czwartek, 9 maja 2013

Rozdział 16 cz. II

Zegar wybijał już godzinę dwudziestą drugą. W wysokiej Wieży Astronomicznej, gdzie zazwyczaj odbywały się zajęcia, stała Hermiona. Jej bujne kręcone brązowe włosy tańczyły leniwie na lekkim wietrze. Wzrok miała wpatrzony w krajobraz rozciągający się przed nią. Oparta rękoma o barierkę, napawała się pięknymi widokami. Hermiona była trochę zdezorientowana i zdenerwowana. Od śniadania zastanawiała się, czemu Fred poprosił ją o spotkanie. Przez to, że się zgodziła, nie zdążyła odrobić pracy domowej z eliksirów. Eliksiry to jeden z jej ulubionych przedmiotów. On też je lubił. Granger szybko pokręciła głową, starając się wyrzucić obraz przystojnego Malfoya z umysłu. To nie okazało się takie proste. Dzisiejszego dnia nie uraczył jej nawet spojrzeniem. Jedynie, gdy się mijali po zajęciach z transmutacji, rzucił zwykłe „cześć”. Zastanawiała się, czy nie było to spowodowane jej zachowaniem na patrolu.
Widziała dzisiaj wyraźnie, że coś było nie tak. Miał podkrążone oczy, tak jakby nie spał dobrze w nocy. Rozchmurzał się jedynie na widok Harry’ego, który o dziwo spędził dzisiaj cały dzień z nią i Ronem. Ronald też ostatnimi czasy dziwnie się zachowywał. Natarczywie obserwował Pottera z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Westchnęła, przypominając sobie absurdalne podejrzenia Rona w stosunku do Malfoya.

– W tej szkole chyba już wszyscy powariowali – powiedziała do siebie.
Nie zauważyła, że już nie była sama. Fred wpatrywał się w dziewczynę.
– Dopiero teraz sobie to uświadomiłaś? – spytał cicho.
Hermiona podskoczyła wystraszona, gwałtownie zwracając się ku Fredowi.
– Fred! Wystraszyłeś mnie! – zganiła go .
Podeszła do niego i obdarzyła jego policzek nieśmiałym, przyjacielskim pocałunkiem. Weasley rozszerzył oczy ze zdziwienia tym nagłym gestem. Dziękował Merlinowi, że otaczała ich ciemność i że dziewczyna nie zauważyła, jak oblał się szkarłatnym rumieńcem.
– Po co chciałeś się ze mną spotkać o tej porze? – zaczęła Hermiona bez ogródek, krzyżując ręce na piersi w geście niezadowolenia. – Zdajesz sobie sprawę, że gdyby ktoś cię zobaczył, miałbyś przechlapane?  Dostałbyś szlaban, a w najgorszym wypadku odjęto by naszemu domowi cenne punkty.
– Jak zawsze w dobrym humorze. – Zaśmiał się Fred, a Hermiona wywróciła oczami. – Chodź za mną. Tylko masz być cicho, jasne?
Granger spojrzała ze zdziwieniem na rudzielca, jednak tylko kiwnęła głową na znak, że się zgadza.
Fred, ujrzawszy ten gest, pochwycił  jej rękę i pociągnął ją za sobą. Wprost na siódme piętro.


– Po co mnie tu zaprowadziłeś? – wyszeptała w półmrok nikle oświetlony pochodniami.
– Zaraz zobaczysz – odparł Weasley, przystając na końcu korytarza, opierając się o ścianę. – To może być dla ciebie szok, Hermiono.
– Co?
– Ciszej, bo cię usłyszy – powiedziawszy to, wskazał palcem w korytarz na prawo, tam, gdzie znajdował się Pokój Życzeń.
Zaciekawiona i poddenerwowana Hermiona wychyliła głowę z kryjówki. Fred uczynił to samo, napierając ciałem na plecy Granger. Hermionie to najwyraźniej nie przeszkadzało, bo wpatrywała się nadal z wyrazem skupienia w postać stojącą przy drzwiach do najbardziej magicznego miejsca w Hogwarcie.
– Harry? – wyszeptała zszokowana. – Co on tu robi? – zwróciła się do Freda.
– Ciii… – uciszył ją.
Hermiona stała, wpatrując się z zaciekawieniem w swojego przyjaciela. Harry stał oparty o drzwi jak gdyby nic. Widać było, że na kogoś czekał. Twarz ozdobiona lekkim uśmiechem oraz wyraz zamyślenia dopełniały jakże dziwny już obrazka.
Nagle do uszu Hermiony i Freda doszedł odgłos butów uderzających podeszwami o posadzkę. Po chwili z Pokoju Życzeń wyszedł Malfoy i stanął na przeciw Pottera. W czarnej koszuli oraz idealnie dopasowanych spodniach w tym samym kolorze. Na ramiona miał zarzuconą szatę Slytherinu z widoczną odznaką prefekta.
– Serio musisz już wracać? – powiedział Harry.
Jednak pomimo zarzutów w stronę Malfoya nie było słychać w tym jakichkolwiek pretensji. Draco zaśmiał się melodyjnie, zamykając wrota, które od razu zaczęły znikać.
– Obiecałem Nottowi. Ostatnio prawie z nim nie rozmawiam – odparł.
Hermiona przyglądała się tej scenie z nieukrywaną już ciekawością. Nie była pewna, ale zdawało jej się, że zauważyła w oczach Draco dziwny blask, kiedy patrzył na Harry’ego. Niestety nie widziała twarzy Harry’ego, ponieważ stał do niej i Freda odwrócony plecami.
– To ja tu się martwię, że mnie porzuciłeś jak zwykłą zabawkę… – Harry zaczął droczyć się z Malfoyem.
Draco wywrócił oczami i szybkim ruchem ręki przygarnął do siebie chłopaka, obejmując go w pasie. Zakończył dopiero rozwijający się monolog, wpijając się mocno i zachłannie w usta kochanka. Harry, wplótł prawą dłoń w złociste włosy Malfoya, lewą przycisnął jego ciało mocniej do siebie, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek.
Hermiona stała zszokowana. Nie chciała już na to patrzeć. Nie potrafiła, a jednak wzrok nadal  miała utkwiony w Draconie. Gdy chłopcy zniknęli, odchodząc w ciemny korytarz, odwróciła wzrok, patrząc na Freda. Po różowym policzkach spływały jej łzy. Pomimo tego stała wyprostowana i dumna. Miała swój honor. Wyminęła bliźniaka, rzucając krótkie  „chodź”.

Szli korytarzami powolnym krokiem, zmierzając do Wieży Gryffindoru. Hermiona milczała, Fred postanowił się nie odzywać. Nie chciał jeszcze bardziej jej denerwować. Tak naprawdę bał się. Bał się, co ona o nim teraz myślała, czy go znienawidzi za to, co jej pokazał. Czy może będzie mu wdzięczna? Fred bił się z własnymi myślami. Chciał jej powiedzieć tyle rzeczy, wyjaśnić. Postanowił jednak milczeć. Jeśli będzie chciała z nim porozmawiać, sama to uczyni. Stanęli w końcu przed portretem Grubej Damy. Hermiona wypowiedziała hasło, prychając przy tym. Fred mimowolnie się uśmiechnął. Hasło było jak najbardziej nietrafione do tejże sytuacji. Oboje przeszli przez dziurę w portrecie. Ku zdziwieniu chłopaka, Hermiona nie udała się prosto do sypialni, lecz opadała na kanapę, wlepiając oczy w pomarańczowe płomienie tańczące w kominku.
– Fred, dziękuję ci –odezwała się w końcu.
Weasley usiadł w fotelu obok.
– Byłam zaślepiona. Niejednokrotnie mi mówiłeś, jak się przedstawia sytuacja, a ja ci nie wierzyłam. – Skryła twarz w dłoniach, jednak nie płakała. – Byłam taka głupia, że tego nie widziałam. Wmawiałam sobie, że może kiedyś on na mnie spojrzy inaczej. Nie jak na przyjaciółkę czy koleżankę – prychnęła, opierając się o oparcie sofy. – Musze wziąć się w garść. Skupić się na nauce. Tak, to będzie dobre wyjście…
– Hermiono, to nie twoja wina. Czasem ludzie nie widzą czegoś tylko dlatego, że nie chcą tego widzieć.
– Chyba masz rację. – Potarła się  ręką po czole.
Rozbolała ją głowa od tych emocji. Hermiona była  wyczerpana.
– Wyglądasz na zmęczoną. Idź się połóż. Jutro masz dużo zajęć i na dodatek tobie przypada wieczorny obchód. – Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.
– Masz rację. Obchód. Na pewno moja noga nie postanie na siódmym piętrze. Masz to jak w banku – powiedziawszy to, udała się do dormitorium, jeszcze na odchodnym rzucając Fredowi pełne smutku spojrzenie.
Fred został sam ze sobą, wpatrując się w płomienie.
Nie było tak źle, pomyślał, po czym sam udał się na spoczynek.

7 komentarzy:

  1. No cóż... W tym rozdziale czuję niedosyt. Czego? Nie opisałaś za dużo emocji Mionki i mam troszkę wrażenie, że gdyby nie te łzy, to by to po niej spłynęło, jak po przysłowiowej kaczce. Przechodząc do plusów, to bardzo się cieszę, że wkońcu Hermionie "pokazałaś" co jest między Harrym a Draco. I specjalna informacja, tajna, więc może ją oczywiście każdy przeczytać. Weź jakoś delikatnie zrób coś, żeby Herm spojrzała na Fredzia, co? Ale tak delikatnie, bardzo delikatnie... Kupię Ci milkę! (tak rozumiem, że pewnie połowa nie rozumie powyższego zdania). Piszesz szybko jakby cię gonili aurorzy z dumbkiem na czele. Ale to dobrze, ja n ie mówię, że nie! Aż miło jak wchodzisz na gg a tam taka jedna osóbka ci napisze, że wstawiła rozdział xd. Koment nadwyraz krótki, ale muszę kończyć bo mnie złapie nauczycielka od Fizy i bd mieć przesrane xd.

    Pozdrawiam z bardzo nudnej lekcji fizyki
    ~ Scatty Nox

    Ps: nawet dobrze, że dziś było tak bardziej na smutno, bo to by było trochę dziwne jakbym się zaczęła śmiać na lekcji.
    Papa, good bay, arive derci, sayo nara
    WENY!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieźle... a nawet świetnie :D Więc to taki był plan bliźniaków, a w szczególności Freda. I wreszcie Hermiona otworzyła oczy. Zobaczymy jak dalej Fred będzie działał w tym keirunku, bo się robi ogromnie ciekawie.Ja już wyobraziłam sobie jak przy rozmowie z Draco przed Pokojem Życzeń Harry gestykuluje :D A potem ten pocałunek, coś miłego :D
    Pisz kobieto szybciej i dodaj nowy rozdział :D
    Dużo weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. *całe dzień* tak, tak, to znowu ja :P
    *W tej szkole, chyba już wszyscy powariowali* po co tam przecinek?

    No nareszcie są razem! W sensie będą. Borze, jak ja się cieszę z tego powodu...

    ~Ta co zawsze się czepia jak głupia, Anastazja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czepiaj się, ja Ci nie bronię :d tylko powiedz mi czemu "borze"? zamiast "boże"? ;)

      Usuń
    2. Ponieważ wierzę w bór, haha. Poza tym, nie wolno wymawiać imienia Pana Boga twego nadaremno, cnie?

      ~Anastazja modląca się do lasów

      Usuń
  4. To to chciał jej Fred pokazać, a ja już wymyślałam tu niestworzone historie. Eh...no cóż na konkret ze strony bliźniaka będę musiała poczekać, a może nie? Do końca nie wiem jakie uczucia targały Hermioną, kiedy ujrzała Dracona z Harry'm, ale z drugiej strony to lepiej. Inaczej moja głowa mogłaby wybuchnąć od nadmiaru jej emocji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    nawet Hermiona dobrze to przyjęła, wie, że Draco i Harry są razem i nie ma już co się łudzić, że ten spojrzy na nią nie jak na koleżankę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny