środa, 15 maja 2013

Rozdział 19.

– Czekoladowe żaby. – Posąg chimery poruszył się, a oczom Harry’ego ukazały się schody prowadzące do gabinetu dyrektora Hogwartu.
Harry Potter zaczął wchodzić po stopniach. Był umówiony z Dumbledore’em. Szedł z duszą na ramieniu. Przez głowę przelatywały mu różne myśli. Nie miał pojęcia, co mogł chcieć od niego stary czarodziej.
Niechętnie stanął przed dwuskrzydłowymi drzwiami z różnymi wyrzeźbionymi ornamentami. Uniósł dłoń, ściśniętą w pieść, z zamiarem zapukania; nim to uczynił, zza drzwi dobiegł go ciepły i przyjazny głos:
– Wejdź , Harry. Czekałem na ciebie.
Potter wciągnął powietrze, po czym wypuścił je ze świstem. Nacisnął złotą klamkę, która automatycznie ustąpiła. Zielonym oczom ukazał się okrągły gabinet, na ścianach drzemały portrety byłych dyrektorów szkoły magicznej. Sędziwy starzec z długą srebrzystą brodą siedział za biurkiem, bacznie obserwując chłopaka znad swoich okularów połówek. Cieple spojrzenie niebieskich oczu oraz przyjacielski uśmiech dodały Harry’emu odwagi.
– Dobry wieczór, profesorze – przywitał się grzecznie Harry.
Dumbledore wskazał chudą ręką na krzesło znajdujące się naprzeciwko niego.
– Proszę, Harry, usiądź – powiedział, sięgając po malutką miseczkę wypełnioną jakimiś żółtymi kulkami. – Cukierka? – spytał.

Harry usiadł na krześle, kręcąc przecząco głową. Wolał się mieć na baczności. Wątpił, by profesor poraczył go Veritaserum, ale wolał nie ryzykować.
– Jeśli mogę spytać – zaczął niepewnie, rozglądając się dookoła. – Dlaczego wezwał mnie pan do siebie?
– Ach tak, omal nie zapomniałem. – Uśmiechnął się dyrektor. – Harry, mój drogi. Nie zastanawiasz się, dlaczego lekcje eliksirów w tym roku prowadzone są przez kogoś innego?
– A bo ja wiem. – Wzruszył ramionami. – Może Severus w końcu przekonał pana, by dać mu zacną posadę nauczyciela obrony przed czarną magią?
– Severus? – zdziwił się Albus.
Harry, uświadamiając sobie, jakie palnął głupstwo.
– Znaczy się, profesor Snape – zreflektował się od razu.
Dyrektor zaśmiał się, pakując sobie do ust cukierka.
– Mylisz się, Harry. Otóż mam cel, dla którego sprowadziłem Horacego Sluhgorna do Hogwartu. Powiedz mi, czy wiesz coś o horkruksach?
Harry podniósł brwi.
Słyszał już to słowo. We wspomnieniu Dracona padło ono z ust Severusa.
– Nie.– Pokręcił przecząco głową.
Kolejne kłamstwo.
– Tak się składa, Harry, że są to przedmioty, w których umieszczona jest cząstka czyjejś duszy. Czy ten przedmiot jest ci znajomy? – spytał dyrektor, trzymając w dłoni pokiereszowany zeszyt.
– Dziennik Toma Riddle’a – odparł bez emocji Harry.
Na jego szczęście Draco i Voldemort dali mu parę wskazówek, jak maskować swoje uczucia. W tamtym momencie przed dyrektorem udawał zobojętniałego chłopaka, który był zmęczony po ciężkim dniu nauki. Nic bardziej mylnego. W głębi się w nim gotowało. Przez umysł z prędkością światła przewijały się pytania. Dlaczego Dumbledore tak go wypytywał? Co miał z tym wspólnego dziennik Riddle’a? Jak w to jest zamieszany nauczyciel eliksirów? I najważniejsze pytanie, co on, Harry Potter, tu robił, do cholery?
– Nadal nie rozumiem, profesorze. Nie widzę związku – dodał.
– Kiedy Tom chodził do szkoły, był znakomitym uczniem. – Też mi nowość, pomyślał Harry. – Jak każdy uczeń, miał ulubionego nauczyciela. Mentora. Kogoś, kto otaczał go troską, jakiej nie zaznał za młodu. Tą osobą był profesor Slughorn. Traktował on Riddle’a wyjątkowo dobrze.
– Chce mi dyrektor powiedzieć, że Slughorn miał wpływ na to, kim się stał Tom? – spytał znudzony Potter.
– W pewnym sensie. – Albus wstał z wygodnego fotela i zaczął przechadzać się po gabinecie. Zawsze to robił, gdy coś go frasowało. – Od wielu lat zbieram informacje na temat Voldemorta. Interesuje mnie wszystko. Moment jego narodzin, dzieciństwo, pobyt w sierocińcu, pobyt w Hogwarcie. Szukam na całym świecie ludzi, którzy mieli z nim jakikolwiek kontakt. Kolekcjonuję ich wspomnienia, by poznać naszego wroga.
Cholera, Dumbledore ma chyba jakąś obsesję, zniesmaczył się Harry, krzywiąc się nieznacznie.
– Harry. – Dyrektor zwrócił się bezpośrednio do Pottera. – Proszę, pozwól. Chcę ci coś pokazać.
_____
– Niebywałe – powiedział Potter, wynurzając głowę z myślodsiewni. – Profesorze, czemu to wspomnienie było niewyraźne?
– No właśnie, Harry. Cieszę się, że to zauważyłeś – powiedział profesor, zajmując miejsce za biurkiem. – To wspomnienie zostało zmodyfikowane. Chcę, byś zbliżył się do Horacego. Słyszałem, że bardzo cię chwali.
– Nie tylko mnie, profesorze. – Potter uśmiechnął się.
– Dokładnie. Draco Malfoy. Czy wy…? Słyszałem różne plotki na wasz temat.
– Nie mam nic do ukrycia. – Harry rozłożył ręce. – Ja i Draco jesteśmy parą. Mam nadzieję, że nie ma pan…
– Ależ skąd! – Albus machnął ręką, uśmiechając się. – Rozumiem, że wykonasz dla mnie to zadanie?
– Oczywiście – powiedział Harry, opuszczając gabinet.

_____

Hermiona siedziała na dziedzińcu. Było zimno. Z jej lekko rozchylonych ust wydobywały się obłoczki pary. Oczy znów skierowała na list, który trzymała w rękach.
Droga Hermiono,
Mam nadzieję, że zgodzisz się na przechadzkę. Chciałbym z Tobą pomówić. Czekaj na mnie na dziedzińcu szkolnym o 19:00.
Draco Malfoy.
Hermiona zastanawiała się, czego Dracon mógł od niej chcieć. Od paru dni ze sobą nie rozmawiali. Od święta przystanął na chwilę, by spytać, czy miała się dobrze i czy u niej wszytko porządku.
Była zestresowana. W głowie układała sobie najróżniejsze scenariusze tego spotkania. Może chciał jej coś wyznać? Nie, to raczej niemożliwe. Doskonale pamiętała, co widziała przed Pokojem Życzeń. Na samo wspomnienie mocno zacisnęła powieki, starając się wyrzucić tamten obraz z głowy. Zaczęła szybciej oddychać. Wydawało jej się to takie nierealnie. Czuła się okropnie. Przed Fredem i przed wszystkimi innymi udawała, że było w porządku, że tak naprawdę nadal była tą samą kujonicą, którą wszyscy znajli. Ukrywała prawdziwe uczucia nawet przed samą sobą. Gdy patrzyła w lustro, do twarzy miała przyklejony sztuczny uśmiech. W czekoladowych oczach, kiedyś roześmianych i radosnych, gościł smutek i gorycz.
Nie bolała jej świadomość, że Draco i Harry byli razem, bolała ją świadomość, że jej najlepszy przyjaciel ją okłamywał. Ile razy się pytała Pottera, czy wiązał z Draco jakieś nadzieje, kim dla siebie są… Zawsze dostawała zbywającą odpowiedź. Nie potrafiła patrzeć Harry’emu w oczy. Serce ściskał jej żal, kiedy widziała, jak ten przytulał Malfoya. W jej ciele palił się pożar wciekłości, gdy widziała, jak Harry patrzył na nią roześmianymi zielonymi oczami, kiedy Draco czule muskał ustami jego szyję, obejmując go od tyłu. A ona grała… robiła dobrą minę do złej gry. Odwzajemniała uśmiech, jak gdyby nic.
– Hermiono.– Usłyszała znajomy głos za plecami.
Odwróciła się.
– Witaj, Draco – przywitała się radośnie.
– Przejdziemy się? – zapytał, szarmancko podając jej rękę.
Z wdzięcznością chwyciła jego dłoni. Pierwsze parę metrów przeszli w milczeniu. Każde z nich było pogrążone w myślach. Draco intensywnie zastanawiał się, jak zacząć tę z pozoru łatwą rozmowę. Nie miał możliwości odwrotu. Obiecał Fredowi. Czuł napięcie Hermiony, widział jej wyraz twarzy i to, co skrywała głęboko w sobie. Ci, którzy jej nie znali, nie potrafili dostrzec tego, co kryła w spojrzeniu. Na nieszczęście Hermiony, Draco poznał ją doskonale. Byli dobrymi przyjaciółmi. Zawsze wiedział, co jej w duszy grało. Musiał w końcu zacząć tę cholerną rozmowę, tylko jak? Nie chciał jej jeszcze bardziej urazić. Choć, z drugiej strony, byłaby to doskonała okazja dla Freda, by się do niej zbliżyć.
– Hermiono, ja wiem – powiedział pierwsze, co mu przyszło na myśl.
Chwycił ją za ramiona, obracając ją tak, by mogła spojrzeć mu w oczy. Zmieszała się. Widział to.
– Niby co wiesz? – spytała Hermiona, unikając jego wzroku.
Starała się zachować zimną krew. Jednak było to dla niej trudne.
– Wiem, że traktujesz mnie inaczej. Więcej niż przyjaciela – westchnął. – Pragnę ci uświadomić, jako twój wieloletni przyjaciel, że nie chcę cię skrzywdzić . Zrozum, że jestem szczęśliwy z Harrym. Zawsze tylko on się dla mnie liczył i jeśli kiedykolwiek wcześniej dawałem ci sygnały, że jest inaczej, to przepraszam – powiedział, wpatrując się intensywnie w jej śliczną buzię.
Hermiona w końcu  zebrała się na odwagę i podniosła wzrok na Malfoya.
– Co tak nagle cię wzięło, by ze mną porozmawiać? Draco, od początku roku mijamy się. Nie rozmawiamy, traktujesz mnie jak powietrze… Tak jesteś zaabsorbowany Harrym, że zaniedbujesz innych. Nie chcę ci tego wypominać, ale taka jest prawda. Więc powiedz mi, skąd nagle u ciebie takie zainteresowanie mną?
– Bo widzę, jak się meczysz, patrząc na mnie i Harry’ego. Nawet z końca Wielkiej Sali twój pusty i smutny wzrok przykuwał moją uwagę. Nie myśl, że tego nie widzę – powiedział zdenerwowany, wymijając ją.
Nie lubił, kiedy ktoś zawracał mu uwagę, nawet jeśli był to ktoś bliski.
– Draco, poczekaj, nie to miałam na myśli. – Hermiona złapała go za rękaw szaty. – Wybacz, że tak naskoczyłam. Po prostu opadam z sił. Harry i Ron się pokłócili, ty bierzesz w tym czynny udział, tak, Draco, nie patrz tak na mnie. Za ten numer dzisiaj na korytarzu powinnam odjąć punkty Slyherinowi. Już mnie to wszystko nie obchodzi! Gdzieś mam kłótnie Rona i Harry’ego! Nie obchodzi mnie, jak jest między tobą a Ronem, nawet to, dlaczego go wtedy skatowałeś! Nie chcę stać między wami  i błagać, byście się w końcu pogodzili. – Draco patrzył oniemiały na wyprowadzoną z równowagi Hermionę. Mógłby sobie rękę uciąć, że wyglądała teraz tak samo jak matka Wesleyów, gdy bliźniacy coś przeskrobali. – Nie chcę się już mieszać w te wasze kłótnie, bo to się zawsze odbija na mnie! Tak, masz rację, kocham cię, ale chciałabym, by to się zmieniło, bo za każdym razem, jak patrzę na ciebie i Harry’ego, coś we mnie pęka... Niszczy mnie to, a ja już mam dość – wyszeptała, spuszczając głowę.
Czuła, jak pod jej powiekami zaczynają wzbierać łzy, które tak skrupulatnie starała się kryć przez ostatni czas. Nagle została przygarnięta w ciepłe ramiona. Czuła oddech Dracona na swojej szyi.
– Najgorsze jest to, że Harry mnie oszukał, kłamał notorycznie. To najbardziej boli – łkała w ramię Malfoya. – Naprawdę życzę wam szczęścia, ale to, co czuję do ciebie, jest wyniszczające. W nikim nie mam oparcia. Harry jest z tobą, dla Rona nie istnieję, dopóki nie przyznam mu racji, Ginny wiecznie gdzieś znika, tylko Fred na mnie zwraca uwagę, gdy was nie ma.
Draco stał, trzymając przyjaciółkę w ramionach, poczuł wyrzuty sumienia. W tamtej chwili był winny.
– Hermiono – wyszeptał w jej włosy, pachnące szamponem brzoskwiniowym. – Przepraszam – wydusił przez  niemal zaciśnięte gardło. – Naprawdę przepraszam.
Draco, stojąc tak i tuląc Hermionę, czuł, że w jego przeprosinach zawarta była cała skrucha i żal za to, że nieświadomie z Harrym ją ranili i oszukiwali, oraz za to, że mimo palącego poczucia winy, jakie się w nim zrodziło, ze względu na Voldemorta, nadal będą to robić. 

10 komentarzy:

  1. Ooo po pierwsze świetny pomysł z tymi obrazkami! Chyba zgapię od Ciebie ten motyw :> I jak się cieszę, że Harry jest taki "mroczny". Świetny moment udawania przed Dropsem że nie wie o co tamtemu chodzi. Uwielbiam takie coś- ukrywanie prawdy przed jasna stroną :D No i Draco próbuje wytłumaczyć tej upartej Hermionie że między nimi nic nie będzie. Smutne zakończenie... ale podoba mi się, że jest tu pokazanych tyle emocji :D
    Brawo
    Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że Fred poczyni dalszy krok w zwiazku z Hermioną, a Harry i Malfoy spędzą znów romantyczne chwile ze sobą ^^
    Pisz kolejny rozdział, bo czekam :D
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  2. C; ekstra blog! znalazlam go dzisiaj na bestach xd i w niecala godzine przeczytalam caly (jaka ja szpanerka xd) bardzo fajnie piszesz masz dziewczyno talent! z pewnością napisze o tych opowidaniach na moim blogu :] pozdrawiam i życzę dużoooo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje za komentarz i ciesze się, że się podoba :] liczę, że bedziesz czytać dalej :] Pozdrawiam

      Usuń
  3. no nie, drops jak zwykle musi wtrącić swoje trzy grosze-,-. nie lubię go. wielki pan miłośnik pod wezwaniem sierotki marysi.. ;p świetna była ta rozmowa Hermiony z Draconem. chociaż ten przytulas i chodzenie pod rękę to już dla mnie sygnał, ale może ja jestem upośledzona pod tym względem xd kurcze, Draco mógłby coś wspomnieć mimochodem o Fredzie, Hermiona na pewno byłaby zaskoczona ;>
    czekam na kolejny,
    ms :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz tez wziąśc pod uwagę, zę D&H się przyjaznią więc takie zachowania to raczej normalka :] Pozdrawiam id ziekuje za uwage:) ma nadziej, ze bedziesz czytac dalej i oczywiscie komentować :P

      Usuń
  4. Jak zawsze świetne ;) / Doris ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Skomentowałam już ten rodział wczoraj w nocy. Nie wiem co się stało z moim komentarzem. Nie chce mi się od nowa wyszukiwać błędów. Przepraszam.

    ~Anastazja


    PS Następne rodziały być może zostawię bez komentarza, bo chcę jak najszybciej przeczytać jak najwięcej.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ogółem rozdział bardzo fajny, ale najlepsze dla mnie było zakończenie ^^ Było idealnie napisane - nie wiem czy były błędy, szczerze mówiąc, jeśli już były, to nie zwracałam na nie uwagi. Było w tym zakończeniu dużo emocji ale jednocześnie nie było ich ZA DUŻO i za to wieeelki "szacun na dzielni" XD Pozdrawiam! ;) ~ Raven

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo Cię przepraszam, że wczoraj nieskomentowałam i w ogóle nie przeczytałam żadnego Twojego odcinka. Dzisiaj będzie poprawa i postaram Ci się to wynagrodzić :>
    Dumbledore miły na swój sposób, ale irytujący w większej miarze, ale to jak zawsze. Cieszę się, że Draco zrobił to co obiecał Fredowi. Wyjaśnił Hermionie kilka faktów związanych z jego związkiem z Harry'm. Jako postać jest mi bardzo bliski, uwielbiam go w takiej wersji. I Harry ma zadanie u Slughorna! Ja już chcę je przeczytać, zastanawiam się nad pewnymi aspektami z książki. A dokładnie, czy one tutaj będą. Przekonam się tego zapewne już niedługo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    ech w końcu Hermiona mogłaby zwrócić uwagę na Freada, ale niech Draco coś jej powie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny