :D Nie żeby wcześniej nic się nie działo, ale teraz mam nadzieję na jakąś akcję :D Co jeszcze mogę napisać? Fajny akcent z bliźniakami, którzy uzupełniają całość :P Kise Ryota kocha Syriusza, ja kocham Draco <3 Nie szkodzi, że nie występował w tym rozdziale, i tak go kocham! Dobra, nie czytaj beznadziejnych komentarzy o wątpliwym sensie, tylko pisz kolejny rozdział :D
    PS.: Ciebie też kocham <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww :3 uważaj, bo się jeszcze zarumienię. Dziękuję za ciepły komentarz, takie zawsze dając powera do działania :)

      Usuń
  4. Zazdroszczę Ci takiej wyobraźni! :D
    I gorąco zapraszam na mego bloga: http://jupixowo.blogspot.com/ :] Mam nadzieję, że ktoś wejdzie!
    PS. Tam też zaczynam pisać rozdziały o HP ;) Pozdrawiam~

    OdpowiedzUsuń
  5. wszystko fajne, co tu dużo mówić i zapraszam do siebie , tak to trochę oklepane, ale 8 część Harry'ego czeka
    http://harrypotterizycie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zostałaś nominowana do Versaitle Award na http://ginevrariddle.blogspot.com/2013/07/versaitle-blogger.html
    Pozdrawiam
    Cruciatrus :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne zakończenie! :D Zapraszam do mnie: hogwart-durmstrang.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział!! Zapraszam do mnie: http://wiemzetoglupiezeonpewnegodniawroci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. No kochana, na Twój blog trafiłam całkiem nie dawno, ale od samego początku mnie wciągnął.
    Piszesz bardzo dobrze i ciekawie, czasem można wyłapać kilka błędów, ale myślę, że to z pośpiechu. ;)
    Wybrałaś akurat prawie wszystkie moje ukochane paringi, a Ginny z Blaisem (mam nadzieję, że będą ze sobą) to po prostu cudo! *.*
    Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze kilkadziesiąt rozdziałów, bo Twojego bloga aż chce się czytać :D
    ~Malina.

    OdpowiedzUsuń
  10. *Grimmuald Palce
    *głod(n)y
    *maił

    Jak widzisz, przeczytałam już wszystko :D Planuję się teraz zabrać za czytanie i komentowanie Klątwy Nieśmiertelności. Przeczytałam już nawet prolog, chciałam go skomentować, ale nie było profilu "Anonimowy", niestety. To skłania mnie do założenia konta. Wtedy będę miała też pewność, że nikt się pode mnie nie będzie podszywał. Poza tym, myślę nad założeniem bloga z powieścią. Na pewno zostaniesz o tym poinformowana ;P

    ~Póki co anonimowa, Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szybko Ci to poszło. No najwyraźniej musisz sobie założyć profil, w sumie mi też ułatwiłoby to sprawę :)Fajnie jakbyś założyła bloga, z chęcią bym poczytała :) Także bierz się za "Klątwę" chociaż to mój trzeci blog, drugi to "wspomnienia z Plagi" a raczej pierwszy, bo na początku pisałam "wspomnienia" później mnie namówiono, by założyć tego Potterowskiego :)

      Usuń
  11. No no nieźle :D Bardzo podobała mi się ta opisana atmosfera na Grimmauld Place. Syriusz dowiedział się o nowym przydziale Harry'ego, Zakon zaczyna coś podejrzewać. Ron wypaplał wszyzstko... Oj dzieje się dużo.
    DObra lecem czytać koeljny rozdział bo jestem w tyle. Wybacz mi kochana już nadrabiam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Syriusz mym nałogiem. Nareszcie sobie uświadomi powagę sytuacji. Zrozumie, iż Harry to już nie ten sam chłopak, co kiedyś. Skoro tak zaragował na wieść o tym, że Draco to jeden z podwładnych Czarnego Pana to jak zachowa się wobec tej samej informacji u Pottera? Chciałabym mieć taką atmosferę w domu, tak beztrosko. Dumbledore znowu mnie wkurza, ale to już raczej pozostanie bez zmian.

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    no to teraz chłopcy będą musieli uważać i to bardzo, Ron powiedział Syriuszowi o tym że widział u Malfloya mroczny znak...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  14. A ja kocham Czarnego Pana .hahahah

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny