wtorek, 16 kwietnia 2013

Rozdział 11.


– No, przynajmniej mamy ten problem z głowy. Prawda? – Malfoy spojrzał badawczo na Harry’ego stojącego na przeciw niego.
Pomimo że  Harry załagodził sytuację z Ronem, czuł, że musi być czujny. Nie mógł dopuścić, by taka sytuacja znowu miejsce miała. Nikt nie może wiedzieć, kim są. Na razie.
– Harry? – Draco machał ręką przed twarzą Pottera. – Co ci jest? Jesteś jakiś taki nieobecny. – Zbliżył się do niego, starając się mu przyjrzeć. 
Uczniowie wychodzący z Wielkiej Sali patrzyli na tę dwójkę posyłając sobie dwuznaczne uśmieszki. Harry Potter otrząsnął się i zrobił krok w tył.
– Nic mi nie jest – powiedział spokojnym tonem głosu, już miał dopowiedzieć coś jeszcze, lecz mu przerwano.
Za jego plecami stanęła postać odziana w czerń. Snape zaciskał usta jeszcze bardziej niż zazwyczaj. W jego oczach widać było złość.
– Za mną. Do mojego gabinetu. Oboje.
– A-ale... – wydukał Harry, obracając się za siebie.
– Teraz.
Chłopcy spojrzeli po sobie. Wzruszyli ramionami, i nie mając wyboru, skierowali kroki ku lochom.


W gabinecie profesora Snape’a panował idealny porządek. Na meblach nie było najmniejszej warstwy kurzu.  Severus Snape wkroczył do pomieszczenia tak szybkim krokiem, że połacie jego czarnej szaty zdawały się być skrzydłami nietoperza. Zanim do środka weszli chłopcy. Draco z ociąganiem zamknął za sobą drzwi. Gabinet nie robił na nim już żadnego wrażenia ­– kiedyś często tu przebywał. Harry z ciekawością rozglądał się po pomieszczeniu.
– Siadajcie – powiedział Snape oschłym tonem głosu, wskazując podbródkiem na dwa fotele przy niskim dębowym stoliku.
Draco wraz z Harrym opadli ciężko na meble. Snape chodził w kółko, mrucząc coś do siebie pod nosem. Harry’ego najwyraźniej bawiła ta sytuacja, bowiem cały czas stroił miny do przyjaciela, przedrzeźniając profesora. Draco, by nie wybuchnąć śmiechem, zasłonił usta dłonią. Snape przystanął gwałtownie, wyciągnął różdżkę spod szat i machnął ręką, rzucając wyciszające zaklęcie. Obracając nią w długich, szponiastych palcach, przyglądał się uczniom.
– Nie wiem, jak chorym trzeba być człowiekiem, by ufać dzieciakom – prychnął. – Mogę mieć tylko nadzieję, że oboje wykażecie się większym rozumem oraz sprytem podczas wyznaczonego dla was zadania i nie odstawicie takiego cyrku, jaki miał miejsce w Gryffindorze, panie Malfoy! – Ostatnie słowa niemalże wykrzyczał.
Draco spojrzał prosto w oczy chrzestnego.
– Dla twojej wiadomości, Severusie, osobiście mam gdzieś, co ty o tym myślisz. Wydaje mi się, że skoro tu jesteśmy, masz nam coś do przekazania. Także nie marnuj naszego i twojego  jakże cennego czasu.
– Wyszczekany jak ojciec. Lucjusz pękłby z dumy, słysząc, jak się do mnie odnosisz –sarknął. – Potter! – zwrócił się do Harry’ego, który nieustannie bawił się frędzlami z narzuty.
– Tak? – spytał głupkowato, wypuszczając z palców materiałowy warkocz.
– Skup się, Potter. Czarny Pan chce się z tobą skontaktować osobiście.
Harry uniósł lekko brew.
– Kiedy? – spytał.
– Jak tylko Draco poczuje wezwanie. – Brązowe oczy skierowały się na Malfoya.
Draco westchnął i podwinął rękaw białej koszuli. Lewe ramię zdobił charakterystyczny tatuaż. Czaszka z wijącym się wężem. Czekali. Po niecałej minucie wąż delikatnie się poruszył.
– Teraz – powiedział beznamiętne Draco do siedzącego obok Pottera.
Harry zamknął oczy, starając się skupić. Nie przepadał za tym sposobem komunikacji, było to dla niego nieprzyjemne. W niektórych wypadkach wręcz bolesne.
Wiem, że mnie słyszysz, Harry. Nie mogę się doczekać, kiedy was ujrzę, moi chłopcy. Ciebie w szczególności, gdyż szykuję niespodziankę. Zobaczysz, spodoba ci się. Dość już tych uprzejmości. Posłuchaj mnie uważnie, Harry. Ty i Draco macie ważne zadanie, kluczowe. Nie bój się, chłopcze. Nie jest ono trudne. Macie zdobyć krew potomka Helgi Hufflepuff. Jednak nalegam, byś był bezwzględny. W inny sposób nie będę pewny twych intencji. Liczę na was.
Harry otworzył oczy. Rękami pocierał bolące skronie, na jego twarzy widać było szyderczy uśmiech.
– Co? Co ci powiedział? – Draco wstał ze swojego fotela i ukucnął przy przyjacielu.
Snape na ten widok zrobił skwaszoną minę. Nigdy nie rozumiał chrześniaka. Zdrowy, przystojny, młody chłopak, który – zamiast uganiać się za spódniczkami – był wpatrzony w tego zidiociałego Pottera jak w obrazek.
Harry podniósł wzrok na chłopaka przed nim. Dłonie Dracona przyjemnie grzały jego kolana. Szyderczy uśmieszek zastąpił inny, przepełniony ciepłem.
– Harry..? – Draco niemalże wyszeptał jego imię.
– Musimy znaleźć potomka Helgi Hufflepuff.
– Ale po co? – Zdezorientowany Malfoy wstał gwałtownie, wyraźnie rozczarowany powierzonym im zadaniem.
– Voldemort potrzebuje krwi.

_____
– Widział ktoś Harry’ego? – spytała Hermiona, wychodząc ze śniadania.
– Rozmawiał z Draco, a później zgarnął ich Snape – odpowiedział Fred, nachylając się nad sporo niższą od niego Hermioną.
– Pewnie znowu się wpakowali w jakieś kłopoty lub Snape chce dać im szlaban za tą bójkę w pokoju wspólnym.
– Ginny – żachnęła się Hermiona na przyjaciółkę. – Już widzę, jak Snape daje szlaban Draconowi.
– A cholera wie – powiedziała Weasleyówna. – To w końcu Snape, prawda?
Ze złymi przeczuciami Hermiona udała się z przyjaciółmi na błonia. Od jakiegoś czasu miała wrażenie, że Harry nie mówił jej wszystkiego. Stał się wobec niej oschły i opryskliwy. Nie traktował już jak przyjaciółki, a raczej jak zbędny  balast, szczególnie kiedy był z Draco. Usilnie chciał się jej pobyć. Hermiona pokręciła głową. O czym ona myślała. Draco i Harry to przyjaciele, nic więcej. To, co mówili bliźniacy, w głowie jej się nie mieściło. Pewnie robili sobie żarty, jak zawsze.
– Na Merlina! – krzyknął George, pokazując palcem w stronę zakazanego lasu.
– Co się stało braciszku? – Fred stanął na palcach, podtrzymując się ramion brata.
– Nie do wiary. Wiedziałem, po prosu wiedziałem. Fred, wisisz mi pięć sykli.
Wszyscy jak na zawołanie stanęli w szeregu wytężając wzrok. Na ich twarzach zaczął malować się szok. Ginny stała z otwartymi ze zdziwienia ustami.
– Ja cię... Jednak Blaise miał rację – powiedziała zszokowana Giny, kręcąc z niedowierzania głową. – Hermiono, wiedziałaś? – spytała się przyjaciółki, która jako jedyna nie wydawała się zszokowana.
Hermiona stała, przyciskając mocniej do piersi obszerną księgę, nie mogąc wydusić z siebie słowa. Było jej przykro. Z wielu powodów. Począwszy od tego najprostszego: nadzieje, jakimi się łudziła, że Draco w jakikolwiek sposób był nią zainteresowały, zniknęły bezpowrotnie. Jednak bardziej niż złamane serce zabolała ją świadomość, że Harry nic jej nie powiedział, że zbywał ją krótkimi, mało sensownymi odpowiedziami, zamiast się chociażby zwierzyć, że jednak coś czuł do przyjaciela. Fred miał rację, a ona głupia trwała w świecie iluzji. Nie mogąc dłużej patrzeć na dwójkę chłopaków, spacerujących i trzymających się za ręce, wycofała się powoli do zamku, tłumacząc się zadaniem domowym.
– Ale numer. – Ginny nie kryła zdziwienia. – Ktoś z was wiedział? – spytała, zadzierając głowę, by spojrzeć na braci.
– Ja.
– I ja.
– Serio? I nawet słowem nie pisnęliście? – Ginny stała przed bliźniakami z założonymi rękami. – Chrzanić to! – Obróciła się, niby urażona, w stronę spacerującej pary. – W szkole znowu będzie głośno od plotek – powiedziała cicho, obserwując z oddali Harry’ego i Dracona zmierzających w stronę lasu.
– Zapewne tak – dodał George, a Fred spojrzał za siebie, z zamiarem sprawdzenia, co z Hermioną.
Gdy spostrzegł jak pospiesznie się oddalała,  zaklął pod nosem.

9 komentarzy:

  1. No to teraz akcja nabiera tempa:D Ciekawe po co Voldemortowi krew potomka Helgi i ciekawe kto nim będzie i w jaki sposób Harry i Dracon ją zdobędą. A no i nareszcie Gryfoni dowiedzieli się o ich relacji, czekałam na to:D
    Haaaiiii lubię ten rozdział, i czekam na kolejny (może troszkę dłuższy? Bo się zaczytuję a tu koniec nagle):D
    Buziaki:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazlam Twoj blog ostatnio i musze w koncu skomentowac - uwielbiam! Nie moglam sie oderwac. Zadne drarry mi sie tak jeszcze nie podobalo! Troche watki zaplatane, kto kogo tak kocha, ale to jest chyba najlepsze. W ogole zauwazylam chyba wiekszosc parringow XD + oryginalne rozwiazanie, taki troche alter swiat w ktorych harry podal reke. Jestem tez strasznie ciekawa cos sie naprawde stalo tej "pamietnej" nocy... Czekam z niecierpliwoscia na nowe notki. Zycze weny!!! /Ayra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje za komentarz, wiele dla mnie znaczy. Generalnie dziennie mam okolo 70 wyswietlen ale oprócz Jukiry nikt sie nie kwapi by zostawic po sobie slad. Naprawde sie ucieszylam gdy zobaczylam Twój wpis. Dziekuję za uzanie. Mam nadzieję, że nie zawiode i dalsze rozdzialy bedzą Ci się podobać,
      Dzieki za wene, przyda się :P Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. *przeklną* brakuje "ł" na końcu

    Ja też komentuję :P
    Nie mogę się doczekać czytania dalszych rozdziałów (napisałaś już 30)

    ~Anastazja

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejejejejeje. Czytam naprzód, skomentuję w wolny czasie, ale teraz nie mogłam się powstrzymać ^^
    Severus ^^ ach, rozpływam się. On taki niedobry, hm? W sumie - to coś innego.
    Ogólnie to chciałam Ci powiedzieć, że świetnie kreujesz bohaterów - to nie są puste słowa. Genialnie udał Ci się Draco, o Voldemorcie nie wspomnę bo zrobiłaś go słodko-kwaśnego, co w moim języku oznacza zachowanie równowagi pomiędzy tyraństwem a neutralnością postaci. Ja niestety tego nie potrafię i "mój" Tom jest skopany na całej linii. Ech, albo po prostu w Voldarry nie da się zrobić innego? Dobra, przestaję truć. I jedziemy dalej z koksem: do czego będzie ta krew? :o Czadowa idea. Mroczna, tajemnicza, intrygująca. Rozmowa Harry'ego z Voldemortem: tekst "moi chłopcy" wybacz, skojarzył mi się z jakimś pedofilem, uśmiałam się setnie (przypuszczam, iż nie taki był Twój zamiar, aczkolwiek dla mnie to plus, kolejny humor xD) I ostatnia scena - cudowna, urocza i w ogóle nie mam na nią słów. Słodka, romantyczna... Nie, to i tak nie oddaje jej w pełni.
    Tak więc pozdrawiam i życzę weny!!!! Jutro komentarzy ciąg dalszy (:

    OdpowiedzUsuń
  5. Ach ta miłość...

    OdpowiedzUsuń
  6. "- Czego się najbardziej boisz?
    - Najbardziej boję się tego, że jakaś inna dziewczyna zobaczy w nim to co ja, a on zobaczy w niej to, czego nie widział we mnie..." Chodzi mi tutaj o głównie o Hermionę i Freda ~ Raven

    OdpowiedzUsuń
  7. Kurczę pomyliłam się, ostatnio zdarza mi się to dość często. Jeśli mnie pamięć nie myli to wcześniej napisałam coś o potomku Roweny, a tutaj chodzi o potomka Helgi. Tego nie mogę zapomnieć, kto jest tym potomkiem? Do czego potrzebuje jego krwi? Wolałabym, gdyby Voldemort był bardziej precyzyjny, a nie dawał im tylko jakieś hasła, a reszty to sami muszą się dowiedzieć. Snape, taki sam jakiego pamietam, i tak samo będę go nienawidzieć. Jakoś nigdy nie mogłam się przekonać to jego postaci, tutaj także tak będzie. Ginny czy Hermiona rozniesie plotki po szkole? Prędzej Ginny, ale Hermiona jest zawiedziona, żyła nadzieją, ale jak widać na niewiele jej się to zdało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    no cóż Hermiona w końcu na własne oczy przekonała się, że nie ma żadnych szans u Dracona, a co więcej zobaczyła, że jego i Harrego łączy coś więcej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny