Zegar
wybijał już godzinę dwudziestą drugą. W wysokiej Wieży Astronomicznej, gdzie
zazwyczaj odbywały się zajęcia, stała Hermiona. Jej bujne kręcone brązowe włosy
tańczyły leniwie na lekkim wietrze. Wzrok miała wpatrzony w krajobraz
rozciągający się przed nią. Oparta rękoma o barierkę, napawała się pięknymi
widokami. Hermiona była trochę zdezorientowana i zdenerwowana. Od śniadania
zastanawiała się, czemu Fred poprosił ją o spotkanie. Przez to, że się zgodziła,
nie zdążyła odrobić pracy domowej z eliksirów. Eliksiry to jeden z jej
ulubionych przedmiotów. On też je lubił. Granger szybko pokręciła głową,
starając się wyrzucić obraz przystojnego Malfoya z umysłu. To nie okazało się
takie proste. Dzisiejszego dnia nie uraczył jej nawet spojrzeniem. Jedynie, gdy
się mijali po zajęciach z transmutacji, rzucił zwykłe „cześć”. Zastanawiała
się, czy nie było to spowodowane jej zachowaniem na patrolu.
Widziała
dzisiaj wyraźnie, że coś było nie tak. Miał podkrążone oczy, tak jakby nie spał
dobrze w nocy. Rozchmurzał się jedynie na widok Harry’ego, który o dziwo
spędził dzisiaj cały dzień z nią i Ronem. Ronald też ostatnimi czasy dziwnie
się zachowywał. Natarczywie obserwował Pottera z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
Westchnęła, przypominając sobie absurdalne podejrzenia Rona w stosunku do
Malfoya.
–
W tej szkole chyba już wszyscy powariowali – powiedziała do siebie.
Nie
zauważyła, że już nie była sama. Fred wpatrywał się w dziewczynę.
–
Dopiero teraz sobie to uświadomiłaś? – spytał cicho.
Hermiona
podskoczyła wystraszona, gwałtownie zwracając się ku Fredowi.
–
Fred! Wystraszyłeś mnie! – zganiła go .
Podeszła
do niego i obdarzyła jego policzek nieśmiałym, przyjacielskim pocałunkiem.
Weasley rozszerzył oczy ze zdziwienia tym nagłym gestem. Dziękował Merlinowi,
że otaczała ich ciemność i że dziewczyna nie zauważyła, jak oblał się szkarłatnym
rumieńcem.
–
Po co chciałeś się ze mną spotkać o tej porze? – zaczęła Hermiona bez ogródek,
krzyżując ręce na piersi w geście niezadowolenia. – Zdajesz sobie sprawę, że
gdyby ktoś cię zobaczył, miałbyś przechlapane? Dostałbyś szlaban, a w najgorszym wypadku odjęto
by naszemu domowi cenne punkty.
–
Jak zawsze w dobrym humorze. – Zaśmiał się Fred, a Hermiona wywróciła oczami. –
Chodź za mną. Tylko masz być cicho, jasne?
Granger
spojrzała ze zdziwieniem na rudzielca, jednak tylko kiwnęła głową na znak, że
się zgadza.
Fred,
ujrzawszy ten gest, pochwycił jej rękę i
pociągnął ją za sobą. Wprost na siódme piętro.
–
Po co mnie tu zaprowadziłeś? – wyszeptała w półmrok nikle oświetlony
pochodniami.
–
Zaraz zobaczysz – odparł Weasley, przystając na końcu korytarza, opierając się
o ścianę. – To może być dla ciebie szok, Hermiono.
–
Co?
–
Ciszej, bo cię usłyszy – powiedziawszy to, wskazał palcem w korytarz na prawo,
tam, gdzie znajdował się Pokój Życzeń.
Zaciekawiona
i poddenerwowana Hermiona wychyliła głowę z kryjówki. Fred uczynił to samo,
napierając ciałem na plecy Granger. Hermionie to najwyraźniej nie
przeszkadzało, bo wpatrywała się nadal z wyrazem skupienia w postać stojącą
przy drzwiach do najbardziej magicznego miejsca w Hogwarcie.
–
Harry? – wyszeptała zszokowana. – Co on tu robi? – zwróciła się do Freda.
–
Ciii… – uciszył ją.
Hermiona
stała, wpatrując się z zaciekawieniem w swojego przyjaciela. Harry stał oparty
o drzwi jak gdyby nic. Widać było, że na kogoś czekał. Twarz ozdobiona lekkim
uśmiechem oraz wyraz zamyślenia dopełniały jakże dziwny już obrazka.
Nagle
do uszu Hermiony i Freda doszedł odgłos butów uderzających podeszwami o
posadzkę. Po chwili z Pokoju Życzeń wyszedł Malfoy i stanął na przeciw Pottera.
W czarnej koszuli oraz idealnie dopasowanych spodniach w tym samym kolorze. Na
ramiona miał zarzuconą szatę Slytherinu z widoczną odznaką prefekta.
–
Serio musisz już wracać? – powiedział Harry.
Jednak
pomimo zarzutów w stronę Malfoya nie było słychać w tym jakichkolwiek
pretensji. Draco zaśmiał się melodyjnie, zamykając wrota, które od razu zaczęły
znikać.
–
Obiecałem Nottowi. Ostatnio prawie z nim nie rozmawiam – odparł.
Hermiona
przyglądała się tej scenie z nieukrywaną już ciekawością. Nie była pewna, ale
zdawało jej się, że zauważyła w oczach Draco dziwny blask, kiedy patrzył na
Harry’ego. Niestety nie widziała twarzy Harry’ego, ponieważ stał do niej i
Freda odwrócony plecami.
–
To ja tu się martwię, że mnie porzuciłeś jak zwykłą zabawkę… – Harry zaczął
droczyć się z Malfoyem.
Draco
wywrócił oczami i szybkim ruchem ręki przygarnął do siebie chłopaka, obejmując
go w pasie. Zakończył dopiero rozwijający się monolog, wpijając się mocno i
zachłannie w usta kochanka. Harry, wplótł prawą dłoń w złociste włosy Malfoya,
lewą przycisnął jego ciało mocniej do siebie, jeszcze bardziej pogłębiając
pocałunek.
Hermiona
stała zszokowana. Nie chciała już na to patrzeć. Nie potrafiła, a jednak wzrok
nadal miała utkwiony w Draconie. Gdy
chłopcy zniknęli, odchodząc w ciemny korytarz, odwróciła wzrok, patrząc na
Freda. Po różowym policzkach spływały jej łzy. Pomimo tego stała wyprostowana i
dumna. Miała swój honor. Wyminęła bliźniaka, rzucając krótkie „chodź”.
Szli
korytarzami powolnym krokiem, zmierzając do Wieży Gryffindoru. Hermiona
milczała, Fred postanowił się nie odzywać. Nie chciał jeszcze bardziej jej denerwować.
Tak naprawdę bał się. Bał się, co ona o nim teraz myślała, czy go znienawidzi
za to, co jej pokazał. Czy może będzie mu wdzięczna? Fred bił się z własnymi
myślami. Chciał jej powiedzieć tyle rzeczy, wyjaśnić. Postanowił jednak
milczeć. Jeśli będzie chciała z nim porozmawiać, sama to uczyni. Stanęli w
końcu przed portretem Grubej Damy. Hermiona wypowiedziała hasło, prychając przy
tym. Fred mimowolnie się uśmiechnął. Hasło było jak najbardziej nietrafione do
tejże sytuacji. Oboje przeszli przez dziurę w portrecie. Ku zdziwieniu chłopaka,
Hermiona nie udała się prosto do sypialni, lecz opadała na kanapę, wlepiając
oczy w pomarańczowe płomienie tańczące w kominku.
–
Fred, dziękuję ci –odezwała się w końcu.
Weasley
usiadł w fotelu obok.
–
Byłam zaślepiona. Niejednokrotnie mi mówiłeś, jak się przedstawia sytuacja, a
ja ci nie wierzyłam. – Skryła twarz w dłoniach, jednak nie płakała. – Byłam
taka głupia, że tego nie widziałam. Wmawiałam sobie, że może kiedyś on na mnie
spojrzy inaczej. Nie jak na przyjaciółkę czy koleżankę – prychnęła, opierając
się o oparcie sofy. – Musze wziąć się w garść. Skupić się na nauce. Tak, to
będzie dobre wyjście…
–
Hermiono, to nie twoja wina. Czasem ludzie nie widzą czegoś tylko dlatego, że
nie chcą tego widzieć.
–
Chyba masz rację. – Potarła się ręką po
czole.
Rozbolała
ją głowa od tych emocji. Hermiona była
wyczerpana.
–
Wyglądasz na zmęczoną. Idź się połóż. Jutro masz dużo zajęć i na dodatek tobie przypada
wieczorny obchód. – Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.
–
Masz rację. Obchód. Na pewno moja noga nie postanie na siódmym piętrze. Masz to
jak w banku – powiedziawszy to, udała się do dormitorium, jeszcze na odchodnym
rzucając Fredowi pełne smutku spojrzenie.
Fred
został sam ze sobą, wpatrując się w płomienie.
Nie było tak źle, pomyślał,
po czym sam udał się na spoczynek.
No cóż... W tym rozdziale czuję niedosyt. Czego? Nie opisałaś za dużo emocji Mionki i mam troszkę wrażenie, że gdyby nie te łzy, to by to po niej spłynęło, jak po przysłowiowej kaczce. Przechodząc do plusów, to bardzo się cieszę, że wkońcu Hermionie "pokazałaś" co jest między Harrym a Draco. I specjalna informacja, tajna, więc może ją oczywiście każdy przeczytać. Weź jakoś delikatnie zrób coś, żeby Herm spojrzała na Fredzia, co? Ale tak delikatnie, bardzo delikatnie... Kupię Ci milkę! (tak rozumiem, że pewnie połowa nie rozumie powyższego zdania). Piszesz szybko jakby cię gonili aurorzy z dumbkiem na czele. Ale to dobrze, ja n ie mówię, że nie! Aż miło jak wchodzisz na gg a tam taka jedna osóbka ci napisze, że wstawiła rozdział xd. Koment nadwyraz krótki, ale muszę kończyć bo mnie złapie nauczycielka od Fizy i bd mieć przesrane xd.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam z bardzo nudnej lekcji fizyki
~ Scatty Nox
Ps: nawet dobrze, że dziś było tak bardziej na smutno, bo to by było trochę dziwne jakbym się zaczęła śmiać na lekcji.
Papa, good bay, arive derci, sayo nara
WENY!
Nieźle... a nawet świetnie :D Więc to taki był plan bliźniaków, a w szczególności Freda. I wreszcie Hermiona otworzyła oczy. Zobaczymy jak dalej Fred będzie działał w tym keirunku, bo się robi ogromnie ciekawie.Ja już wyobraziłam sobie jak przy rozmowie z Draco przed Pokojem Życzeń Harry gestykuluje :D A potem ten pocałunek, coś miłego :D
OdpowiedzUsuńPisz kobieto szybciej i dodaj nowy rozdział :D
Dużo weny życzę.
*całe dzień* tak, tak, to znowu ja :P
OdpowiedzUsuń*W tej szkole, chyba już wszyscy powariowali* po co tam przecinek?
No nareszcie są razem! W sensie będą. Borze, jak ja się cieszę z tego powodu...
~Ta co zawsze się czepia jak głupia, Anastazja
A czepiaj się, ja Ci nie bronię :d tylko powiedz mi czemu "borze"? zamiast "boże"? ;)
UsuńPonieważ wierzę w bór, haha. Poza tym, nie wolno wymawiać imienia Pana Boga twego nadaremno, cnie?
Usuń~Anastazja modląca się do lasów
To to chciał jej Fred pokazać, a ja już wymyślałam tu niestworzone historie. Eh...no cóż na konkret ze strony bliźniaka będę musiała poczekać, a może nie? Do końca nie wiem jakie uczucia targały Hermioną, kiedy ujrzała Dracona z Harry'm, ale z drugiej strony to lepiej. Inaczej moja głowa mogłaby wybuchnąć od nadmiaru jej emocji.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńnawet Hermiona dobrze to przyjęła, wie, że Draco i Harry są razem i nie ma już co się łudzić, że ten spojrzy na nią nie jak na koleżankę...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie