czwartek, 16 maja 2013

Rozdział 20.


Obaj nie potrafili zasnąć. W pokoju panowała ciemność. Nie było widać zielonego dywanu na podłodze, pościeli w tym samym kolorze ani srebrnego żyrandola, zwisającego z sufitu.  Milczeli. Harry siedział na brzegu łóżka, z łokciami opartymi o kolana. Myślał. O wszystkim i o niczym. Czuł, że ten cały pomysł ze zbliżeniem się do profesora Slughorna to jeden wielki niepotrzebny nikomu wysiłek. No tak, Dumbledore tego potrzebował.
Dość już miał Zakonu Feniksa, ciągłego udawania, jakim to grzecznym i prawym chłopcem był. W swoim mniemaniu nie stał się złym człowiekiem. Dokonał wyboru, trudnego wyboru, i obrał swoją drogę, tę właściwą, tę która nie została usłana kłamstwami. Przymknął na chwilę oczy.
Na lewym barku poczuł ciepły oddech i lekkie muśniecie warg. Mimowolnie się uśmiechnął w ogarniający ich mrok. Było mu tu dobrze. Z dala od wścibskich oczu, co rusz wpatrzonych w niego, kiedy późną porą opuszczał wieżę Gryffindoru, zero komentarzy, kiedy Draco wpadał w odwiedziny. Tu mieli święty spokój. Własny pokój. Mogli być ze sobą wtedy, kiedy mieli na to ochotę. Tu mogli wszystko.
– Czemu nie śpisz? – Harry usłyszał cichy szept przy uchu.
– Zastanawiam się. Myślisz, że powinniśmy powiedzieć Voldemortowi, co knuje Dumbledore? – spytał w ciemność.

Poczuł, jak Draco opuścił łóżko, usłyszał pstrykniecie palców i nagle całe pomieszczenie skąpało się w ciepłym świetle świec. Draco stał przy barku, ubrany tylko w niebieskie, dresowe spodnie. Harry przyglądał się idealnej strukturze mięśni pleców Malfoya.
– Potter – powiedział Draco, wzdychając. Oparł się o mebel, dzierżąc w dłoni kubek wypełniony herbatom. – Wiem, że musimy się skupić na razie nad jednym. Dopóki ty zajmujesz się Slughornem, nie powinniśmy się o to martwić. Załóżmy czysto hipotetycznie, że ten straty pierdziel da ci prawdziwe wspomnienie. I co wtedy? Jak grzeczny i posłuszny pies polecisz do Dumbledore’a? – Harry pokręcił przecząco głową. – No właśnie. – Draco upił łyk ciepłego napoju. – Jak już zdobędziesz to cholerne wspomnienie, wtedy będziemy się martwić, co dalej.
– Lub w ogóle nie będę się starał, by je zdobyć. Mogę powiedzieć, że Slughorn nie chciał się przede mną otworzyć. Kłamstwa mi nie udowodni, a Voldemortowi powinniśmy powiedzieć – mówił Harry, zastanawiając się dokładnie nad całokształtem.
– A co z naszym Puchonem? – spytał Draco, patrząc z ukosa na Pottera.
Harry rozłożył się wygodnie na łóżku, splatając dłonie za głową. Wpatrzony w sufit, nagle dostał olśnienia. Wpadł na genialny pomysł.
– Noc Duchów – wyszeptał.
– Słucham? – zdziwił się Draco, ciekawsko unosząc brew.
– Noc Duchów. – Harry podparł się na łokciach, patrząc na chłopaka. – Wtedy go dorwiemy. – Uśmiechnął się.
– Mówił ci ktoś już, że jesteś geniuszem? – Malfoy zaśmiał się dźwięcznie, odkładając kubek.
Spojrzał łapczywym wzrokiem na chłopaka leżącego w jego łóżku. Niby z ociąganiem zaczął się zbliżać, stawiając krok po kroku, uwodząc zielonookiego wzrokiem. Kiedy był już tuż tuż, a ich wargi dzieliły centymetry zapanowała ciemność.
_____
W Hogwarcie Noc Duchów była wielkim wydarzeniem. Cały zamek przystrojony był lewitującymi dyniami. Pod sufitem latały magiczne nietoperze, a ze ścian zwisały ogromne pajęczyny przybrane sztucznymi pająkami, co bardzo nie podobało się Ronowi Weasleyowi, który co rusz zahaczając o obleśne ośmionożne stworzenia, zrywał się z piskiem. Dla Freda i George’a była to świetna okazja, by sprzedawać Magiczne Dowcipy Weasleyów. W szkole pomimo upiornych dekoracji panował wesoły nastrój. Większość lekcji została odwołana z racji urządzanego balu maskowego. Uczniowie z każdego domu biegali tam i z powrotem, starając się dopracować stroje. Wieczorem zamek miał się zamienić w jeden wielki pochód strachów, upiorów i potworów. Ci, którzy nie mieli jeszcze pary, pospiesznie wypytywali przyjaciół, prosząc o asystę w trakcie balu.
Hermiona Granger nie podzielała entuzjazmu innych. Przemierzała korytarze szkoły, snując się jak cień. Do piersi przyciskała ogromne tomiszcza książek. Bujne brązowe włosy falowały rytmicznie w takt jej kroków. Dzisiejszego dnia zrezygnowała z uniformu szkolnego, jedynie zarzuciła na siebie pelerynę ozdobioną odznaką prefekta. W jeansach i beżowym podkoszulku prezentowała się uroczo.
Drażniła ją ta cała radosna atmosfera spowodowana zbliżającym się przyjęciem. Owszem, chciała iść na bal, jednak do tej pory nikt jej nie zaprosił. Ron, po tym jak po raz kolejny na niego naskoczyła, gdy znów zaczął jej przedstawiać teorię spiskową Draco – Voldemort, przestał się do niej odzywać. Zachowywał się jak dziecko.
Granger miała cichą nadzieję, że zostanie zaproszona przez jednego z bliźniaków, a mianowicie Freda. Słyszała od Ginny, która akurat chwaliła się jej zaproszeniem od Zabiniego, że George szedł z Katie Bell, a Fred podobno nie miał pary. Widać nadzieja matką głupich, gdyby naprawdę mu zależało, już dawno zadałby sobie trud, by spytać Hermionę o bal… Naprawdę liczyła na jego towarzystwo, biorąc pod uwagę ostatnie dni.
Kiedy parę dni temu wróciła do wieży po rozmowie z Draco, cała się trzęsła. Była wściekła, zrozpaczona, zadowolona i smutna jednocześnie. Z jednej strony czuła się lepiej, że w końcu wyznała Draconowi prawdę, ogarnęła ją ulga kiedy ten jej powiedział o swoich uczuciach do Harry’ego. Naprawdę spadł jej kamień z serca. Wiedziała, że to zakończy w jakimś stopniu jej udrękę, że nie będzie musiała się dłużej karmić złudną nadzieją. Była wściekła chyba tylko i wyłącznie sama na siebie, że dała się tak ponieść emocjom. To nie było przecież w jej stylu. Pamiętała, jak stanęła w pokoju wspólnym, nie wiedząc czemu, czekał tam na nią Fred. Siedział samotnie przy kominku z posępną miną. Ona stała i patrzyła na niego. Zauważył wyraz jej twarzy. Nic nie mówiąc, podszedł do niej i przygarnął do siebie, tuląc mocno. Poddała się temu. Potrzebowała tego.
Właśnie od tamtego wieczoru zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Codziennie spędzali ze sobą popołudnia, przesiadując w pokoju wspólnym. Parę razy potajemnie wymknęli się do Hogsmeade na piwo kremowe. Fred towarzyszył jej nawet w bibliotece podczas odrabiania prac domowych, często też uczyli się wspólnie. Przy nim, pomimo złamanego serca, zaczęła się uśmiechać. Dziura, jaką pozostawił po sobie Malfoy, zaczęła się wypełniać kimś innym. Hermiona, zamyślona, oparła się o kamienną ścianę, odchylając głowę.
– Przepraszam – usłyszała miły, piskliwy głosik.
Spojrzała w dół. Stała  przed nią śliczna dziewczynka z Ravenclawu. Na pewno była z pierwszego roku, pamiętała ją z Ceremonii Przydziału.
  Kazano mi to przekazać Hermionie Granger – powiedziała.
– Tak? – spytała przyjaźnie, uśmiechając się do młodej Krukonki. Dziewczynka wyciągnęła ku niej drobną rączkę, w której trzymała ładną, fioletowa kopertę.
– Dziękuję – powiedziała grzecznie, po czym odebrała list.
Z zaciekawieniem i uśmiechem na twarzy zajarzała do środka.

Droga Hermiono Granger.
Jest mi niezmiernie miło, że ostatni czas spędziliśmy razem.
Moje serce raduje się za każdym razem, gdy widzę jak na Twojej twarzy gości uśmiech. Wtedy Twoje oczy choć na chwilę trącą ten cień, który tak często w nich gości. Mam cichą nadzieję, że masz w zanadrzu jakąś kreację na dzisiejszy bal, bo bardzo bym chciał, byś mi towarzyszyła na nim jako moja partnerka. Liczę, że wieczorem ujrzę Twoje cudowne oblicze przed Wielką Salą.
Na zawsze twój uniżony i oddany,
Fred Weasley.

Hermiona śmiała się pod nosem, kręcąc głową. Uradowana włożyła liścik z powrotem do koperty.
– Niech cię szlag, Fredzie Weasley – wyszeptała pod nosem i  w podskokach udała się do dormitorium, by wyszykować się na wieczór.
_____

W tym samym czasie w zimnym i wilgotnych lochach dwójka czarodziejów skrupulatnie planowała dzisiejszy wieczór. Musieli zdobyć krew dziedzica Hufflepuffu. Wiedzieli, że może się to okazać trudniejsze, niż by się wydawało, ale nie mieli wyboru. Do balu zostało tylko parę godzin. Draco Malfoy stał przed wysokim, drewnianym lustrem, przeglądając się w jego przejrzystej tafli. Właśnie zapinał ostatni guzik szarej koszuli, kiedy z łazienki wyłonił się Harry z wilgotnymi włosami.
– Ty jeszcze przed tym lustrem? – spytał, nie kryjąc rozbawienia.
Czasem perfekcjonizm Dracona wprawiał go w rozbawianie, tak jak w tej chwili.
– To bal, prawda? Muszę wyglądać zjawiskowo. W końcu nazywam się Malfoy – odpowiedział.
– Tak, ale nie zapominaj, że trochę sobie ubrudzimy dzisiaj ręce… no, przynajmniej ja. – Harry pokręcił głową, udając się do szafy.
Niedbale odrzucił mokry ręcznik, który miał przepasany na biodrach, ukazując się tym samym tak, jak go bóg stworzył. Malfoy nie umiał się powstrzymać, by nie zerknąć na ciało ukochanego. Uśmiechnął się łobuzersko, zakładając czarny krawat.
– Wiesz, gdyby nie ty, pewnie dalej tkwilibyśmy w martwym punkcie, zastanawiając się, jak zdobyć krew tego całego Smitha. Ale ty, mój drogi, jesteś bardzo sprytnym czarodziejem. W Noc Duchów zamek pełen jest sztucznej krwi, sztucznych zwłok i najważniejsze odbywa się bal, na którym maski są obowiązkowe. Bułka z masłem, bym rzekł – powiedział Draco, obracając się przodem do ubranego już Pottera. – Wyglądasz olśniewająco – zacmokał z aprobatą, przyglądając się garderobie kochanka.
Idealnie dopasowany stalowoszary garnitur podkreślał kolor włosów chłopaka. Zielone oczy błyszczały zza maski, zakrywającej pół twarzy.
– A ty za kogo się przebrałeś? – zaśmiał się Harry.
– Sądząc po twoim stroju, to jesteś grubą rybą show-biznesu, więc pozwól, że ja  będę twoim największym adoratorem. – Draco uśmiechnął się nonszalancko. – Mam tylko nadzieję, że uda nam się wypatrzeć Zachariasza w tłumie przebierańców – dodał, zmieniając tym samym temat.
– Bez obaw, widziałem sukienkę tej dziewczyny, co idzie z nim na bal. Uwierz mi, Draco, nie da się tego przegapić. Wielkie różowe coś pokryte toną niebieskiego brokatu.
– To dobrze – westchnął Draco, spoglądając na zegarek, który ładnie się prezentował  na jego bladej skórze. – Mamy jeszcze dwie godziny.
– Wiem. Chodźmy do reszty. – Po tych słowach wspólnie udali się do pokoju wspólnego Slytherinu, który był wypełniony po brzegi Ślizgonami w najróżniejszych kostiumach.

17 komentarzy:

  1. Jak zawsze świetne *.* / Doris ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. dziś znalazłam twojego bloga i muszę przyznać, że jestem bardzo miło zaskoczona :) powodzenia w pisaniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAAAA! Czemu koniec? Ja tu przewijam dalej a tu bum, koniec :< KYaa! Ale powiem, że z uśmiechem czytałam ten fragment przygotować do balu, gdzie Malfoy stroił swe "piórka". On zawsze musi wyglądać olśniewająco, a jak. Jak ja lubię Malfoya w takim wydaniu, zarozumiałym, ale jednocześnie czułym dla naszego Harry'ego. Oby plan zdobycia krwi dziedzica się powiódł, coś czuję, że szykujesz dla nas coś niesamowitego w związku z tym zdarzeniem :D No nareszcie zaczyna rozkwitac między Fredem a Hermioną, jakiż on potrafi być romantyczny :D Lubiie to. Jesteś boska, tempo dodawania rozdziałów jest niesamowicie szybkie :D
    Ukłony w twoją stronę.
    I czekam na nexta!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłam dziś tego bloga i nie sądziłam, że mi się tak bardzo spodoba :D
    "- A ty za kogo się przebrałeś? – zaśmiał się Harry.
    - Sadząc po twoim stroju, to jesteś grubą rybą show-biznesu, więc pozwól że ja będę twoim największym adoratorem – uśmiechnął się niebieskooki"
    To było taaakie słodkie :P
    Nie przepadam za parą Hermiona x Fred, ale to opowiadanie mi pasuje :) Z tymi obrazkami w tekście fajny pomysł :) Mogę go ukraść? xD Jeśli chcesz, to zapraszam do mnie, ale dopiero zaczynam pisać :P harrypotterisrebrnaprawda.blogspot.com C:

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A kradnij :] Wydaje mi się, że obrazki w tekście dodają tylko uroku :] Z checia do Ciebie zajrzę, a raczej na pewno to zrobie :] Dzieki za komentarz i leczę, że zostaniesz na dłużej. Pozdrawaim :]

      Usuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Choc z początku ogólny zarys tego wszystkiego wydawał mi się absurdem, to teraz zmieniam zdanie i z niecierpliwością oczekuję dalszej części! Jestem zachwycona :) / Maffin

    OdpowiedzUsuń
  7. Przyznam, że wczoraj znalazłam Twojego bloga. Na początku:
    - tło jest zajebiste, bardzo mi się podoba:D
    - trailer również zajebisty oglądałam parę razy i wciąż mnie fascynuję
    - a do opowiadania to nie mam co mówić zafascynowało mnie :D Czasami zjadasz literki albo dodajesz ale to nie odejmuje uroku Twej opowieści:D Ze zdjęciami był bardzo dobry pomył. No cóż co mogę więcej powiedzieć? O mam. :D Życzę Ci ogromnej weny na dalsze rozdziały bo na razie Ci jej nie brakuję, pozdrawiam serdecznie i czekam na następny rozdział. Oczywiście z niecierpliwością czekam :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Twojego bloga znalazłam dwa dni temu i aktywnie nadrabiam czytanie. Mój plan był taki, żeby dopiero pod ostatnią zostawić swój komentarz, ale mam małe skrzywienie odnośnie ortografii i nie mogłam nie dać Ci znać, że robiłaś błąd: "toną niebieskiego brokatu" a nie tonom. Pewnie się spieszyłaś to piszą, lecę czytać dalej, pozdrawiam Mirabelka ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za upomnienie, musiałam to przeoczyć. Już się zreflektowałam i poprawiłam ten nieszczęsny błąd :)

      Usuń
  9. *wierze Gryffindoru*? Umieram
    a) rażący moje biedne oczy swoją wielkością, błąd ortograficzny
    b) powinno być "ę" na końcu pierwszego wyrazu
    c) wszystko wielką literą
    Przecinki przy poprzednim wyrazie zawsze!
    *martwic
    *święto Duchów* p.b. Noc Duchów
    *drazniła
    *wróciła do wierzy* patrz podpunkt a przy pierwszej gwiazdce
    *nie przerwanie* taki piękny list miłosny popsuty takim błędem, przymiotniki z "nie" piszemy razem
    *Tak jak go bóg stworzył* bardzo mi się podoba to zdanie, ale p.b. Bóg. Chyba, że chodzi o jakąś mitologię.

    Ooo, widzę, że nie tylko ja pilnuję tu porządku :D Tyle komentarzy, a nikt nie zauważył tegoż strasznego błędu, o którym wspomniałam dwukrotnie? Borze...

    ~Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapomniałam powiedzieć, że te obrazki to bardzo fajny pomysł. Trailer też good.

    ~Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  11. A ja nie widzę żadnych obrazków ;C Ale to pewnie dlatego, że jestem na telefonie, więc jak wejdę jutro na komputerze to im się przyjrzę.
    Odcinek, jak zawsze, boski. Harry jest tu geniuszem, a jak wiadomo nie zawsze grzeszył inteligencja, także podoba mi się to. Fred napisał list do Hermiony, to takie romantyczne. A już myślała, że jej nie zaprosi. Jak dobrze, że się myliła. Będzie wygadać zjawiskowo w kreacji, którą założy na tegoroczny bal.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obrazków nie ma, bo jak poprawiałam rozdziały to nie chciało mi się ich na powrót wgrywać.

      Usuń
    2. A no nieważne, ale zapewne były świetne.

      Usuń
  12. Witam,
    Harry wpadł na genialny pomysł jak zdobyć ta próbkę krwi, Harry ma rację Voldemort powinien o tym wiedzieć, Fred w cudowny sposób zaprosił Hermionę na bal...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  13. Z jakiegoś powodu boje się że zrobisz coś niedobrego z naszego Harr'ego... No cóż, czytam dalej, może wszystko wróci na dobry tor... :D

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny