Ulice
Anglii zostały spowite przez biały puch. Pośród nocy słychać było radosne
śpiewy kolędników, radujących się Bożym Narodzeniem. W oknach domostw paliły
się światła, całe rodziny zasiadały do stołu, by wspólnie spędzić ten magiczny
czas. Wielu ludzi nie zadawało sobie sprawy, że niektórzy spędzali święta w
prawdziwie magicznej atmosferze. Do takich właśnie należeli członkowie Zakonu Feniksa.
Na Grimmuald Place, pod numerem dwunastym wrzało od śmiechów. W dość dużym
mieszkaniu, w obszernej jadalni siedziały osoby w różnym wieku.
Najbardziej
charakterystycznymi postaciami był rudowłosy klan Weasleyów. Molly Weasley,
puszysta kobieta, która miała przeogromne serce, krzątała się tam i ówdzie,
starając się dogodzić każdemu. Najbardziej na świecie nienawidziła gdy ktoś od
stołu odchodził głody. Tak więc przemykała między gośćmi, dokładając różnych
potraw i pytając się czułym, matczynym głosem, czy komuś czegoś nie brakuje.
Artur, jej mąż patrzył na małżonkę z radosnym wzrokiem. Ta kobieta zawsze będzie
go zadziwiać swoją hojnością, ale w końcu za to ją tak bardzo kochał. Za te
czułe i ogromne serca oraz za to, że urodziła mu siedmioro cudownych dzieci.
Najmłodsza z nich, Ginny siedziała właśnie na końcu stołu i grzebała widelcem w
talerzu rozmarzonym wzrokiem. Pod żółtym sweterkiem jak oszalałe biło jej
serce. Płomiennoruda dziewczyna błądziła myślami wokół pewnego przystojnego Ślizgona,
któremu pewnego ranka spłatała nie lada niespodziankę, budząc się w jego łóżku.
Na samo wspomnienie tej żenującej chwili, jej ładna twarzyczka oblała się
szkarłatnym rumieńcem, który niezauważalnie zasłoniła dłonią. Blaise Zabini tuż
przed świętami zaprosił nową szukającą Gryffindoru do Hogsmeade. Oficjalnie
sobie powiedzieli, że nie była to randka, ale czy aby na pewno?
–
Siostrzyczko, coś taka zamyślona? – Nagle za plecami młodej dziewczyny pojawił
się jej starszy brat George, jeden z bliźniaków.
Ginny
spojrzała zirytowanym wzrokiem na chłopaka.
–
Odwal się – warknęła z uśmiechem.
George,
kręcąc głową usiadł na miejsce zaraz przy swym kolnie. Fred wyglądał nietęgo.
Był nad wyraz pochmurny. Myślał o Hermionie. Było mu przykro, że nie spędzała
tych świąt z nimi. Nie potrafił sobie logicznie wytłumaczyć czemu została w
Hogwarcie. Fred przeniósł wzrok na młodszego brata Rona, który siedział
naprzeciwko niego. Był naburmuszony i niezadowolony, jedynie gdy ich matka
przechodziła obok uśmiechał się do niej sztucznie. W te święta nie było z nimi Percego,
Charliego oraz Billa. Każdy z nich miał swoje sprawy i inne życie.
Prócz
Weasleyów na Grimmuald Palce w ten bożonarodzeniowy wieczór był z nimi
gospodarz domu, ojciec chrzestny Harry’ego Pottera, Syriusz Black, który zabił
ojca Draco Malfoya. Syriusz siedział na końcu stołu, naprzeciw Artura. Wyraźnie
był zamyślony, zastanawiając się nad chrześniakiem. Ciemne włosy lekko opadały
mu na twarz, dodając poważniejszego wyrazu.
Remus
Lupin, przyjaciel Łapy, stał pod jedną ze ścian wraz z towarzyszącą mu
Nimfadorą Tonks, szeptając do siebie czułe. Pomimo nadchodzących mrocznych
czasów można było znaleźć miłość, która kiełkowała i cieszyła oko.
Drzwi
do jadalni otworzyły się z hukiem. Wszystkie pary oczu spojrzały w kierunku
wejścia. Do pomieszczenia wkroczył Alastor Moody wraz z Dumbledorem.
–
…tak w ostatniej chwili? Nie uważasz, że jest to dosyć podejrzane – słychać
było strzępki rozmowy, którą ta dwójka musiała prowadzić już wcześniej.
–
Alastorze, zostałem osobiście poinformowany przez Severusa – odparł siwobrody
czarodziej, który z uśmiechem przywitał się z pozostałymi kiwnięciem głowy.
–
Albusie, czy coś się stało? – spytała z troską Molly, stojąca przy swych
starszych synach, z wazą zupy w dłoniach.
Jej
czujne jasnobrązowe oczy wpatrywały się
w dyrektora Szkoły Magii i Czarodziejstwa.
–
To się stało, że coś śmierdzącego wisi w powietrzu – odrzekł za profesora auror,
po czym usiadł z hukiem na wolnym krześle przy stole.
Niezdarnie
pochwycił pusty kielich i ruchem ręki przywołał do siebie dzban, by ten nalał
mu wina. Syriusz wymienił spojrzenia z siwobrodym, ten jednak oparł chude
dłonie o oparcie krzesła na którym zasiadł Szalonooki i westchnął.
–
Moi kochani, jak wiecie Harry, Draco i Hermiona postanowili zostać w Hogwarcie
– uśmiechnął się ciepło. – Jednak rodzina Dracona, którą ma we Francji wysłała
do mnie ten oto list – tu wyjął za swej bladobłękitnej szaty kawałek pergaminu
i podał go Remusowi. – Poprosili, by Dracon przyjechał do nich na święta.
Dobrze wiecie, że ten chłopak tu, w Anglii, nie ma żadnej.
–
A co z Harrym? – wtrącił się złowrogo Ron, który nie uwierzył w ani jedno
słowo.
–
Ronald! – matka zganiła syna. – Jak ty się odnosisz?
–
Przepraszam. – Ron spuścił głowę.
–
Rozumiem twój niepokój. – Albus podszedł do stołu. – Molly, czy mógłbym prosić
o filiżankę herbaty? – Czarodziej spojrzał proszącym wzrokiem na przyjaciółkę.
Kobieta
przytaknęła i pędem czmychnęła do kuchni. W tym czasie potężny czarodziej
okrążył stół i zasiadł do niego u boku Rona.
–
Wysłałem Harry’ego z Draconem. – Widząc jak chłopak otwiera usta, by już coś
powiedzieć, ten uciszył go gestem ręki. – To była moja wola i prosiłbym, drogi
chłopcze, byś ją uszanował.
–
A skąd mamy pewność, że bezpiecznie dotarli na miejsce? – spytała Nimfadora
wyraźnie zaniepokojona o młodszego kuzyna.
Czarodziejka
podała list Syriuszowi, który sam zaniepokojony wyciągał po niego dłoń.
–
Severus ich osobiście eskortował.
–
Ufać Severusowi, to tak samo jak zaufać dementorowi, że nie wyssie nam duszy –
powiedział Syriusz, wstając gwałtownie od stołu.
Na
jego twarzy jawiło się przerażenie. Przy stole zaczęły się dyskusje, przekomarzania
i kłótnie na temat tego komu można ufać, a komu nie. Tylko Lupin stał w cieniu
ściany wyraźnie zamyślony.
–
Uspokójcie się wszyscy – wilkołak poprosił donośnym, lecz spokojnym tonem.
Remus
westchnął i schował dłonie do kieszeni szarych spodni. Jego twarz, na której
jawiło się parę blizn miała ciepły wyraz. To był człowiek, któremu po
pierwszych pięciu minutach można było zaufać i powierzyć życie. Nieśpiesznie
podszedł do starego przyjaciela, Blacka i wyjął mu z dłoni skrawek pergaminu.
–
Severus jest jaki jest, ale Dumbledore mu ufa więc i my powinniśmy to uczynić.
Nie mamy powodu, by wątpić w to, że chłopcy pojechali do Francji. Harry jest
zżyty z Draconem, i sądzę, że gdyby mu nawet zakazano sam by się stawiał.
–
Totalnie – powiedzieli chórem bliźniacy.
–
Może masz racje, stary druhu – Syriusz opadł na miejsce i szybkim ruchem ręki
upił łyk cierpkiego w smaku wina.
–
A co z Hermioną? – spytała Ginny, która do tej pory się słowem nie odezwała.
–
Ach tak, panna Granger. – Zaśmiał się Albus, który właśnie w tej chwili
odbierał z rąk Molly filiżankę z gorącym napojem. – Jest u siebie w domu, z
rodzicami. Skoro nie miała z kim zostać w szkole to postanowiła wrócić do domu na
święta. – Dumbledore zrobił łyk herbaty, siorbiąc przy tym nieznacznie, na co
bliźniacy zareagowali śmiechem.
Molly
wzięła egzemplarz Proroka Codziennego i trzepnęła synów po rudych głowach. W
siedzibie na powrót zapanowała ciepła i radosna atmosfera. Nawet udało się
namówić wszystkim Dumbledora, by został na deserze. Wieczór minął im w dobrych
humorach. Jednak, gdy każdy już udawał się na spoczynek w jadalni pozostało
tylko dwóch czarodziei. Alastor Moody popijał leniwie ognistą w towarzystwie
zamyślonego Syriusza Blacka. W domie na Grimmuald Place zaczęły gasnąć światła.
Mechaniczne oko aurora zerknęło w stronę byłego skazańca. Black, nie
spuszczając wzroku ze swego pucharu, powiedział cicho:
–
Ty też nie wierzysz w tą bajkę, prawda Alatorze? – Szare oczy przeniosły spojrzenie
na pokiereszowanego już aurora.
Moody
uśmiechnął się brzydko pod nosem i prychnął.
–
Wiesz, Syriuszu, do śmierdzących spraw to ja mam nosa. A to mi śmierdzi gorzej
niż smocze łajno.
–
Święte słowa – powiedział Black, wstając od stołu.
W
pomieszczeniu panował już porządek.
–
Sam nie wiem, czy to Dumbledore jest taki zaślepiony Severusem, czy to sam
Severus owinął go sobie wokół palca jak małe dziecko. To od samego początku
było dla mnie jasne, że nie można mu ufać. Jest śliski jak wąż w herbie
Slytheriunu. Do tego Draco… – Moody potarł wierzchem szorstkiej dłoni o swój
podbródek. – Od jak dawana ten chłopak jest w Zakonie?
Syriusz
przechadzał się po jadalni. Na jego czole pulsowała mała żyłka, która
sygnalizowała, że animag najwyraźniej się nad czymś zastanawiał.
–
Jak tak się dobrze zastanowić, to od półtora roku. – Black spojrzał na
Szalonookiego, który maił na twarzy dziwny uśmiech. – Nie, Moody – przystanął –
to jeszcze dziecko, tak samo Harry. Nie insynuuj czegoś jeśli nie masz na to
dowodów.
–
Syriuszu, ja mam nosa do takich spraw. I nigdy się nie mylę. Wiem, że Harry
jest ci bliski, ale musimy być ostrożni – powiedział, wstając. – Będę ich miał
na oku.
–
Niby w jaki sposób? – Syriusz spojrzał niepoważnie przyjaciela.
–
Porozmawiam z Dumbledorem. Coś czuję, że w Hogwarcie przydałoby się paru
aurorów. – Moody uśmiechnął się po czym opuścił kwaterę Zakonu..
Syriusz
został sam. Powrócił do stołu zastanawiając się nad tym wszystkim.
–
Ja mu wierzę – powiedział Ron, który przysłuchiwał się całej rozmowie.
Chłopak
wszedł z nietęgim wyrazem twarzy do jadalni. Na sobie miał biało-niebieskie
spodnie od piżamy oraz rozciągniętą już szarą koszulkę z krótkim rękawem.
Czarnowłosy czarodziej spojrzał na rudego chłopaka z przymrużonymi oczami.
–
Co masz na myśli? – spytał Syriusz. Ron westchnął i usiadł przy stole,
splatając ze sobą dłonie.
–
Słyszałem o czym rozmawiałeś z Szalonookim. – Niebieskie oczy zwróciły się na
twarz Syriusza. – Osobiście też nie wierzę, że Harry spędza święta u rodziny
Dracona. Do niedawna w ogóle nie chciało mi się wierzyć, że Harry może mieć
cokolwiek wspólnego z Sam Wiesz Kim, ale słyszałeś o tym podwójnym morderstwie
podczas balu w Noc Duchów? – Syriusz przytaknął. – Wydaje mi się, że to robota
Draco, co do Harry’ego nie mam pewności, ale na pewno o wszystkim wiedział.
Jeszcze ta zmiana przydziału…
–
Co?! – Syriusz wstał zdenerwowany od stołu. W jego szarych oczach gościła
wściekłość. – Jaki przydział?! – Ron spojrzał niepewnie na Blacka i wziął
głęboki wdech.
–
Dumbledore nic ci nie powiedział? Harry jest w
Slytherinie.
–
Żartujesz sobie ze mnie, Harry nigdy by…
–
Ale to zrobił – warknął Ron, tracąc już cierpliwość. Syriusz spojrzał uważnie
na latorośl Weasleyów. Widać było, że chłopak mówił poważnie. – Jest jeszcze
coś, ale zachowaj to dla siebie. Przed Halloween, Draco przyszedł do wieży
Gryffindoru. Chciał się spotkać z Harrym, niestety w Pokoju Wspólnym zastał
mnie. Pokłóciliśmy się, Draco trochę mnie pokiereszował. W sumie, gdyby Harry
go ode mnie nie odciągnął pewnie, by mnie ten idiota wykończył.
–
Och, Ron do rzeczy – westchnął Black już znudzony szczegółową opowieścią
Ronalda.
–
Rękaw się podwinął Malfoyowi. On jest jednym z nich. Śmierciożercą.
–
Nie mówisz poważnie. – Pokręcił głową Black.
–
Możesz na mnie nawet leglimencji użyć. Mówię prawdę.
Moje pierwsze miejsce, zajmuję XD
OdpowiedzUsuńDobra, to było jak zwykle świetne *-*
UsuńBoże, kocham Sytiusza, nawet nie wiem czemu. Biedak, dowiedział się że jego chrześniak jak ten idiota wplątał się w sprawy Sama Wiesz Kogo XD Ale to dobrze, tak trzymaj Harry, bo nie lubię tych dobrych postaci <3
Szkoda tylko, że taka krótka ci wyszła ta notka, no ale cóż, pozostaje mieć nadzieję, że już niedługo dodasz następną.
Życzę weny~.
Rozdział bardzo mi się podoba. ;) Zakon w końcu zaczyna coś podejrzewać! :D Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału! :)
OdpowiedzUsuńWeszłam tak z przyzwyczajenia (swoją drogą robię ci strasznie dużo wejść xDD), patrzę, a tu nowy rozdział! Szkoda, że krótki, ale zakończony w dobrym momencie :) Zaczęło się robić ciekawie :D Nie żeby wcześniej nic się nie działo, ale teraz mam nadzieję na jakąś akcję :D Co jeszcze mogę napisać? Fajny akcent z bliźniakami, którzy uzupełniają całość :P Kise Ryota kocha Syriusza, ja kocham Draco <3 Nie szkodzi, że nie występował w tym rozdziale, i tak go kocham! Dobra, nie czytaj beznadziejnych komentarzy o wątpliwym sensie, tylko pisz kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńPS.: Ciebie też kocham <3
Awww :3 uważaj, bo się jeszcze zarumienię. Dziękuję za ciepły komentarz, takie zawsze dając powera do działania :)
UsuńZazdroszczę Ci takiej wyobraźni! :D
OdpowiedzUsuńI gorąco zapraszam na mego bloga: http://jupixowo.blogspot.com/ :] Mam nadzieję, że ktoś wejdzie!
PS. Tam też zaczynam pisać rozdziały o HP ;) Pozdrawiam~
wszystko fajne, co tu dużo mówić i zapraszam do siebie , tak to trochę oklepane, ale 8 część Harry'ego czeka
OdpowiedzUsuńhttp://harrypotterizycie.blogspot.com/
Zostałaś nominowana do Versaitle Award na http://ginevrariddle.blogspot.com/2013/07/versaitle-blogger.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Cruciatrus :P
Świetne zakończenie! :D Zapraszam do mnie: hogwart-durmstrang.blogspot.com
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział!! Zapraszam do mnie: http://wiemzetoglupiezeonpewnegodniawroci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńNo kochana, na Twój blog trafiłam całkiem nie dawno, ale od samego początku mnie wciągnął.
OdpowiedzUsuńPiszesz bardzo dobrze i ciekawie, czasem można wyłapać kilka błędów, ale myślę, że to z pośpiechu. ;)
Wybrałaś akurat prawie wszystkie moje ukochane paringi, a Ginny z Blaisem (mam nadzieję, że będą ze sobą) to po prostu cudo! *.*
Mam nadzieję, że napiszesz jeszcze kilkadziesiąt rozdziałów, bo Twojego bloga aż chce się czytać :D
~Malina.
*Grimmuald Palce
OdpowiedzUsuń*głod(n)y
*maił
Jak widzisz, przeczytałam już wszystko :D Planuję się teraz zabrać za czytanie i komentowanie Klątwy Nieśmiertelności. Przeczytałam już nawet prolog, chciałam go skomentować, ale nie było profilu "Anonimowy", niestety. To skłania mnie do założenia konta. Wtedy będę miała też pewność, że nikt się pode mnie nie będzie podszywał. Poza tym, myślę nad założeniem bloga z powieścią. Na pewno zostaniesz o tym poinformowana ;P
~Póki co anonimowa, Anastazja
Szybko Ci to poszło. No najwyraźniej musisz sobie założyć profil, w sumie mi też ułatwiłoby to sprawę :)Fajnie jakbyś założyła bloga, z chęcią bym poczytała :) Także bierz się za "Klątwę" chociaż to mój trzeci blog, drugi to "wspomnienia z Plagi" a raczej pierwszy, bo na początku pisałam "wspomnienia" później mnie namówiono, by założyć tego Potterowskiego :)
UsuńNo no nieźle :D Bardzo podobała mi się ta opisana atmosfera na Grimmauld Place. Syriusz dowiedział się o nowym przydziale Harry'ego, Zakon zaczyna coś podejrzewać. Ron wypaplał wszyzstko... Oj dzieje się dużo.
OdpowiedzUsuńDObra lecem czytać koeljny rozdział bo jestem w tyle. Wybacz mi kochana już nadrabiam:*
Syriusz mym nałogiem. Nareszcie sobie uświadomi powagę sytuacji. Zrozumie, iż Harry to już nie ten sam chłopak, co kiedyś. Skoro tak zaragował na wieść o tym, że Draco to jeden z podwładnych Czarnego Pana to jak zachowa się wobec tej samej informacji u Pottera? Chciałabym mieć taką atmosferę w domu, tak beztrosko. Dumbledore znowu mnie wkurza, ale to już raczej pozostanie bez zmian.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńno to teraz chłopcy będą musieli uważać i to bardzo, Ron powiedział Syriuszowi o tym że widział u Malfloya mroczny znak...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie
A ja kocham Czarnego Pana .hahahah
OdpowiedzUsuń