środa, 21 sierpnia 2013

ROZDZIAŁ 38.

– Witaj, Hermiono. – Ciemnowłosą dziewczynę z zamyślenia wyrwał znajomy głos dochodzący zza jej pleców.
Gdy się obejrzała za siebie, ukazała się jej poważna twarz okalana czarnymi lokami. Spojrzenie szarych oczu, które zadawały się być bezdenne były utkwione w nieobecnym wzroku czekoladowych tęczówek należących go Gryfonki.
– Teodor – powiedziała zdziwiona Hermiona, rozglądając się po pomieszczeniu.
Znajdywali się w bibliotece, która tego dnia świeciła pustkami. Był weekend, od przerwy świątecznej minął już tydzień. Hermiona i Draco unikali się wzajemnie, nie patrzyli na siebie, zachowywali się tak, jakby dla siebie nie istnieli, na co inni zaczęli zwracać szczególną uwagę. Hermiona większość czasu spędzała z Fredem, z którym w miarę możliwości zaczęło jej się układać, chociaż sama jeszcze do końca nie zdefiniowała swoich uczuć do rudzielca, który onieśmielał ją uśmiechem.

– Tak, to moje imię. – Jak zawsze sarkastyczna odpowiedz wyszła z ust Ślizgona.
Teodor był jednym z milszych osobników należących do domu węża. Czasem jednak potrafił być niezwykle natarczywy. Nie pytając o zgodę, dosiadł się do stołu dziewczyny, który mieścił się w najdalszym końcu biblioteki. To tu nie docierał wścibski wzrok panny Pince, która czujnym okiem łypała na uczniów, starając się dostrzec tych co naruszali regulamin biblioteki o przestrzeganiu ciszy. Hermiona skrzyżowała ręce na biurku, po czym spojrzała na chłopaka lekko przy tym przekrzywiając głowę. Bujne włosy połaskotały ją przyjemnie po ramieniu.
– Masz jakiś do mnie interes, że musiałeś się dosiąść akurat do tego stolika, pomimo że reszta świeci pustkami? – Dziewczyna nie kryła irytacji z towarzystwa.
Ostatnio wolała spędzać czas sama. Musiała poukładać swoje życie, które w jednej chwili, za sprawą dwójki jej przyjaciół wywróciło się do góry nogami. Nawet jej poglądy na niektóre sprawy zmieniły się diametralnie. Odkąd dowiedziała się prawdy od Harry’ego, każde słowo, każdy gest wykonywany przez osoby w jej otoczeniu był przez nią odbierany jako atak czy kłamstwo. Czasem miała wrażenie, że zatraciła możliwość racjonalnego myślenia. Do tego dochodziły jeszcze lekcje ze Snapem. Ten,  jak zawsze z kamienną twarzą sprawiał wrażenie jakby nic się nie stało.
– Może mam, może nie – odpowiedział po chwili chłopak, wpatrując się w kształtną i symetryczną twarz dziewczyny.
– Nie mam ochoty na jakiekolwiek pogaduszki, Nott – powiedziała ostro, starając się go w ten sposób przegonić.
– Nikt by nie miał po torturach zafundowanych przez Snape’a – powiedział z nieodgadnionym dla niej uśmiechem.
W momencie, gdy dotarł do niej sens słów chłopaka, jej usta rozdziawiły się w wyrazie zdumienia, szoku i przerażenia.
– Nie bój się – dopowiedział szeptem, nachylając się poprzez blat stolika. – Zastanawiasz się teraz pewnie, skąd on to wie? Hmm? Mam racje, prawda? Otóż moja niezbyt droga przyjaciółko, mój ojciec jest Śmierciożercą i niejednokrotnie podczas ferii składał wizytę naszemu wspólnemu znajomemu… temu co nie ma nosa – dokończył, śmiejąc się i odchylając na tyle, by wygodnie oprzeć się w krześle.
– Widzę, że doskonale się bawisz. Nie masz pojąca jaki on jest – odparła, pochylając głowę.
– Mówisz o Nim, czy o Snapie?  Jeśli o tym pierwszym, to śmiem twierdzić, że sama go tak naprawdę nie znasz, co innego Potter i Malfoy.
– A ty co? Wszystkowiedzący? – spytała niemiłym tonem.
– To chyba raczej twoja działka, kujonico. Chciałem cię tylko uświadomić, że jakbyś kiedyś potrzebowała się wygadać, niekoniecznie Potterowi, to wiedz, że możesz śmiało z tym problemem przyjść do mnie. To – wskazał na swoją twarz, dłonią zataczając kółko w powietrzu – jest tylko maska. Pod nią całkiem sympatyczny ze mnie chłopak – powiedział, wstając i odchodząc od stolika. – Nie męcz się z tym, bo się wykończysz – dopowiedział jeszcze, obracając za siebie głowę.
W tle oddalających się kroków Ślizgona dziewczyna usłyszała jak ten wymienia z kimś uprzejmości. Po chwili obok niej usiadł wysoki młodzieniec z rudymi włosami, w których odbijały się miedziano złote refleksy.
– Rozmawiałaś z Nottem? – usłyszała pytanie, skierowane do jej osoby.
Z ociągnięciem obróciła twarz, by spojrzeć na kolejnego intruza, tym razem z wymuszonym uśmiechem, bez wyrazu obojętności na twarzy, który tak często ostatnio u niej gościł.
– Tak, zauważył mnie i tylko podszedł się przywitać – skłamała, patrząc prosto w oczy Freda.
Sama się sobie dziwiła. Wcześniej nie pomyślałaby, że okłamanie kogoś bliskiego przyjdzie jej z taką łatwością.
– Wydaje się być w porządku – powiedział Fred, rozsiadając się wygodniej.
– Tak – wymruczała, wracając do eseju na eliksiry.
Po jej ciele przebiegł nieprzyjemny dreszcz, a w ustach poczuła metaliczny posmak. Zadrżała. Cholerny Snape, pomyślała.
– Dobrze się czujesz? – chłopak od razu zauważył nagłą zmianę w Hermionie i z troską się nad nią nachylił, przyglądając się uważnie.
– To nic, chłodno tu – wydusiła z siebie.
Weasley patrzył na nią spojrzeniem, które na siłę starało się wedrzeć w głąb jej duszy, by odkryć jaka była przyczyna nagłej zmiany w dziewczynie. Co by zrobił, gdyby znał pardwę? Hermiona przymknęła oczy, nie chciała o tym nawet myśleć. Mimo to, nie potrafiła wyzbyć się tych koszmarnych myśli. Co powiedzą przyjaciele? Co oni zrobią – ona, Harry i Draco, gdy każdy się od nich odwróci? Od nich? Przecież ona nie podjęła jeszcze decyzji, to nie takie proste, po czyjej stronie miała stanąć? Jak się zachować? Z drugiej strony, wydawało się, że Voldemort wybrał za nią.
– Fred – wyszeptała na tyle głośno,  by chłopak siedzący przy niej mógł ją usłyszeć. – Co sądzisz o tej wojnie? Jak myślisz – spojrzała na niego wzrokiem pełnym obaw i strachu – czy istnieje dobro i zło? Czy to tylko walka o władzę i potęgę?
– Czasem chcę wierzyć, że w tym wszystkim jest jakiś głębszy sens. Nie mieści mi się w głowie fakt, by w tym wszystkim tylko i wyłącznie chodziło o czarodziei z mugolskich rodzin, czy samą chęć panowania nad światem – odpowiedział poprzez uśmiech. – To tak cię martwi? Ostatnio ataki na mugoli ucichły, w Hogwarcie zapanował spokój. Puki co, nie powinnaś się tym wszystkim przejmować. Jesteś bezpieczna. Przy mnie jesteś bezpieczna, nie pozwolę cię zranić – powiedział, okrywając ją ramieniem.
Dziewczyna mimowolnie wtuliła się w niego mocniej, przyciskając twarz do jego torsu. Tak, w tamtej chwili to poczuła, potrzebowała go, zależało jej, czyżby to miłość?

***

Niedzielne popołudnie upływało leniwie. W Slytherinie panował spokój, tylko w tle cicho grała muzyka, płynąca z gramofonu, znajdującego się w Pokoju Wspólnym. Ginny siedziała po turecku na jednej z zielonych sof, naprzeciwko niej, w podobnej pozycji znajdywał się Blaise, który z wyrazem skupienia wpatrywał się w planszę do szachów czarodziei. Rudowłosa z wyrazem rozbawienia wpatrywała się w swojego chłopaka. Zauważyła, że gdy ten głęboko się nad czymś zastanawiał, to na jego czole zaczynała pulsować mała, cienka żyłka.
– Zrobisz w końcu ten ruch? – spytała zirytowana czekaniem, szczupłe dłonie oparła za plecy.
– Staram się nie przegrać.
– I tak przegrasz – dogryzła mu z szerokim uśmiechem.
– Jakim cudem dziewczyna może być tak piekielnie dobra w szachach? – spytał, patrząc z podziwem na drobną istotkę, która okiełznała Diabła, który w nim siedział.
– Przypominam, mam sześciu braci.
– Fakt, to też wyjaśnia dlaczego jesteś tak dobra w Quidditchu – powiedział z nutką dumy w głosie.
W tym samym czasie do Pokoju Wspólnego wszedł Nott i z rzucił swoją torbę w kąt pomieszczenia, która z hukiem upadła na podłogę. Ginny, Blaise, Crabble, Goyle oraz Pansy spojrzeli zaciekawieni na nowoprzybyłego.
–Co ty taki nie w  sosie? – spytał Zabini, rozsiadając się wygodniej w sofie, Ginny zgarnęła planszę, odkładając ją na stół i przybliżyła się do chłopaka, wtulając się w niego.
– Nic – warknął Nott. – Żyjemy w posranym świecie.
Gotowało się w nim. Od samego początku kiedy to jego ojciec wrócił pewnego dnia do domu i oznajmił mu, kogo widział w posiadłości Czarnego Pana. Harry’ego i Dracona potrafił zrozumieć, ale to, że wplątali w to Hermionę nie mógł. Sam dokładnie nie wiedział jakie plany miał Voldemort, nikt tak naprawdę nie wiedział prócz tych, co znajdywali się najbliżej niego. Nie mógł więc wiedzieć, że młoda Granger była potomkiniom samego Godryka Gryffindora. Nie mógł wiedzieć, że Voldemort obsesyjnie żądał krwi założycieli Hogwartu, a nawet gdyby wiedział, to nie mógł zrozumieć jak można w wojnę wplątywać nastolatków. Jego ojciec nigdy by mu nie pozwolił w tak młodym wieku zbratać się z Czarnym Panem, mimo że ten niejednokrotnie już proponował młodemu Nottowi honorowe miejsce w swoich szeregach.
– Dostałeś depresji? – spytała Parkinson, siedząca na podłodze przy dwójce Ślizgonów postawnej postury.
– Nie, tak tylko stwierdzam fakty. Gdzie reszta? – spytał Teodor, rozglądając się po pomieszczeniu.
– Szlajają się po szkole lub błoniach, a Harry i Draco...
– Można było się tego domyśleć – machnął na to ręką. – Za spokojnie tu – powiedział, wstając.– Idę do pokoju, podstrajacie się zachowywać w miarę możliwości cicho, chciałbym poczytać.
Gdy chłopak wyszedł, Ginny zaśmiała się dźwięcznym i melodyjnym głosem.
– Co cię tak bawi? – spytał Zabini, patrząc na nią rozbawionym wzrokiem.
– Gryffindor ma swojego kujona, widać Slytherin też.
– Tak, coś w tym jest – poparł ją chłopak.

***
Harry siedział na brzegu łózka, przyglądając się lewemu ramieniu. Draco, który aktualnie siedział przy biurku zerknął z ukosa na Wybrańca.
– Znowu się napawasz widokiem tej śmiesznej ozdoby? – spytał z nieukrywanym cynizmem w głosie.
Harry podniósł wzrok na blondyna, uśmiechając się przy tym nikle.
– Nie zastanawiało cię nigdy jak to działa? Gdy tylko się poruszy, czuć to, jakby pod skórą wił się prawdziwy wąż.
– A co mnie to obchodzi? – Wzruszył ramionami Draco. – Jest to jest. Gdy się porusza lub gdy boli, znaczy, że Tomowi brakuje rozrywki i mamy się wstawić jak posłuszne pieski.
– Brzmisz jakbyś żałował tego, że stałeś się Śmierciożercą.
– Nie żałuję – odparł, wstając z miejsca i poprawiając mankiety czarnej koszuli.
Jasne jeansy doskonale na nim leżały. Już dłuższe niż na początku roku szkolnego włosy opadały mu na czoło. Jasne oczy spojrzały zadziornie w stronę czarnowłosego młodzieńca.
– Jeśli to nie żal, to co? Wcześniej byłeś zachwycony, że masz ten znak, a teraz?
– Dotarły do mnie konsekwencje tego czynu – odparł. – To nie tak, że nie chcę zabijać, lubię to, ale nigdy nie sądziłem, że może się to odbić na naszych przyjaciołach. Bo co zrobisz, gdy staniemy po przeciwnych stronach i będziesz zmuszony unieść różdżkę na Ginny czy Seamusa?
– Nie wiem, nie zastanawiałem się.
– No właśnie – powiedział Draco, podchodząc do skromnej szafki, gdzie zwykł chować alkohol, już po chwili w jego dłoniach znajdywała się odkorkowana butelka ognistej.
– Może powinniśmy porozmawiać z nimi, jakoś zasugerować, po której stronie mają się opowiedzieć. – Harry wodził wzrokiem za kochankiem, który zataczał koła, błądząc bez celu po pokoju, co rusz upijając alkoholu prosto z butelki.
– Może – powiedział cicho.
– Zacząłeś się bać – powiedział Harry z uśmiechem.
– Powinieneś to odszczekać, Potter.
– Powinieneś wsiąść się w garść, Malfoy – zaśmiał się Harry, wstając i ruszając w stronę prefekta, po czym wyrywał mu alkohol z ręki – i przestać tyle pić – rzekł i sam przyssał się do butelki.
– A ty się nie boisz?? – spytał blondyn.
– Nie wiem. Jestem pewny tego, że nie zawaham się, gdy ktoś cię zaatakuje. – odpowiedział, patrząc na niego pewnie.

***
– Nie obchodzi mnie jak to zrobisz, masz tego dokonać! – W ciemnym gabinecie grzmiał złowrogi głos należący do potężnego czarnoksiężnika.
– Ależ Panie, to może zakończyć się jego śmiercią. To zbyt potężny eliksir. Jedyne wyjście to dodać do wywaru jego własnej krwi, ale pozbawianie go takiej ilości też może okazać się tragiczne w skutkach. Eliksir podczas przygotowywania odparowuje, ciągle trzeba uzupełniać poboczne składniki.
Voldemort spojrzał złowrogo na swego sługę.
– To musi się udać – wysyczał. – Musi!

18 komentarzy:

  1. Rozdział świetny jak zwykle <333
    Życzę duużo weny ^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Perełka. Choć rozdział nie wnosi nic istotnego, nie jest nudny i czyta się go przyjemnie. A zakończenie intryguje. Chcę więcej! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział calkiem fajny :) Ale okropni emnie ku drażni Drarry ... Nie wiemczemu,ale poprostu okropnie mi sie czyta o tej parze.. Wolałabym Dramione :d. No,ale skoro kest minus to plus tez musi byc a także to,co chcialabym by tegi bylo więcej :D
    - : Drarry ;//
    + : Świetnie zagrane w tej bibliotece a koniec okropnie mi się spodobał :3 Trzyma w napięciu - I o to chodzi xD
    Co bym chciala by bylo tego więcej : Voldzia i Belli ! I chce sie juz dowiedziec,po cholere mu ta kreww *-*
    Mrs.Snape`owa xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj!
    Z przykrością informujemy, że załogę Opieprzu opuściła Aimee. Proszę o kontakt na corkatsw@gmail.com z decyzją czy wybierasz innego oceniającego, czy chcesz zrezygnować z oceny. Pamiętaj, że u nas działa system numerkowy i nie wylądujesz na szarym końcu kolejki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. A co z wynikami tej ankiety?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdania były mocno podzielone, ale osobiście podjęłam decyzję, że nie będę zamieszczać tu scen erotycznych. Jeśli się to komuś nie podoba i się nastawiał na sceny łóżkowe i tylko dla tychże scen zaczął czytać bloga, trudno ja płakać nie będę. Niestety fabuła opowiadania jest na tyle zawiła, że jakbym miała się "spuszczać" nad erotykami to mózg by mi się przepalił.
      Poza tym w moim mniemaniu takie sceny nie są potrzebne w opowiadaniach jeśli nie były zamierzone od samego początku.

      Usuń
  6. Dostałam link do twojego bloga od kumpeli. Początkowo moje nastawienie było jakie było (nigdy nie lubiłam Drarry) ale potem się zakochałam! Blog jest genialny a w komentarzach jest taka miła, przyjacielska atmosferka...
    Mam zamiar czytnąć sobie twoje pozostałe blogi.
    a'propos tych scen łóżkowych czy czegokolwiek innego... rób co chcesz! Twój blog i masz fajne pomysły więc ich nie zmieniaj pod publikę!
    O błędach nie piszę, bo po pierwsze primo- ja sama z moim talentem ortograficznym muszę mieć wszystko betowane a po drugie primo- są tu eksperci od tego!
    Kocham cię kobieto! Pisz, pisz tego bloga jest F A N T A S T Y C Z N Y!
    Zły Harry, Dumby który jest marionetką, Slytherin nareszcie pokazany z jakiejś takiej pozytywnej strony (chyba mój ulubiony dom, a w książce i większości fanfików taki... znienawidzony :(
    Sorki, że komentarz taki długi, ale się trochę uzbierało przez te wszystkie rozdziały. Nie mam co robić więc zaczynam czytać twoje blogi i czekam niecierpliwie n kolejny wpis

    Remisia
    (tak, tak, wiem. Dziwny podpis ale ubóstwiam Lupina.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Będzie więcej Belli i Voldemorta ? :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajny rozdiał. Długo mnie tu nie było, nadrabiam zaległości ^^ Jednak mam nadzieję, że wpadniesz na mojego bloga, pojawił się rozdział :)
    Ps. Świetny rozdział! Pozostawiłaś w napięciu ;3 Tak trzymaj :] Życzę dużo weny, 3maj się ;>
    ~Twoja fanka :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Booooszki rozdział!!! ;> Ale jak niektórym brakuje mi Belli i Voldzia... Nie mam pojcia po co mu ta krew, te sie zastanawiamm... Ale rozdzial szuuper i czekamm na nastepnee... Sorr, ale ostatnio nas zaniedbujesz... xD
    Weny, weny! ;3
    ♥Kundzixx

    OdpowiedzUsuń
  10. Twój styl pisania jest tak wciągający, że śmiem równać go z Joanne Rowling <3
    Z niecierpliwością czekam na dalsze rozdziały i jeśli mogę prosić cię o jedno, pisz więcej o Bellamort. Wprost kocham ten parring, szukam blogów o tej tematyce i sama rozważam, pisanie o nim. Dzięki tobie pokochałam również parring Drarry <3 Bardziej opisujesz ich jako przyjaciół, nie kochanków i to mi się podoba. Nie lubię zbytnio czytać scen erotycznych, chyba że ktoś umie to opisać delikatnie i z sensem. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały. Ja cię normalnoe kocham za tego bloga. Weź pisz jakąś książkę. Taki talent, boże też tak chcę.
    Przepraszam, że z anonima, ale jestem na telefonie i nie chce mi się logowac :/
    Wielbiąca Cię Dramiona <3

    OdpowiedzUsuń
  11. kocham wpadać na przypadkowe blogi tak jak w tym przypadku :D przeczytałam dziś wszystkie rozdziały, i nie mogę się doczekać na więcej :) strasznie się wciągnęłam, bo masz bardzo ciekawy styl pisania :) jedyne co mnie denerwuje w tym opowiadaniu to Hermiona. na początku było mi żal, bo zastanawiałam się, czy nie zginie, ale teraz bym nie rozpaczała tak bardzo, bo irytuje mnie to, że ostatnio jakoś Draco się nią bardziej przejmuje :D
    naprawdę się cieszę, że wreszcie znalazłam jakiegoś dobrego bloga :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No kiedy dodasz 39 rozdział ? :<

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś we wrzesniu. Teraz mam masę problemów na głowie.

      Usuń
  13. No i się nie dowiedziałam gdzie tu są błędy ;c

    OdpowiedzUsuń
  14. Coś się Nott ostatnio drażliwy zrobił. Pytanie- dlaczego? Chce bezineresownie pomóc Hermionie, nie wierzę mu. No i teraz się nie dowiem kto wygrał w szachy czarodziei. Liczę jednak, że to była Ginny. Należy się jej za to jaka jest. Fred jest oparciem dla naszej Gryfonki, taki przyjaciel to skarb. Rozwinie się z tego coś więcej? Oby. Voldemort jest taki tajemniczy, nie mogę go rozgryźć. A końcówka pozostawia niedosyt.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witam,
    Ginni już się wspaniale czuje w Slytherinie przy Zabinim, Nott martwi się o Hermionę, co planuje Voldemort...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Prorok Codzienny