W
klasie do eliksirów było duszno i parno. W powietrzu leniwie unosiła się para,
co rusz wylatująca z kociołków. Uczniowie podzieleni w pary ze skupieniem na
twarzy warzyli eliksir słodkiego snu.
Hermiona
była w parze z Ronem, ten cały czas z tęgą miną szeptał jej coś na ucho, co i
rusz spoglądając na parę z przodu. Draco właśnie pochwycił zawistny wzrok
Weasleya i zacmokał z dezaprobatą. Harry automatycznie spojrzał na niego, wysoko
unosząc czarne brwi.
–
Stało się coś? – spytał, zerkając z powrotem do książki, która leżała otwarta
na brzegu stolika.
Draco,
kręcąc głową, nachylił się ku Harry’emu.
–
Ron znowu na nas nagaduje. Tym razem Granger stała się ofiarą jego jakże
irytującego głosu.
–
Daj spokój, Draco. – Harry ze skupieniem na twarzy mieszał delikatnie zieloną
ciecz. – Nie zwracaj na niego uwagi, on
chce tylko nas sprowokować – westchnął.
–
Od kogo dostałeś drugi list? – Malfoy zmienił temat.
–
Dumbledore chce mnie wiedzieć wieczorem – odparł Potter tak spokojnie, jakby to
była codzienna rutyna.
Arystokrata
nie krył zdziwienia. Kiedy miał coś powiedzieć, w paradę wszedł mu głos starego
profesora.
–
Koniec czasu, moi kochani. – Klasnął w dłonie, uśmiechając się pogodnie. – Mam
nadzieję, że każdej parze poszło doskonale.
–
Ta… Malfoy i Potter znowu zgarną całe laury. – Z sali dobiegł szept
niezadowolonego Weasleya.
Draco
i Harry obrócili się za siebie, posyłając Ronowi mordercze spojrzenie. W tym
samym czasie profesor Slughorne przechadzał się pomiędzy stanowiskami,
zaglądając do kociołków. Wyglądał dziwacznie w nowej szacie w kolorze malinowym,
w niektórych miejscach była przykrótka, ukazując śnieżnobiałe skarpetki
czarodzieja. Wzbudzało to ogromną wesołość wśród uczniów. Nawet wychowankowie z
Gryffindoru nie potrafili ukryć uśmieszków.
Kiedy
tylko Horacy podszedł do stolika dwójki ulubieńców, rozpromienił się jeszcze
bardziej. Nachylił się lekko nad kociołkami.
–
Och, jak zwykle doskonale, chłopcy – zachwycał się. – Od samego wąchania czuję
się senny. – Draco i Harry wymienili spojrzenia, uśmiechając się do siebie z
wyraźnym zadowoleniem.
–
Dobrze, kochani, wlejcie próbki eliksirów do flakonów, podpiszcie je nazwiskami
i zostawcie u mnie na biurku. Pojutrze przedstawię wam oceny. Koniec zajęć. Miłego dnia.
_____
–
Jak zawsze doskonale… O, matko! Zaraz
dostanę ataku serca, taaakie to wspaniałe. – Weasley szedł korytarzem w
towarzystwie Hermiony, Seamusa i Neville’a.
Ku
zniesmaczeniu wszystkich, przedrzeźniał Slughorna zachwalającego dwójkę
szóstoklasistów.
–
Ten stary pryk chyba się w nich zakochał. No, nie wytrzymam. Czasem mam
wrażenie, że puszczę pawia, serio! – Spojrzał na przyjaciół.
Nagle
runął na ziemię, a za niego wyłonił się Potter i Malfoy. Ten drugi
najwidoczniej był w dobrym humorze, perfidny uśmiech nie schodził mu z twarzy.
Obrócił się na pięcie i spojrzał na wciąż leżącego Rona.
–
O, Wieprzel – zaśmiał się. – W domu nie nauczyli cię, jak się używa nóg? Jakie
to przykre – zaśmiał się i poprawił szatę, która zapewne zjechała mu z ramion, kiedy pchnął niczego nie
spodziewającego się Ronalda.
Wciąż
się śmiejąc, objął Harry’ego w pasie i ruszyli przed siebie. Seamus, nie
wiedząc, jak się zachować, podał dłoń leżącemu koledze, Ron tylko uderzył rękę
przyjaciela, odtrącając jego pomoc.
–
Stary, nie wyżywaj się na mnie, jasne?! – oburzył się. – To nie ja cię
pchnąłem, a uwierz mi, teraz mam na to ochotę, arogancie. – Oburzony, nie czekając na reakcję ze strony Rona,
wyminął go, udając się na kolejną lekcję.
Niezadowolony
Ron wstał o własnych silach. Otrzepał pospiesznie szatę.
–
Dobra, ja też spadam – powiedział Neville, kuląc się w sobie, i pobiegł za
Seamusem, wołając go.
Weasley
spojrzał na Hermionę, szukając w niej oparcia. Dziewczyna stała z zaciśniętymi
ustami, kręcąc z niezadowolenia głową.
–
Co? – warknął Ron.
–
Jajco – odburknęła wściekła. – Zachowujesz jak idiota, Ronaldzie. To, że masz
na pieńku z Harrym i Draco nie znaczy, że każdy ma cię od razu w tym popierać,
rozumiesz? – spytała, świdrując go czekoladowymi oczami.
Weasley
stał jak zamurowany. Głośno przełknął ślinę, kiwając głową.
–
Doskonale, a teraz wybacz, ale spieszę się na zajęcia. Ty, jak chcesz, to sobie
tu stój i dalej psiocz na cały świat – powiedziawszy to ,wyminęła go,
zadzierając wysoko głowę.
_____
Reszta
dnia minęła całkiem spokojnie. Rona Weasleya nikt nie wiedział na pozostałych
zajęciach. Niektórzy byli z tego powodu bardzo zadowoleni. Odkąd Ron pokłócił
się z Harrym, był strasznie nieznośny. Nie był wstanie rozmawiać o niczym
innym. Ciągle tylko Harry, Harry i Harry.
Dochodziła
czternasta. Draco Malfoy poł godziny temu skończył lekcje, właśnie zmierzał do
biblioteki na umówione spotkanie z jednym z bliźniaków. Był zadowolony z
dzisiejszego dnia. Rano na śniadaniu dostali z Harrym pozytywne nowiny
dotyczące pierwszego zadania, było to dla niego bardzo ważne. Od tego zadania
zależało, czy Harry dostąpi zaszczytu noszenia Mrocznego Znaku.
Draco
uśmiechnął się mimowolnie, kiedy przypomniał sobie eliksiry. Ciągle szeptał Harry’emu
sprośne rzeczy do ucha, zabawne było dla niego obserwowanie, jak ten się
rumienił i jak zaczynały mu drżeć dłonie podczas krojenia oraz dozowania
składników potrzebnych do eliksiru. Kolejny raz otrzymali pochwałę od
Slughorna, chociaż zaczynało już go to nużyć. Nie, jednak nie zaczynało. Był
Malfoyem, jak nikt uwielbiał, gdy go chwalono. No tak i jeszcze incydent z
Wiewiórem. Draco zachichotał pod nosem, rozejrzał się pospiesznie po korytarzu,
sprawdzając, czy aby nikt nie usłyszał jego śmiechu. Co to by była za
kompromitacja? Uchodzący za poważnego, zostałby przyłapany na niekontrolowanym śmiechu.
Nim
się obejrzał, stał przed biblioteką. Westchnął, po czym pchnął mocno drzwi i
wszedł do środka. Na wejściu dostrzegł płomiennorudą czuprynę. Fred Weasley
siedział na końcu biblioteki, pisząc coś pięknym gęsim piórem. Malfoy poprawił
zielono-srebrny krawat i ruszył w kierunku stołu starszego Weasleya.
Malfoy
znów pomyślał o Ronie. Sam nie rozumiał, skąd brała się u niego ta niechęć do młodego Weasleya. Nigdy
za sobą nie przepadali. Po prostu się wzajemnie tolerowali, starając sobie nie
wchodzić w drogę, było to koszmarnie trudne, kiedy w wakacje przed piątym
rokiem był w Norze. Ileż się wtedy Potter namęczył, by go namówić na ten
wyjazd, ale w końcu uległ. Zawsze mu ulegał, prędzej czy później. Rodziców wesołej,
rudej gromadki darzył szacunkiem. Wtedy poczuł wstyd za siebie, jak kiedyś nimi
pogardzał. Dopiero jak osobiście poznał Molly i Artura, zrozumiał, jakimi
szczerymi, miłymi i wyrozumiałymi okazali się ludźmi. Polubił też Ginny, wręcz
ją uwielbiał. Ginny to miła, zadziorna oraz umiejąca postawić na swoim młoda
czarownica. Co się tyczyło bliźniaków – kochał ich. Byli takimi osobistościami,
które nieważne, gdzie się pojawiały, roztaczały wokół siebie tak wesołą aurę,
że nawet największemu mrukowi poprawiali humor.
–
Witaj, Fred – przywitał się Draco, przysiadając się do stolika.
Weasley
podniósł wzrok na Malfoya, uśmiechając się przyjaźnie.
–
Cześć – odpowiedział, chowając przybory do podręcznej torby. Zawadiacko oparł chude
ręce na stole. – Chciałem z tobą porozmawiać. Wiesz, ostatnio nie mieliśmy ku
temu okazji. Chodzi mi o Hermionę…
–
Co z nią? – zadziwił się Draco, lekko zamartwiony.
Być
może Granger coś się przytrafiło i potrzebowała pomocy? Może ktoś jej dokuczał
i wyzywał?
–
Nic, ma się w porządku. W pewnym sensie. – Fred oparł się wygodnie o oparcie krzesła.
– Nie wiem, czy jesteś tego świadom, ale nasza kochana kujonica się w tobie
zakochała, w sumie chyba od zawsze się w tobie kocha. Problem w tym, że ona nie
potrafi przyjąć do świadomości, że nie jesteś nią zainteresowany.
–
Za to ty jesteś – powiedział Draco, krzyżując ręce na piersi. – Wiem, że
Granger zawsze czule mnie traktowała, ale nie patrzyłem na to z tej strony.
–
Ja to wiem, ty to wiesz, cały Hogwart to wie – powiedział Weasley. – Ostatnio
ja i George widzieliśmy ciebie i Harry’ego, jak opuszczaliście Pokój Życzeń. –
Draco zakasłał; Fred, widząc to, uśmiechnął się pod nosem. – Usłyszeliśmy
także, że spotykacie się następnego wieczora, pozwoliłem sobie wykorzystać tę
zacną informację.
–
Niech zgadnę? Byłeś takim brutalem, że zaprowadziłeś tam niczego
niespodziewającą się Hermionę, która, zobaczywszy nas, zaniemówiła? – spytał Draco,
kręcąc głową, Fred tylko kiwnął, potwierdzając jego słowa. – Cholera cię, Weasley.
– Draco wydawał się zdumiony. – Tak nikczemny plan mógł tylko wymyślić ktoś ze
Slytherinu, jesteś pewien, że Tiara się co do ciebie nie pomyliła?
–
Pochlebiasz mi, ale jest mi ciepło i przytulnie w mojej wieży. Ale tak,
zabrałem Hermionę na siódme piętro. Ciężko mi rozgryźć, jak to się na niej
odbiło. Pomyślałem, że może przydałoby się, żebyś z nią pomówił. Wiesz, niby
zwykła pogawędka, w której jasno dajesz do zrozumienia, że nie jesteś nią
zainteresowany, że to Harry jest dla ciebie najważniejszy. Wydaje mi się, że
jak was zobaczyła, był to dla niej kubeł zimnej wody, ale nie zawsze polanie
wodą ogniska skutkuje.
–
Możesz ugasić płomienie, ale zawsze zostanie choć jedna iskra… – Ślizgon
zamyślił się na chwilę. – Rozumiem cię, stary. Zawsze uważałem, że ty i Granger
powinniście… no wiesz. – Posłał Fredowi oczko.
–
Daj spokój. – Fred machnął ręką. – Chciałbym. Naprawdę, ale to nie ode mnie
zależy.
–
Właśnie od ciebie. Gdybym ja mazgaił się jak baba, tak jak ty teraz, to ja i
Harry nadal udawalibyśmy przed sobą, że między nami nic nie ma, rozumiesz?
Musisz w końcu wykonać jakiś ruch. To, że jej pokazałeś mnie i Harry’ego,
zalatuje troską braterską, a nie troską kochanka.
Fred
siedział jak oniemiały. Spuścił wzrok, myśląc intensywnie przez chwilę. To, co
właśnie usłyszał od Dracona, miało sens. Nawet się nie spodziewał takich słów z
ust Malfoya, który uchodził za najbardziej oschłego drania. Widać Harry
skutecznie zmiękczył jego serce z kamienia.
–
Zrobię to. – Głos Draco wyrwał Weasleya z
zamyślenia. Spojrzał na już stojącego prefekta Slytherinu. – Jeszcze dzisiaj
wyślę jej sowę. Kiedy Harry będzie u Dropsa, ja spotkam się z Granger.
–
Harry u Dropsa? – zdziwił się Fred.
–
Ta, nie wiadomo, po co.
–
Mhm – mruknął.
Nie
żegnając się, Draco skierował się do wyjścia.
–
Draco! – Malfoy obrócił się, patrząc za siebie. – Dzięki, stary! – zawołał za
nim Fred, jak dla pani Pince trochę za głośno, bo od razu zrugała go za jego
zachowanie.
Malfoy,
rozbawiony tą sytuacją, opuścił bibliotekę w jeszcze lepszym humorze, w jakim do
niej wszedł.
znalazłam Twojego bloga na kwejku dziś rano i od razu przeczytałam wszystkie rozdziały. nie spodziewałam się, że Twoje opowiadanie mnie zainteresuje, bo zazwyczaj drarry mnie odrzucało, ale u Ciebie jest inaczej. tak więc czekam na kolejne odcinki, bo nie mogę się doczekać, by przeczytać jak Fred poradzi sobie z Hermioną i jak Harry i Draco zdobędą krew tego puchona. życzę weny i czekam na odcinek:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
mistic soulthief
Przyłączam się do tego wyżej ;) / Doris ;3
OdpowiedzUsuń*Slughorne* p.b. bez tego "e" na końcu
OdpowiedzUsuń*Harrego* Masz linkę? Chcę ze sobą skończyć. Albo nie. Kto się będzie wtedy czepiał? O.o Jednak zostanę, by zatruwać ci wciąż życie
*skoczył lekcje
*nużyc
*stal
Kochał ich w niegejowski sposób, hahaha
*chciał bym* p.b. razem
*nic niema* p.b. wszystko osobno
Twój blog na kwejku? No, no, no...
Mam kolejne pytanko: W jakim domu chciałabyś być?
~Anastazja
Ja to oczywiście Slytherin, a błędów dużo, bo wcześniej miałam ustawioną w Wordzie autokorektę i tak wyszło jak wyszło. Oczywiście zabieram się do poprawiania :D
UsuńJa też Slytherin <3 Pjąteczka
OdpowiedzUsuń~Anastazja
Ahh, jak ten czas na czytanie szybko mija ^^ Bardzo się cieszę, że Dracon i bliźniacy się przyjaźnią :) A co do tych spotkań Draco&Hermiona, Harry&Drops, to jestem bardzo ciekawa jak się wszystko ułoży. Pozdrowionko! ^^ ~ Raven
OdpowiedzUsuńMiło wiedzieć, iż jesteś ze Slytherinu. Mój dom ^^
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie postępowaniem Malfoya, dobrze się zachował, wręcz wzorowo, jak na przyjaciela przystało. Może teraz to poskutkuje, a co jeśli obudzi w ten sposób uspokojony wulkan? Wtedy będzie BUM! Szkoda jest mi Hermiony, ale liczę na to, że znajdzie pocieszenie w ramionach Freda. Pytanie tylko: kiedy? Mroczny znak będzie widniał na przedramieniu Pottera, już nie mogę się doczekać całej inicjacji. Czy sam Voldemort przybędzie czy może znowu Snape? Oby nie Snape, nieznoszę go.
Witam,
OdpowiedzUsuńo co tak naprawdę się Ron wścieka, więc od tego zadania, zależy czy Harry otrzyma mroczny znak, ciekawe po co go dyrektor wezwał...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie