sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział 13.

Draco niechętnie oderwał się od miękkich ust Harry’ego. To był impuls. Sam nie wiedział, czemu pocałował Pottera. Nigdy tego nie robił. Bał się jego reakcji.
Harry stał z na wpół przymkniętymi powiekami, starając się unormować przyśpieszony w tamtym momencie oddech.
– Harry… Przepraszam… Nie wiem, co we mnie wstąpiło. – Draco zaczął się tłumaczyć, zdenerwowany ciągłym milczeniem przyjaciela.
Potter spojrzał na chłopaka. Zdziwił się, kiedy zauważył zaróżowione policzki Malfoya. Do tej pory jego cera była nieskazitelnie biała. Aż się zastanawiał, czy Draco czasem nie był pozbawiony krwi.
– Draco, nic się nie stało. Naprawdę… Znaczy stało się, ale… – Uśmiechnął się przyjaźnie. – Ja… wydaje mi się…
– Nie kłopocz się. – Draco uciął w połowie zdania, zmieniając wyraz twarzy na bardziej srogi.
– Draco, daj mi skończyć! – krzyknął Harry, widząc, jak Malfoy próbował się oddalić.
Draco oparł się o pobliskie drzewo, przyglądając się Potterowi. Zawsze coś do niego czuł. Zawsze on – Wybraniec, był dla niego ważny. Niech go sam Slytherin przeklnie, gdyby śmiał skłamać, że nie kochał tego chłopaka.
Harry stał oparty plecami o przeciwlegle drzewo. W piersi kołatało mu oszalałe serce. Draco go pocałował. Jego. Draco Malfoy – ideał większości dziewczyn w szkole pocałował jego. Nic tak naprawdę nieznaczącego Harry’ego Pottera.
– Chciałbym się ciebie o coś zapytać – wyjąkał Potter.


_____
Fred Weasley ze spuszczonym wzrokiem szedł korytarzem. Wąska szczęka zaciskała się co chwilę, ukazując napinające się mięśnie twarzy. Delikatne piegi dodawały mu łobuzerskiego wyrazu. Jego orzechowe oczy intensywnie wpatrywały się w posadzkę pod nim. Rejestrował każdą najmniejszą szczelinę czy skazę w podłodze. Zawsze pewny siebie,  teraz  kroczył lekko zgarbiony, z dłońmi wciśniętymi głęboko w kieszenie czarnych spodni. Nie zareagował nawet wtedy, kiedy mijali go przyjaciele, wołając do niego radośnie. Miał to gdzieś. W tamtej chwili przed jego oczami ciągle wyskakiwały obrazy pięknej i mądrej Hermiony. Już od jakiegoś czasu zastanawiał się, jak ją zdobyć. Chciał, by ona w końcu spojrzała na niego jak na chłopaka, a nie jak na brata przyjaciela. Szlag go trafiał, kiedy Hermiona szczebiotała wokół, wychwalając tego przeklętego Ślizgona. Tak naprawdę lubił Dracona, tylko teraz przemawiała przez niego zazdrość. Czy ona naprawdę była taka zaślepiona, i nie widziała, co się działo między Malfoyem i Potterem? A on, Fred Wesley, stał zawsze obok. Obserwował, a kiedy trzeba było, służył jako ramię do wypłakania się, bo: Draco znowu nie zwracał na mnie uwagi. Wszędzie chodzi z Harrym. Fred, ja już tak nie mogę.
Fred pokręcił głową, przystając przy ogromnym witrażowym oknie. Zerknął na błonia, później jego wzrok przeniósł się na Zakazany Las. Wziął głęboki wdech i ze świstem wypuścił powietrze z płuc.
– Tak myślałam, że cię tu znajdę. – W stronę Freda zmierzał jego bliźniak.
– George. Czyżbyś przyszedł prawić mi morały?
– Nie. – Pokręcił głową, posyłając uśmiech bratu. – Byłem ciekawy, co wskórałeś. Może w końcu Hermiona przejrzała na oczy i…
– George – przerwał bratu. – Wiem, że to jest trochę bezcelowe. – Fred palcami w powietrzu zakreślił cudzysłów, wymawiając trochę. – Co ty byś zrobił na moim miejscu?
George przysiadł obok brata na marmurowym parapecie.
– Najpierw serio myślałem, że powinieneś się od niej trzymać z daleka. Dzisiaj, gdy zobaczyliśmy Pottera i Malfoya razem, coś do mnie dotarło. – Z poważną miną spojrzał na bliźniaka. – Oni zawsze byli tylko dla siebie. My po prostu okazaliśmy się wszyscy na tyle głupi i ślepi, że tego nie widzieliśmy, lub jak w przypadku Hermiony, nie chcieliśmy widzieć. Pomyśl tylko braciszku. Harry… co ci od razu przechodzi na myśl?
– Draco. Tam, gdzie Harry, tam i Draco. Jedynie podczas meczu Quidditcha nie puszczają do siebie słodkich oczek.
– Dokładnie. – George klasnął w dłonie.
– Do czego zmierzasz?
– Pogadaj z nią o tym. Niech przejrzy na oczy. Kiedy sama sobie uświadomi, że Draco tak naprawdę nigdy nie traktował jej inaczej niż przyjaciółki, to może da sobie spokój.
– Spadło ci coś na głowę, kiedy mnie przy tobie nie było? – spytał Fred z uśmiechem, obserwując brata.
– Tak, wiem, to ja jestem tym rozważniejszym, prawiącym morały bratem. Ale teraz wydaje mi się, że mam rację i jeszcze jedno. Chciałem cię przeprosić, za to jak na ciebie naskoczyłem w pokoju wspólnym.
Fred przyjaźnie  poklepał bliźniaka po ramieniu.
– Nie przejmuj się, stary. Pojdę poszukać Hermiony. Na razie.

_____
– Harry jest z nim praktycznie całą dobę. Nie sądzisz, że do tej pory by coś zauważył? – spytała zdenerwowana Ginny.
– Wiem, co widziałem. Musicie mi uwierzyć. – Ron spojrzał na siostrę oraz przyjaciółkę, siedzące przy jego szpitalnym łóżku.
– To niemożliwe – odparła stanowczo Hermiona. – Same widziałyśmy, jak dzisiaj spacerowali za rękę. Wydaje mi się, że Harry ma wszystko pod kontrolą i nie spotykałby się ze śmierciożercą.
Ron prychnął, krzyżując ręce na piersi. On wiedział, co widział.
– Ron… – Hermiona nachyliła się nad nim. – Widziałam, w jakim byłeś stanie, gdy Harry odciągał od ciebie Dracona. Wolę nie myśleć, jak mocno ci przywalił w głowę, bo naprawdę wyglądało to okropnie. Na pewno ci się przewidziało. Czytałam kiedyś w jednej książce, że gdy się dostanie poważnego urazu, któremu towarzyszy potworny ból, to mózg próbuje załagodzić sytuację, powodując wydzielanie się endorfin… – Hermiona, widząc, jak przyjaciele wybałuszają na nią oczy, potrząsnęła lekko głową. – Naprawdę tego nie wiecie? To jest napisane nie tylko w  mugolskich książkach –  zreflektowała się. – W bibliotece, w dziale…
– Już. Tak, wiemy i wierzymy ci na słowo – uciszyła przyjaciółkę Ginny
– Zawsze tak jest – podniósł głos Ron. – Do cholery, co wy macie z tym Malfoyem? To jest Ślizgon. Jego ojciec był śmierciożercą. Myślisz, że Sam-Wiesz-Kto tak sam od siebie dałby mu spokój?
– Tu nie chodzi o Draco, Ron! –Zdenerwowana  Hermiona wstała z krzesła, gwałtownie je odsuwając. – Nie tylko ciebie Harry olewa. My też jesteśmy jego przyjaciółkami. Podobnie, jak ty czekamy, aż spędzi z nami trochę czasu czy chociażby najnormalniej na świecie porozmawiał. Problem w tym, że on olewa nas wszystkich.  Zrozum to, oni są parą i nic na to nie poradzisz. Musisz to zaakceptować.
Ginny, nie ukrywając szoku, spojrzała na przyjaciółkę. Nie spodziewała się usłyszeć takich słów z jej ust. Nie po tym, jak zareagowała na ich widok, co  tylko potwierdziło jej podejrzenia, że Hermiona czuła do Draco coś więcej, aniżeli tylko zwykłą sympatię.
– Wiem, co widziałem, i tu nie chodzi o Harry’ego.
– A nie sądzisz, że Dumbledore już dawno  by coś z tym zrobił, gdyby wiedział, że Draco jest śmierciożercą? – Ginny zniżyła głos prawie do szeptu, wypowiadając zdanie mimo wszystko rozbawionym tonem.
– Dumbledore jest... jest… cholera! – żachnął się Weasley.
Czuł, że brakowało mu argumentów. Wiedział, że źle postąpił, gadając o Malfoyu z dziewczynami, ale wolał, by były czujne.
– Jeśli cię to uspokoi,  postaramy się przyjrzeć Malfoyowi. Na tyle, na ile będzie to możliwe, będziemy spędzać czas i z Harrym i z Draco jednocześnie.
– Dzięki, Ginny. Dobra, idźcie już. Za niedługo macie zajęcia.
_____
– Co? – Draco stał zszokowany pytaniem, jakie padło z ust Harry’ego.
– Słyszałeś i weź nie rób takiej głupiej miny, bo w tym momencie czuję się naprawdę zażenowany. – Harry Potter miotał się to w jedną, to drugą stronę.
Draco, widząc nieporadność przyjaciela, zaśmiał się donośnie, nie kryjąc rozbawienia.
– I z czego się śmiejesz, Fretko?
– Tak – powiedział Draco spokojnie.
– Zawsze to robisz! Nic tylko się ze mnie nabijasz… czekaj… co?!
– Tak – powiedział znowu Malfoy. – Nie stój jak kołek. Powiedz coś.
– Wow… – Harry stał z mało inteligentnym wyrazem twarzy. – Nie sadziłem, że to powiesz. W sumie nigdy o tym nie rozmawialiśmy, prawda? Zawsze unikaliśmy tego tematu. – Harry oparł się z powrotem o konar drzewa. – Wydawało się, przynajmniej mnie, to takie oczywiste, że zawsze byleś obok. Z drugiej strony nie wiedziałem, co tak naprawdę czujesz i kim ja jestem dla ciebie. Myślałem nie raz, że tak naprawdę jesteś przy mnie tylko ze względu na Voldemorta.
– Nie pleć głupot, Potter. – Draco odwrócił wzrok w drugą stronę, by nie patrzeć na chłopaka.
Wiedział, że Harry momentalnie dostrzeże wszystko w jego oczach.
– Draco, chcę przez to powiedzieć, że… ja ciebie też kocham.

6 komentarzy:

  1. Aaaaa.. a ja zacznę od końca! Draco i Harry, moment z nimi był taki słodki! :D Draco opanowany jak zwykle zaskoczył Harry'ego krótkim : Tak. I to było mocne! Gdy czytam o tej dwójce to aż uśmiech ciśnie się na usta. I to wyznanie Harry'ego...odważny jest :D No ale czego się spodziewać po kimś, kto zna Malfoya najlepiej? To nasz Harry :D
    Fred do ataku! Za dużo chłopak rozmyśla nad planami, a za mało czyni, ale co się dziwić skoro nie chcę jej skrzywdzić ani zniechęcić do siebie w żaden sposób.Mam nadzieję, że jego brat mu pomoże, no na pewno to zrobi:D Niech Herma przejrzy na oczy. Skoro zdaje sobie sprawę, że Harry przebywa non-stop z Malfoyem, to niech sobie uświadomi, że on nie jest dla niej, a w pobliżu ma kogoś odpowiedniego np Freda :)
    Bardzo przyjemnie się czyta Twoje opo.
    Czekam na kolejne rozdziały niecierpliwie, bo ciekawi mnie jak dalej potoczą się wydarzenia z Harrym i Draco w roli głównej oraz Freda i Hermiony.
    Życzę mnóstwa weny w dalszym pisaniu.
    Gorące buziaki:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakże ja bym chciała aby Fred i Hermiona byli razem...

    ~Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  3. Napiszę w miarę krótko...
    Drarry - naprawdę mi się podobało krótkie tak Draco. Ciekawi mnie też jak wykonają przydzielone im zadanie ;3
    Fremione - Ach... Ja tak naprawdę wiem, że prawdopodobnie w następnych rozdziałach Hermiona przejrzy na oczy, ale mam szczerą nadzieję, że to Fred w końcu wyjdzie ze ZDECYDOWANĄ inicjatywą. W końcu to on jest facetem w tej "znajomości"! ~ Raven

    OdpowiedzUsuń
  4. Fred cały czas tylko gada i gada, takie gdybanie, niech weźmie się w garść i zrobi coś pożytecznego. Na przykład zabierze Hermionę gdzieś, gdzie będzie się jej podobało, hm? Może to na nią podziała i zacznie brać na poważnie Weasleya. Czyli teraz Draco i Harry są parą już tak na poważnie i oficjalnie, tak? Pewnie tak, za dużo się pytam. Nareszcie, a to zadanie przydzielone im przez Czarnego Pana, będzie w stanie ich poróżnić? Zbyt kolorowo jest.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    no ja sama nie spodziewałam się po Hermionie takich słow, zwłaszcza, ze przed chwilą była rozgoryczona, może teraz w końcu spojrzy na Freda nie jak na przyjaciela, tylko jak na chłopaka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny