–
No, Harry, jestem pod wrażeniem. – Profesor Slughorn poklepał go po ramieniu. –
Widać, że odziedziczyłeś talent po swojej matce.
–
Dziękuję bardzo – odparł Potter, odbierając z rąk nauczyciela Felix Felicis.
–
Tylko użyj go mądrze, mój drogi chłopcze. – Sędziwy mężczyzna rozejrzał się po
klasie. – Wszystkim wam poszło znakomicie, jednakże to pan Potter zasłużył na
nagrodę. Na dzisiaj koniec zajęć. Proszę, posprzątajcie po sobie, a na następne
zajęcia zaznajomcie się z zastosowaniem asfodelusa oraz śluzu gumochłona.
W
klasie zawrzało. Uczniowie zaczęli sprzątać stanowiska. Wiele zawistnych
spojrzeń było skierowanych w stronę Harry’ego Pottera, dzierżącego w dłoniach
mały flakonik. Ten, zadowolony z siebie, z dumnie wypiętą piersią podszedł do ławki.
–
Gratulacje, Harry, taki eliksir to niezła rzecz. – Ron patrzył z podekscytowaniem
na przyjaciela. – No wiesz, z tym cackiem to żadne egzaminy nie będą ci
straszne.
–
Daj spokój, Weasley. – Draco pokręcił głową. – Zmarnować taki eliksir na
egzaminy? Chyba doszczętnie zgłupiałeś.
–
Przestańcie – powiedział Harry, chowając fiolkę do kieszeni spodni. – Tylko
skaczecie sobie do gardeł.
Ron
skrzyżował ręce na piersi.
–
Jak sobie chcesz, ja tylko sugerowałem do czego może się nadać, prawda,
Hermiono? – Weasley spojrzał za plecy, licząc, że ujrzy za nimi przyjaciółkę.
Ku jego zdziwieniu, miejsce dziewczyny było wolne.
–
Widział ktoś Hermionę? – spytał Ron.
Draco i Harry tylko wzruszyli ramionami.
–
Ja ją widziałem – odezwał się Neville, stojący nieopodal. – Zanim zaczęły się zajęcia,
wybiegła gdzieś oburzona.
_____
Trójka
szóstoklasistów przemierzała szkolne korytarze, szukając przyjaciółki. Sprawdzali
już w bibliotece, w Wielkiej Sali, jednak, jak dotychczas, z zerowym skutkiem.
–
To do niej nie podobne, zrywać się z lekcji. – Draco ze zrezygnowaniem oparł
się o ścianę. – Osobiście mam już dość. Szukamy jej od jakiejś godziny.
Proponuję iść na zajęcia, za chwilę mamy transmutację, może akurat będzie w
klasie.
–
Nie masz pewności – odparł Ron.
–
Ron, może Draco ma rację. Kto wie, co jej do głowy strzeliło, jest dziewczyną,
prawda? Może miała jakiś powód, by odpuścić sobie eliksiry. – Potter drapał się
po czarnej czuprynie, starając się znaleźć jakieś logiczne wytłumaczenie na
zachowanie przyjaciółki.
–
Dobra, niech wam będzie. – Westchnął Ron.
– Korzystając z czasu, jaki nam pozostał, proponuję iść coś zjeść przed lekcją.
Idziecie ze mną?
–
Nie, Ron, nie jestem głodny. – Harry pokręcił głową.
–
Ja tak samo. Chcesz, idź sam, my już pójdziemy pod klasę, może Granger tam
będzie.
–
No dobra, ja idę. Jak mi się uda, to złapię jeszcze Seamusa, był w Wielkiej Sali,
kiedy tam zaglądaliśmy.
–
Jak chcesz. Widzimy się u McGonagall. Chodź, Harry.
Ron
stał jeszcze przez chwilę na środku korytarza, patrząc na oddalająca się
dwójkę.
–
W co wy pogrywacie? – zapytał sam siebie pod nosem, po czym udał się w
przeciwną stronę.
_____
–
Mieliśmy iść na transmutację. – Harry patrzył z niedowierzaniem na towarzysza. Draco,
nie robiąc sobie nic ze sprzeciwów przyjaciela, dalej ciągnął go na siódme
piętro. – Obiecaliśmy Ronowi, wścieknie się i znowu będzie stroił fochy.
-
Olej wiewióra – powiedział Draco, uśmiechając się łobuzersko. – Mamy ważniejsze
rzeczy do roboty.
–
Tak? A niby jakie? – Potter zatrzymał się, patrząc wprost w oczy stojącego
przed nim Malfoya.
–
Harry, nie mam zamiaru błądzić po korytarzach, a jakbyś nie zauważył, stoimy na
schodach. Jak znam twoje szczęście, zaraz zaczną się przemieszczać.
–
No i? – spytał Potter. – I tak nie zamierzamy iść na lekcje, prawda? Więc mamy
dwie godziny dla siebie.
–
O, teraz jest „my”? Dobra, Potter, musimy porozmawiać, a do tej rozmowy nadaje
się tylko jedno pomieszczenie w tym zamku.
–
Pokój Życzeń – wyszeptał Harry, Draco tylko pokiwał głową. – A więc prowadź.
Malfoy
uśmiechnął się szeroko, po czym zaczął zmierzać w wyznaczonym kierunku. Harry
cały czas obserwował chłopaka idącego przed nim.
Draco
szedł wyprostowany, czuł, że Potter lustrował jego ciało wzrokiem. Zawsze miał wyczulone
zmysły.
Cholerny Potter,
pomyślał.
Zawsze,
kiedy był blisko niego, jego ciałem wstrząsały przyjemne dreszcze, a w głowie
huczało mu od fantazji na temat Harry’ego. Malfoy pokręcił głową. To wszystko
było dla niego takie kuszące: chciał być blisko Harry’ego, chciał mieć go zawsze
obok siebie. Szlag go trafiał, kiedy wokół Pottera kręciły się zainteresowane
nim dziewczęta. Miał wtedy ochotę rzucić na nie wszystkie jakąś klątwę.
Nieważne jaką, ważne, że bolesną.
Nim
się spostrzegli, byli już przed ścianą
prowadzącą do Pokoju Życzeń. Draco ukradkiem spojrzał na Pottera stojącego obok. Merlin jeden wiedział, jak bardzo mu go brakowało
w wakacje. Myślał, że oszaleje z tęsknoty.
Uśmiechnął
się lekko, trącając przy okazji koniuszkiem palca dłoń Harry’ego. Potter od
razu podniósł wzrok na Dracona.
–
Jedno z nas musi otworzyć pokój – powiedział cicho Harry.
–
Ty to zrób, zdam się na ciebie, tylko pamiętaj, ma być wygodnie.
Potter
podszedł do bladej ściany i zamknął oczy zastanawiał się, czego potrzebował,
czego pragnął.
Potrzebuję miejsca, gdzie będzie
nam komfortowo, pomyślał.
Jak
za dotknięciem różdżki, ściana zaczęła ujawniać swój sekret. Ogromne drzwi,
które ukazały się w tym momencie chłopcom, swoimi zdobieniami i ornamentami aż
zapraszały, by wejść do środka.
Draco
wyprzedził Harry’ego i jako pierwszy nacisnął potężną klamkę. Kiedy ogromne
wrota się uchyliły, Ślizgonowi zaparło dech w piersi; spojrzał ku Gryfonowi
stojącemu obok.
–
Serio, Potter? – spytał z łobuzerskim wyrazem twarzy.
–
Co? Chciałeś, masz – odpowiedział jak gdyby nic Harry, nie mając pojęcia, o co
mogło chodzić Malfoyowi.
Bez
ociągania wyminął go i wkroczył do środka.
–
Oł…to, o to ci chodziło – zmieszał się Potter.
Jego
oczom ukazał się przytulny pokój. Zieleń mieszała się ze szkarłatem, srebro ze
złotem. Ogromne łoże było wyłożone wielkimi, puchatymi poduszkami. Nie było tam
ani jednego krzesła czy fotela. Stało tylko łóżko, które aż zapraszało swoim
wyglądem, by od razu się na nim położyć i zapomnieć o otaczającym świecie.
–
Tak, Potter, właśnie o to, ale nie marnujmy już czasu – powiedział Draco. –
Pakuj się do środka. – Po tych słowach pchnął przyjaciela z całej siły w głąb
komnaty, zamykając pośpiesznie drzwi.
_____
–
Hermiona? A ty co tu robisz? – spytał Fred, zauważywszy dziewczynę siedzącą w pokoju
wspólnym przy kominku.
Zaskoczona
obecnością jednego z bliźniaków, pospiesznie otarła twarz.
–
Źle się poczułam, postanowiłam po zielarstwie wrócić do dormitorium, ale w
łóżku czułam się jeszcze gorzej. Dlatego siedzę tu. A ty? Czemu nie jesteś na
lekcjach? – spytała Weasleya, który właśnie obchodził kanapę, zmierzając w jej
kierunku.
–
Razem z bratem mieliśmy stworzyć nowy rodzaj petard, ale trochę źle
wymierzyliśmy składniki i bum! George został z poparzonymi dłońmi, powinien
właśnie leżeć jak małe, grzeczne dziecko w łóżeczku. – Uśmiechnął się
zawadiacko do dziewczyny.
Mimo,
że Hermiona nie była w nastroju do żartów, zaśmiała się cicho. Obecność Freda
czy George’a zawsze wpływała na nią kojąco. Oboje mieli w sobie tyle pozytywnej
energii, że zarażali nią każdego wokół.
–
Biedny George – wyszeptała.
Fred
usiadł obok niej, uważnie się jej przyglądając. Zauważył smugi na jej
policzkach oraz zaczerwienione oczy.
–
Znamy się już tyle lat, wiesz, że mnie nie okłamiesz, prawda, Hermiono? –
spytał.
Zdezorientowana
dziewczyna lekko pokiwała głową i spuściła wzrok, podkulając przy tym nogi.
–
Słyszałem, że przed eliksirami wybiegłaś z lochów jak oparzona, po tym, jak
Draco i Harry zaczęli flirtować przy wszystkich. Więc jak dla mnie sprawa jest
oczywista. – Weasley spojrzał na Granger, starając się wyczytać coś z jej
twarzy. – Wiesz, że jeśli chodzi o mnie, to możesz mi wszystko powiedzieć.
Więc? Dobrze myślę? Harry?
Hermiona
pokręciła szybko głową.
– Tu wcale nie chodzi o Harry’ego –
powiedziała, po czym szybko zakryła usta dłońmi.
Fred
śmiał się cicho.
–
Zawsze dajesz się podpuścić. – Pokręcił głową. – A więc interesuje cię Draco
Malfoya uchodzącey za najlepszą partię w Hogwarcie? Przyjmij moją skromną radę
i daj sobie spokój.
Dziewczyna
spojrzała na Freda, nie wiedząc, co powiedzieć.
–
Jak to? Przecież to, że on jest czystej...
–
Tu nie chodzi o pochodzenie, Granger. On… cholera, nie widzisz tego, czy nie
chcesz widzieć? – Fred, nie mogąc już wytrzymać, podniósł lekko ton głosu. – On
nie jest tobą zainteresowany, ani żadną inną panną chodzącą do tej szkoły.
–
Skąd możesz wiedzieć? Widziałeś go z kimś?
–
Non stop go z kimś widuję, Hermiono. Ty zresztą też.
–
Nie… – Pokręciła głową. – Pytałam Harry’ego, powiedział, że nic między nimi nie
ma…
–
A ja i George widzieliśmy na własne oczy, że mają się ku sobie. Kiedy
jechaliśmy pociągiem. Ty i reszta lataliście jak oparzeni z przedziału do
przedziału, a oni jak dwa gołąbeczki siedzieli obok siebie, trzymając się za
ręce.
–
A mi się wydaję, że zmyślasz, Fred.
–
Spytaj George’a – powiedziawszy to, wstał. – Naprawdę, nie marnuj sił tam,
gdzie walka jest już przesądzona. Poza tym, nie tylko nas nie ma na lekcjach.
Harry i Draco też się urwali, resztę sobie dopisz.
Hermiona
patrzyła na chłopaka ze zmarszczonym nosem, była zdenerwowana, wściekła i
okropnie rozczarowana.
–
Hermiono – zaczął Fred spokojnym i ciepłym głosem. – Rozejrzyj się wokół, na
pewno jest ktoś, kto czeka na tę pierwszą szansę, nie ma sensu dawać następnej
i następnej komuś, kto i tak ma cię gdzieś. Przemyśl to.
Dziewczyna
patrzyła na Weasleya, jak zmierzał w stronę sypialni chłopców. Zrezygnowana,
skuliła się w jeszcze większy kłębek. Nie mając już siły na nic, przymknęła
oczy.
– Po co dajesz komuś rady, do których sam
się nie stosujesz? – spytał George oparty o kolumnę.
Stał
tam już dłuższą chwilę. Słyszał całą rozmowę tej dwójki. Chciał tylko zejść do
kuchni po coś do picia, jednak kiedy usłyszał tych dwoje przy kominku, postanowił
im nie przeszkadzać. Doskonale wiedział o słodkiej tajemnicy brata.
–
Zamknij się, George. Nie twoja sprawa.
Bliźniak
tylko obrócił się w stronę Freda.
–
Nie moja? Ok, nie będę się mieszać, ale tobie radzę to samo. Dobrze wiesz, że
Hermiona od wielu lat kocha się w Draco. – Fred spiorunował brata wzrokiem.
–
A ja od wielu lat w niej, więc jesteśmy w impasie. – Zły na bliźniaka poszedł
do sypialni, zatrzaskując za sobą drzwi.
_____
W
bezimiennym miasteczku czas płynął powoli. Jedynie Lord Voldemort nie mógł się
do tego dostosować. Nie lubił czekać. Chciał mieć wszystko wtedy, kiedy było mu
to potrzebne. Niestety praw natury nie szło przyśpieszyć. Tak samo jak nie
można przyspieszyć działań swoich podwładnych. Nagle rozległo się pukanie do
drzwi frontowych. Zaniepokojona Nagini, sycząc donośnie, pełzła już w stronę
swojego Pana.
–
Wiem, moja droga, spodziewałem się go. – Czarny Pan pogłaskał głowę węża, po
czym udał się do głównego holu przywitać swojego gościa.
Niesamowite! I warto było czekać na rozdział! Wow Pokój Życzeń to jedno, a słowa Draco : Serio, Potter? to już drugie. I mam banana na twarzy (podoba m isię sposób w jaki wykreowałąś Draco) :D Ah na początku myślałam że Hermiona była zdruzgotana tym, ze to nie ona dostała eliksir szcześcia, no ale szok ona podkochuję się w Draco! :D Coś czuję że potem się wszystko skomplikuje, no i ten Voldemort, czegoś chce.
OdpowiedzUsuńCzekam neicierpliwie na kolejny rozdział
Twoja wierna fanka :D
Dzięki :) staram sie jak najczęściej notki dodawać ale niestety ostatnio miałam urwanie głowy :/ cieszę się, że sie podoba :)
OdpowiedzUsuń"W klasie zawrzało. Uczniowie z ociąganiem zaczęli sprzątać swoje stanowiska pracy". Według mnie to się gryzie. Jeżeli zawrzało, to znaczy, że zrobiło się głośno, o czym przeczy fakt iż uczniowie poruszali się z ociąganiem.
OdpowiedzUsuńTo takie urocze, że Fred kocha się w Hermionie. Chciałabym aby byli razem.
~Anastazja
Jak Ty wymyślasz takie niesamowite historie?!
OdpowiedzUsuńUuuuu... Jestem ciekawa na kogo tak czekał...
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie czytałam tak ciekawego i wciągającego opowiadania :D
Na wstępie nadmienię, że Twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe i dobrze napisane, a raczej bardzo dobrze. Tak jak zazwyczaj nie jestem w stanie czytać fan fiction mimo usilnych starań, tak Twoje opowiadanie się czyta lekko i przyjemnie. I już pominę fakt, że nijak nie pasuje mi Draco w roli przyjaciela Weasleyów albo możliwość aby Harry spędził święta u Voldemorta ale to kwestia gustu ;) Patrzę na to jako na odrębną opowieść. Trochę tylko ubolewam że ze Snapa zrobiłaś czarny charakter bo to moja ulubiona postać. Sama piszę różne opowiadania i będę tutaj zaglądać i liczę, że nie porzucisz swojego bloga jak to często ma miejsce. Oby tak dalej, mam kilka uwag stylistycznych ale to nie na komentarze, odezwę się później na gg jeżeli można :) pozdrawiam i życzę pomysłów
OdpowiedzUsuńBardzo mnie wciągnęło. :3 Ciekawa historia ^^
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jak na razie wporządku. Jednakże chciałabym zaznaczyć błąd względem oryginału - Pokój Życzeń nie może wyczarowywać jedzenia. To główny problem jaki mieli ludzie kryjący się w 7 części.
OdpowiedzUsuńWidzę, że relacja Draco i Harry'ego się rozwija i dobrze. Pokój życzeń tyle pomysłów, przeżyć, życzeń, a oni udają się do niego tylko w tym celu. Tak, tylko oni mogli to wymyśleć. A jednak Felix Felicis dostał Potter, znowu, no nic może gdzie indziej znajdę szczegóły, które mnie mocniej zadowolą, niż ten fakt. Fred chciał dobrze, ale chyba żadnemu z nich nie pomógł. Skoro teoretycznie Hermiona będzie z jednym z bliźniaków, a Harry z Draco to kto będzie z Ronem i z Ginny? A właśnie, gdzie jest Ginny! Oby się pojawiła w następnych rozdziałach, bo inaczej się na Ciebie fochnę.
OdpowiedzUsuńNie dość, że Drarry to jeszcze Fremione?
OdpowiedzUsuńKocham cię <3
Witam,
OdpowiedzUsuńcieszę się, że to Harry zdobył tą fiolkę, och Hermiona zakochała się w Draco, a ten jej jednak nie zauweaża, ale za to chce być blisko Harrego, och sam Fred podkochuje się w Hermionie, może ta w końcu odpuści Draco i zwróci uwagę na Freda, n aHarry co siedziało Ci w głowie jak myślałeś o pokoju ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie